sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 22



Rozdział 22

Rosemarie

Następnego dnia

Kiedy się obudziłam na początku wystraszyłam się, bo nie wiedziałam, gdzie jestem. Dopiero po chwili zdałam sobie z tego sprawę. Zostałam u chłopców ze względu na Camillę. Rozejrzałam się po pokoju, w którym spałam. To był pokój Nialla. Po cichutku wstałam z łóżka. Chciałam wyjść z pokoju, ale zobaczyłam Horana śpiącego na fotelu. Nakryłam go kocem i zeszłam na dół. W kuchni już urzędowała Camilla.
-Hej młoda.- przywitałam się i usiadłam na blacie- Co dziś w menu?
-Potrawka z indyka.- zaśmiała się- a tak serio to zapiekanki.
-Super!- ucieszyłam się. Ona wstawiła zapiekanki do pieca i usiadła obok mnie.
 Postanowiłam się jej zapytać o sprawę z Louisem.- Dlaczego tak zaaragowałaś wczoraj na wiadomość o tym, że Lou jest Twoim bratem? Myślałam, że będziesz się cieszyć.
-Nie wiem. Dla mnie to za dużo jak na tak krótki okres czasu. Jednego dnia dowiaduję się, że jestem adoptowana, a jakiś czas później, że mam sławnego brata. I to jeszcze piosenkarz mojego ulubionego zespołu. Plus jeszcze wracają do mnie demony przeszłości. Postaw się w mojej sytuacji. Sama już nie wiem co jest prawdą, a co kłamstwem. Nie wiem co mam robić. Chciałabym zniknąć gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Poukładać sobie to wszystko. Tyko, że nie znam takiego miejsca.- powiedziała patrząc przed siebie. Ciekawe o czym myśli. Może o swojej rodzinie.- Przepraszam, ale wyjdę do ogrodu. Jak wszyscy zejdą i zapiekanki się zrobią to mnie zawołaj.- zeskoczyła z blatu i wyszła na taras. Myślałam, że jestem sama, ale kiedy się odwróciłam zobaczyłam całą resztę.
-Hejo.- uśmiechnęłam się lekko. Reszta chłopców odwzajemniła uśmiech. Spojrzałam na Niall, ale on stał zamyślony.
-Rose mam do Ciebie prośbę. Mogłabyś teraz szybko spakować Camillę? Tylko parę rzeczy. Do tej torby i postaw ją w przed pokoju.- powiedział szybko Tommo- Zaraz Ci wszystko wyjaśnię.
Zabrałam od niego torbę i weszłam po schodach do jej pokoju. Wpadłam do pokoju a potem do garderoby. Wrzuciłam do torby bieliznę, parę koszulek, spodni, sukienki, kosmetyki, ręcznik, buty i zniosłam to wszystko do przedpokoju. Weszłam z powrotem do kuchni i spojrzałam na Louisa wyczekująco.
-No mów zanim przyjdzie.- ponagliłam go.
-Chcę ją zabrać do Doncaster, ale wiem, że się nie zgodzi więc będę musiał tak jakby ją porwać.- zaśmiał się nerwowo- Chcę wyjechać po śniadaniu.
-No okay. Tylko nie zdziw się jak nas znienawidzi.- uśmiechnęłam się lekko- To siadajcie, a ja ją zawołam.- powiedziałam i wyszłam na taras- Camilla chodź już.- wstała z krzesła ocierając łzy- Ej Słoneczko stało się coś?
-Nie- odparła krótko spuszczając głowę. W sumie nie miała jak zasłonić się włosami, bo ciągle nosiła je upięte w koku. Zastanawiam się dlaczego. Weszłyśmy do kuchni. Ona wzięła blachę z pieca i przełożyła na talerz, a ja wzięłam tacę z herbatą i kawą. Weszłyśmy do jadalni, gdzie siedziała reszta i z czegoś się śmiała. Postawiłyśmy wszystko na stole i usiadłyśmy.
-Smacznego.- powiedziała ledwie słyszalnie Camilla, ale o dziwo każdy ją usłyszał. Dało się słyszeć „Dziękuję” i każdy rzucił się na jedzenie. Każdy oprócz Camilli. Ona poczekała, aż wszyscy sobie wezmą. Od kiedy tu weszłyśmy nie spojrzała na nikogo.
-Słoneczko, z czym są te zapiekanki?- zapytał Harry. To takie słodki jak się do niej zwraca.
-Zależy, która.- uśmiechnęła się- Są z różnymi ziołami.
-Jakimi?- dociekała Eleanor.
-Są z czosnkiem, kolendrą, majerankiem, curry, czerwoną papryką i chilly.- odpowiedziała z uśmiechem. Nagle Liam zaczął syczeć i gwałtownie wciągać powietrze.- Chyba Daddy trafił na chilly.- powiedziała Cami ze śmiechem i wyszła z jadalni. Po chwili wróciła ze szklanką mleka.- Proszę to Ci pomoże.- podała mu szklankę i usiadła na swoim miejscu w celu dokończenia jedzenia. Liam wypił wszystko i na jego twarzy można było zobaczyć westchnienie ulgi.
-Dziękuję Camilla.-  uśmiechnął się Daddy- Tak w ogóle mam pytanie dziewczyny tylko mnie nie bijcie.- udał wystraszonego.
-Jakie?- zaciekawiłam się.
-Po wakacjach idziecie jeszcze do liceum czy już na studia?- zapytał Payne. Nie no w wakacje o szkole gada? Co za ciołek!- pomyślałam.
-Ja planuję jeszcze napisać maturę zanim pójdę na studia.- uśmiechnęła się Camilla.
-Ale jak to? Nie masz matury? Ja mam, a jesteśmy w tym samym wieku.- zdziwiłam się.
-Poszłam rok później do szkoły.
-Dlaczego?- zapytała Eleanor.
-Ponieważ w dniu rozpoczęcia, zdolna ja, miałam wypadek samochodowy. Nic poważnego mi nie było, ale miałam zwolnienie lekarskie na pół roku więc oni stwierdzili, że pójdę od następnego roku.- odpowiedziała Cami.
-Kurcze. To masz słabo.- zaśmiał się Loczek.
-Czy ja wiem?- zastanawiała się chwilę- Moim zdaniem to i tak bez różnicy, bo ukończę.
-A do, którego liceum idziesz?- zapytałam.
-Tego co i ty chodziłaś.- uśmiechnęła się.
-Fajnie. Jakie przedmioty rozszerzone wzięłaś oprócz angielskiego?- spytałam ciekawa.
-Rozszerzona historia, angielski, matematyka, a języki to włoski i zdecydowałam się na polski.- powiedziała, a my spojrzeliśmy na nią zszokowani. Przecież to trudny język.
-Serio?- zapytał Niall z bananem na twarzy. Tylko ciekawe dlaczego?
-Tak. To ładny język. Umiem go trochę, bo Maria, mama Aleksa pochodzi z Polski, ale jak miała osiemnaście lat to zamieszkała we Włoszech.- odparła. Każdy patrzył na nią jak na wariatkę. Wszyscy mówią, że ciężko jest się nauczyć tego języka, a ona chce. To dziwne. Przecież ona będzie musiała dużo nadrobić.
-To super. Pomożesz nam rozszyfrować listy z Polski.- zaśmiał się Zayn.
-No pewnie.- uśmiechnęła się- Dziękuję.- wstała i zabrała wszystkie naczynia wychodząc do kuchni.
-Dobra teraz ty Harry wchodzisz. Ja idę do garażu.- powiedział Tommo i odszedł, a El za nim. Loczek ruszył do kuchni i po chwili dało się słyszeć piski Camilli. Weszliśmy do kuchni.

Camilla

Wkładałam naczynia do zmywarki kiedy przyszedł Harry.
-Tylko mnie nie znienawidź za to.- powiedział i mnie podniósł.
-Aaaaaaa…- zaczęłam krzyczeć- Puszczaj Hazza.- zaczęłam okładać go pięściami po plecach- A wy co się tak gapicie? Pomóżcie mi.- zwróciłam się do Rose, Nialla, Liama i Zayna. Jednak oni tylko szli za nami. Loczek wszedł do garażu i tam mnie postawił. Zauważyłam, że jest tu Lou z Eleanor.- Po co ja tu jestem?- zapytałam.
-Jedziesz do Doncaster.- wyjaśnił Lou.
-Nie! Nigdzie nie jadę!- krzyknęłam i rzuciłam się do wyjścia, ale reszta mnie zatrzymała. Harry złapał mnie od tyłu i przytulił do siebie.
-Proszę uspokój się. On chce dobrze.- wyszeptał mi do ucha tak żeby nikt nie słyszał. Odwrócił mnie przodem do siebie i spojrzał na mnie przepraszająco, po czym podniósł i wsadził do samochodu, w którym był Lou. Zatrzasnął drzwi, które już po chwili chciałam otworzyć, ale były zamknięte. Tommo uchylił okno z mojej strony i powiedział do reszty:
-Wrócimy w piątek. Zajmijcie się wszystkim.
Harry patrzył na mnie z lekkim uśmiechem, ale ja byłam wściekła. Chciałam to sobie wszystko ułożyć, a nie jechać do jakiejś tam rodziny.
-Nie odzywaj się do mnie więcej.- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. On od razu posmutniał. Zapięłam pasy będąc na pozycji przegranej, a Lou wyjechał z garażu, a następnie z posesji. Postanowiłam się do niego nie odzywać.
-Camilla wiem, że mnie teraz nienawidzisz, ale musiałam to zrobić. Tam mama Ci wszystko wyjaśni.- powiedział, a ja wyglądałam przez okno- Na tylnim siedzeniu jest Twoja torebka z telefonem, słuchawkami, pamiętnikiem i zeszytem z piosenkami.- od razu odwróciłam się i ją wzięłam. Wyjęłam słuchawki oraz telefon. Podłączyłam je do urządzenia, włożyłam do uszu i włączyłam muzykę. Zauważyłam, że Louis westchnął z rezygnacją i pokręcił głową, ale nie obchodziło mnie to w tym momencie. Wyjęłam pamiętnik i długopis w celu napisania notki. Otworzyłam go i zaczęłam pisać.

21.07.2013r.
Drogi pamiętniku
Dawno nie pisałam, a mam Ci tyle do opowiedzenia. Jak sam już wiesz mieszkam u One Direction, jestem adoptowana, Ben wrócił i mnie nęka. Ostatnio byłam we Włoszech w domu dziecka i dostałam swoje rzeczy. Był tam list, miś i medalion. Odnalazłam rodzinę, ale nie wiem czy to dobrze. Wiesz kto to? To Louis Tomlinson. Jest moim bratem. Sama nie wiem co myśleć. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej są obawy. Przecież Ben jak się dowie skrzywdzi go. Szczerze? Postanowiłam ignorować Lou co mnie i jego bardzo boli. Ale co innego mam zrobić? Dopóki nie odda  tych siedmiu tysięcy wszyscy moi przyjaciele są w niebezpieczeństwie. A wiesz gdzie teraz jestem? W drodze do Doncaster. Lou mnie tak jakby porwał, ale co ja mam zrobić? Z jednej strony wiem, że chce dobrze, ale ja się dopiero wczoraj o tym dowiedziałam. Nawet nie zdążyłam tego przemyśleć. Ciekawe co oni by na moim miejscu zrobili? Co ja mam  zrobić kiedy ich spotkam? Nie wiem. Później Ci wszystko napiszę. Pa :*

Zamknęłam pamiętnik i schowałam go do torebki. Wyjrzałam przez okno, aby zobaczyć gdzie jesteśmy. W sumie i tak nie wiem. Louis zjechał z trasy na stację benzynową. Wyłączyłam muzykę, odpięłam słuchawki, które schowałam do torby, a telefon do kieszeni. Lou zaparkował i spojrzał na mnie.
-Zostajesz czy wysiadasz ze mną?- zapytał. Pociągnęłam za klamkę i drzwi o dziwo się otworzyły.- Tylko nie uciekaj.- powiedział z lekkim uśmiechem. Pracownik zaczął napełniać bak, a my poszliśmy do sklepu.- Jak coś chcesz to sobie weź, bo i tak się nie odzywasz. Jak coś to spotkamy się przy kasie.- powiedział i ruszył przed siebie. Ja poszłam do stoiska z warzywami i naładowałam sobie pełno marchewek. Tommo to zauważył i się zaśmiał. Wzięłam jeszcze sok, wodę i mleczną czekoladę. Ruszyłam do kasy przy, której stał brunet. Położyłam wszystko na ladę i czekałam, aż Lou zapłaci za benzynę i zakupy. Kiedy to zrobił wzięłam swoje rzeczy i wsiadłam do auta. Położyłam sobie wszystko na kolanach i wyjęłam telefon. Boo Bear dawał jakiejś fance autograf. Zaczęłam pisać smsa.
Do: Louis
Ile będziemy jechać do Doncaster?
Wysłałam i mogłam po chwili widzieć jak wyjmuje telefon. Dziewczyna odeszła od niego uśmiechnięta, a on ruszył do samochodu.
-Za około trzy godziny.- uśmiechnął się wsiadając do środka- Dlaczego się nie odzywasz?
Do: Louis
Bo mnie uprowadziłeś wciągając w to innych i wywozisz do swoich rodziców.
-Hahahaha.- zaśmiał się- Posłuchaj ja to robię dla Ciebie, rozumiesz? Mama Ci wszystko lepiej wyjaśni niż ja.
Do: Louis
Mogłeś mi dać czas na przemyślenia! Ugh… Nie znoszę Cię!
-Wiem, że mnie kochasz.- powiedział pewien siebie i miał rację- Po za tym Twoje przemyślenia trwałyby długo. A teraz jedziemy.
Odpalił silnik i ruszył. Oparłam głowę o szybę i zasnęłam.

Niall

Kiedy Lou i Camilla wyjechali Rose pobiegła na górę, a ja od razu ruszyłem za nią. Była w moim pokoju. Wszedłem tam i zamknąłem drzwi na klucz.
-Co ty robisz Niall?- zapytała patrząc na mnie.
-Chcę pogadać.- odpowiedziałem podchodząc do niej- Usiądź proszę.- powiedziałem i usiadłem, a ją złapałem ją rękę, aby zrobiła to samo.
-O czym chcesz pogadać?- zapytała zabierając ręce.
-O nas. O naszej przyjaźni. O naszej relacji.- powiedziałem patrząc na nią.
-Niall, już o tym rozmawialiśmy.- powiedziała odwracając wzrok.
-Tak wiem, ale nie mogę znieść tego, że się do mnie nie odzywasz. Wiem zraniłem Cię, ale nie myślałem racjonalnie. Byłem głupi. Mogłem od początku uwierzyć chłopakom, ale wolałem wierzyć, że mnie kocha. Byłem debilem. Przez całe życie w szkole się ze mnie wyśmiewała, a jak poszedłem do X-factor’a to nagle stała się dla mnie miła. Jednak ja byłem zaślepiony miłością do niej. Kiedy do mnie zadzwoniła i powiedziała, że nic dla niej nie znaczyłem. Po tym jak uciekłaś i jak Camilla dała mi w twarz zrozumiałem, że to było tylko zauroczenie. Zrozumiałem, że miłość do drugiej osoby jest wtedy kiedy cały czas o niej myślisz, martwisz się o nią i starasz się ją na każdym kroku uszczęśliwić.- uśmiechnąłem się i miałem przed oczami jej uśmiech- Ja taką osobę chyba znalazłem, ale nie chcę zapeszać.- powiedziałem. Przecież nie wyznam, że to o nią chodzi.- To co wybaczysz mi? Zależy mi na Tobie.
Ona nic nie odpowiedziała tylko po prostu mnie przytuliła. Tak bardzo mi jej brakowało.
-Wybaczam Ci Niall.- powiedziała odsuwając się ode mnie. Zadzwonił jej telefon, a ona z uśmiechem go odebrała.- Halo?
-…
-Czyli mam rozumieć, że ja zwykle przekładacie powrót?!- podniosła głos- Jak zwykle nie będzie was w ważnym dla mnie momencie!- rozpłakała się.
-…
-Nie chcę z wami gadać! Mam dość!- krzyknęła i się rozłączyła.
-Co się stało Rose?- zapytałem. Przytuliła się i jeszcze bardziej się rozpłakała.
-Oni…


~by Bianuś i Aguś

3 komentarze:

  1. cudo!
    ^^
    Nie będę się jakoś szczególnie rozpisywać bo jestem na fonie xD
    Hyhyhyhyhyh.xD
    O lol.xD
    Ale rozdział cudowny!
    Imaginy też przeczytałam, ale nie chce mi się komentować no bo wiesz - telefon
    A przy okazji jestem u babci a tu jest słabe WI-FI
    ;_;
    Num...
    I wiedz, że wszystko co udostępniłaś jest geniaaaalne!
    :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo!
    NIe będę się rozpisywać, ponieważ chcę nadrobić wszystko, czego jeszcze nie przeczytałam ;)
    P.S. Jak zwykle zgadzam się z Miśką hyhy

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne :D Zapraszam do siebie : http://ijustwannaseeyouimaginyo1d.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń