Rozdział 22
Rosemarie
Następnego dnia
Kiedy się obudziłam na początku wystraszyłam się, bo nie
wiedziałam, gdzie jestem. Dopiero po chwili zdałam sobie z tego sprawę.
Zostałam u chłopców ze względu na Camillę. Rozejrzałam się po pokoju, w którym
spałam. To był pokój Nialla. Po cichutku wstałam z łóżka. Chciałam wyjść z
pokoju, ale zobaczyłam Horana śpiącego na fotelu. Nakryłam go kocem i zeszłam
na dół. W kuchni już urzędowała Camilla.
-Hej młoda.- przywitałam się i usiadłam na blacie- Co
dziś w menu?
-Potrawka z indyka.- zaśmiała się- a tak serio to
zapiekanki.
-Super!- ucieszyłam się. Ona wstawiła zapiekanki do pieca
i usiadła obok mnie.
Postanowiłam się
jej zapytać o sprawę z Louisem.- Dlaczego tak zaaragowałaś wczoraj na wiadomość
o tym, że Lou jest Twoim bratem? Myślałam, że będziesz się cieszyć.
-Nie wiem. Dla mnie to za dużo jak na tak krótki okres
czasu. Jednego dnia dowiaduję się, że jestem adoptowana, a jakiś czas później,
że mam sławnego brata. I to jeszcze piosenkarz mojego ulubionego zespołu. Plus
jeszcze wracają do mnie demony przeszłości. Postaw się w mojej sytuacji. Sama
już nie wiem co jest prawdą, a co kłamstwem. Nie wiem co mam robić. Chciałabym
zniknąć gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Poukładać sobie to wszystko.
Tyko, że nie znam takiego miejsca.- powiedziała patrząc przed siebie. Ciekawe o
czym myśli. Może o swojej rodzinie.- Przepraszam, ale wyjdę do ogrodu. Jak
wszyscy zejdą i zapiekanki się zrobią to mnie zawołaj.- zeskoczyła z blatu i
wyszła na taras. Myślałam, że jestem sama, ale kiedy się odwróciłam zobaczyłam
całą resztę.
-Hejo.- uśmiechnęłam się lekko. Reszta chłopców
odwzajemniła uśmiech. Spojrzałam na Niall, ale on stał zamyślony.
-Rose mam do Ciebie prośbę. Mogłabyś teraz szybko
spakować Camillę? Tylko parę rzeczy. Do tej torby i postaw ją w przed pokoju.-
powiedział szybko Tommo- Zaraz Ci wszystko wyjaśnię.
Zabrałam od niego torbę i weszłam po schodach do jej
pokoju. Wpadłam do pokoju a potem do garderoby. Wrzuciłam do torby bieliznę,
parę koszulek, spodni, sukienki, kosmetyki, ręcznik, buty i zniosłam to
wszystko do przedpokoju. Weszłam z powrotem do kuchni i spojrzałam na Louisa
wyczekująco.
-No mów zanim przyjdzie.- ponagliłam go.
-Chcę ją zabrać do Doncaster, ale wiem, że się nie zgodzi
więc będę musiał tak jakby ją porwać.- zaśmiał się nerwowo- Chcę wyjechać po
śniadaniu.
-No okay. Tylko nie zdziw się jak nas znienawidzi.-
uśmiechnęłam się lekko- To siadajcie, a ja ją zawołam.- powiedziałam i wyszłam
na taras- Camilla chodź już.- wstała z krzesła ocierając łzy- Ej Słoneczko
stało się coś?
-Nie- odparła krótko spuszczając głowę. W sumie nie miała
jak zasłonić się włosami, bo ciągle nosiła je upięte w koku. Zastanawiam się
dlaczego. Weszłyśmy do kuchni. Ona wzięła blachę z pieca i przełożyła na
talerz, a ja wzięłam tacę z herbatą i kawą. Weszłyśmy do jadalni, gdzie
siedziała reszta i z czegoś się śmiała. Postawiłyśmy wszystko na stole i
usiadłyśmy.
-Smacznego.- powiedziała ledwie słyszalnie Camilla, ale o
dziwo każdy ją usłyszał. Dało się słyszeć „Dziękuję” i każdy rzucił się na
jedzenie. Każdy oprócz Camilli. Ona poczekała, aż wszyscy sobie wezmą. Od kiedy
tu weszłyśmy nie spojrzała na nikogo.
-Słoneczko, z czym są te zapiekanki?- zapytał Harry. To
takie słodki jak się do niej zwraca.
-Zależy, która.- uśmiechnęła się- Są z różnymi ziołami.
-Jakimi?- dociekała Eleanor.
-Są z czosnkiem, kolendrą, majerankiem, curry, czerwoną
papryką i chilly.- odpowiedziała z uśmiechem. Nagle Liam zaczął syczeć i
gwałtownie wciągać powietrze.- Chyba Daddy trafił na chilly.- powiedziała Cami
ze śmiechem i wyszła z jadalni. Po chwili wróciła ze szklanką mleka.- Proszę to
Ci pomoże.- podała mu szklankę i usiadła na swoim miejscu w celu dokończenia
jedzenia. Liam wypił wszystko i na jego twarzy można było zobaczyć westchnienie
ulgi.
-Dziękuję Camilla.-
uśmiechnął się Daddy- Tak w ogóle mam pytanie dziewczyny tylko mnie nie
bijcie.- udał wystraszonego.
-Jakie?- zaciekawiłam się.
-Po wakacjach idziecie jeszcze do liceum czy już na
studia?- zapytał Payne. Nie no w wakacje o szkole gada? Co za ciołek!-
pomyślałam.
-Ja planuję jeszcze napisać maturę zanim pójdę na
studia.- uśmiechnęła się Camilla.
-Ale jak to? Nie masz matury? Ja mam, a jesteśmy w tym
samym wieku.- zdziwiłam się.
-Poszłam rok później do szkoły.
-Dlaczego?- zapytała Eleanor.
-Ponieważ w dniu rozpoczęcia, zdolna ja, miałam wypadek
samochodowy. Nic poważnego mi nie było, ale miałam zwolnienie lekarskie na pół
roku więc oni stwierdzili, że pójdę od następnego roku.- odpowiedziała Cami.
-Kurcze. To masz słabo.- zaśmiał się Loczek.
-Czy ja wiem?- zastanawiała się chwilę- Moim zdaniem to i
tak bez różnicy, bo ukończę.
-A do, którego liceum idziesz?- zapytałam.
-Tego co i ty chodziłaś.- uśmiechnęła się.
-Fajnie. Jakie przedmioty rozszerzone wzięłaś oprócz
angielskiego?- spytałam ciekawa.
-Rozszerzona historia, angielski, matematyka, a języki to
włoski i zdecydowałam się na polski.- powiedziała, a my spojrzeliśmy na nią
zszokowani. Przecież to trudny język.
-Serio?- zapytał Niall z bananem na twarzy. Tylko ciekawe
dlaczego?
-Tak. To ładny język. Umiem go trochę, bo Maria, mama
Aleksa pochodzi z Polski, ale jak miała osiemnaście lat to zamieszkała we
Włoszech.- odparła. Każdy patrzył na nią jak na wariatkę. Wszyscy mówią, że ciężko
jest się nauczyć tego języka, a ona chce. To dziwne. Przecież ona będzie
musiała dużo nadrobić.
-To super. Pomożesz nam rozszyfrować listy z Polski.-
zaśmiał się Zayn.
-No pewnie.- uśmiechnęła się- Dziękuję.- wstała i zabrała
wszystkie naczynia wychodząc do kuchni.
-Dobra teraz ty Harry wchodzisz. Ja idę do garażu.-
powiedział Tommo i odszedł, a El za nim. Loczek ruszył do kuchni i po chwili
dało się słyszeć piski Camilli. Weszliśmy do kuchni.
Camilla
Wkładałam naczynia do zmywarki kiedy przyszedł Harry.
-Tylko mnie nie znienawidź za to.- powiedział i mnie
podniósł.
-Aaaaaaa…- zaczęłam krzyczeć- Puszczaj Hazza.- zaczęłam
okładać go pięściami po plecach- A wy co się tak gapicie? Pomóżcie mi.-
zwróciłam się do Rose, Nialla, Liama i Zayna. Jednak oni tylko szli za nami.
Loczek wszedł do garażu i tam mnie postawił. Zauważyłam, że jest tu Lou z
Eleanor.- Po co ja tu jestem?- zapytałam.
-Jedziesz do Doncaster.- wyjaśnił Lou.
-Nie! Nigdzie nie jadę!- krzyknęłam i rzuciłam się do
wyjścia, ale reszta mnie zatrzymała. Harry złapał mnie od tyłu i przytulił do
siebie.
-Proszę uspokój się. On chce dobrze.- wyszeptał mi do
ucha tak żeby nikt nie słyszał. Odwrócił mnie przodem do siebie i spojrzał na
mnie przepraszająco, po czym podniósł i wsadził do samochodu, w którym był Lou.
Zatrzasnął drzwi, które już po chwili chciałam otworzyć, ale były zamknięte.
Tommo uchylił okno z mojej strony i powiedział do reszty:
-Wrócimy w piątek. Zajmijcie się wszystkim.
Harry patrzył na mnie z lekkim uśmiechem, ale ja byłam
wściekła. Chciałam to sobie wszystko ułożyć, a nie jechać do jakiejś tam
rodziny.
-Nie odzywaj się do mnie więcej.- powiedziałam przez
zaciśnięte zęby. On od razu posmutniał. Zapięłam pasy będąc na pozycji
przegranej, a Lou wyjechał z garażu, a następnie z posesji. Postanowiłam się do
niego nie odzywać.
-Camilla wiem, że mnie teraz nienawidzisz, ale musiałam
to zrobić. Tam mama Ci wszystko wyjaśni.- powiedział, a ja wyglądałam przez
okno- Na tylnim siedzeniu jest Twoja torebka z telefonem, słuchawkami,
pamiętnikiem i zeszytem z piosenkami.- od razu odwróciłam się i ją wzięłam. Wyjęłam
słuchawki oraz telefon. Podłączyłam je do urządzenia, włożyłam do uszu i
włączyłam muzykę. Zauważyłam, że Louis westchnął z rezygnacją i pokręcił głową,
ale nie obchodziło mnie to w tym momencie. Wyjęłam pamiętnik i długopis w celu
napisania notki. Otworzyłam go i zaczęłam pisać.
21.07.2013r.
Drogi
pamiętniku
Dawno nie pisałam, a mam Ci tyle do opowiedzenia.
Jak sam już wiesz mieszkam u One Direction, jestem adoptowana,
Ben wrócił i mnie nęka. Ostatnio byłam we Włoszech w domu dziecka i dostałam swoje rzeczy. Był tam list, miś i medalion. Odnalazłam rodzinę, ale nie wiem czy to dobrze. Wiesz kto to? To Louis Tomlinson. Jest
moim bratem. Sama nie wiem co myśleć. Z jednej
strony się cieszę, a z drugiej są obawy. Przecież Ben jak się dowie skrzywdzi go. Szczerze? Postanowiłam ignorować Lou co mnie i jego bardzo boli. Ale co innego mam zrobić? Dopóki nie odda tych siedmiu
tysięcy wszyscy moi przyjaciele są w
niebezpieczeństwie. A wiesz gdzie teraz jestem?
W drodze do Doncaster. Lou mnie tak jakby porwał, ale co ja
mam zrobić? Z jednej strony wiem, że chce dobrze, ale ja się dopiero wczoraj o tym dowiedziałam. Nawet nie zdążyłam tego
przemyśleć. Ciekawe co oni by na moim
miejscu zrobili? Co ja mam zrobić kiedy ich spotkam? Nie wiem. Później Ci wszystko napiszę. Pa :*
Zamknęłam pamiętnik i
schowałam go do torebki. Wyjrzałam przez okno, aby zobaczyć gdzie jesteśmy. W
sumie i tak nie wiem. Louis zjechał z trasy na stację benzynową. Wyłączyłam muzykę,
odpięłam słuchawki, które schowałam do torby, a telefon do kieszeni. Lou
zaparkował i spojrzał na mnie.
-Zostajesz czy wysiadasz ze
mną?- zapytał. Pociągnęłam za klamkę i drzwi o dziwo się otworzyły.- Tylko nie
uciekaj.- powiedział z lekkim uśmiechem. Pracownik zaczął napełniać bak, a my
poszliśmy do sklepu.- Jak coś chcesz to sobie weź, bo i tak się nie odzywasz.
Jak coś to spotkamy się przy kasie.- powiedział i ruszył przed siebie. Ja
poszłam do stoiska z warzywami i naładowałam sobie pełno marchewek. Tommo to
zauważył i się zaśmiał. Wzięłam jeszcze sok, wodę i mleczną czekoladę. Ruszyłam
do kasy przy, której stał brunet. Położyłam wszystko na ladę i czekałam, aż Lou
zapłaci za benzynę i zakupy. Kiedy to zrobił wzięłam swoje rzeczy i wsiadłam do
auta. Położyłam sobie wszystko na kolanach i wyjęłam telefon. Boo Bear dawał
jakiejś fance autograf. Zaczęłam pisać smsa.
Do: Louis
Ile będziemy jechać do Doncaster?
Wysłałam i mogłam po chwili
widzieć jak wyjmuje telefon. Dziewczyna odeszła od niego uśmiechnięta, a on
ruszył do samochodu.
-Za około trzy godziny.-
uśmiechnął się wsiadając do środka- Dlaczego się nie odzywasz?
Do: Louis
Bo mnie uprowadziłeś wciągając w to innych i wywozisz do swoich
rodziców.
-Hahahaha.- zaśmiał się-
Posłuchaj ja to robię dla Ciebie, rozumiesz? Mama Ci wszystko lepiej wyjaśni
niż ja.
Do: Louis
Mogłeś mi dać czas na przemyślenia! Ugh… Nie znoszę Cię!
-Wiem, że mnie kochasz.-
powiedział pewien siebie i miał rację- Po za tym Twoje przemyślenia trwałyby
długo. A teraz jedziemy.
Odpalił silnik i ruszył.
Oparłam głowę o szybę i zasnęłam.
Niall
Kiedy Lou i Camilla wyjechali
Rose pobiegła na górę, a ja od razu ruszyłem za nią. Była w moim pokoju.
Wszedłem tam i zamknąłem drzwi na klucz.
-Co ty robisz Niall?- zapytała
patrząc na mnie.
-Chcę pogadać.- odpowiedziałem
podchodząc do niej- Usiądź proszę.- powiedziałem i usiadłem, a ją złapałem ją
rękę, aby zrobiła to samo.
-O czym chcesz pogadać?-
zapytała zabierając ręce.
-O nas. O naszej przyjaźni. O
naszej relacji.- powiedziałem patrząc na nią.
-Niall, już o tym
rozmawialiśmy.- powiedziała odwracając wzrok.
-Tak wiem, ale nie mogę znieść
tego, że się do mnie nie odzywasz. Wiem zraniłem Cię, ale nie myślałem
racjonalnie. Byłem głupi. Mogłem od początku uwierzyć chłopakom, ale wolałem
wierzyć, że mnie kocha. Byłem debilem. Przez całe życie w szkole się ze mnie
wyśmiewała, a jak poszedłem do X-factor’a to nagle stała się dla mnie miła.
Jednak ja byłem zaślepiony miłością do niej. Kiedy do mnie zadzwoniła i
powiedziała, że nic dla niej nie znaczyłem. Po tym jak uciekłaś i jak Camilla
dała mi w twarz zrozumiałem, że to było tylko zauroczenie. Zrozumiałem, że
miłość do drugiej osoby jest wtedy kiedy cały czas o niej myślisz, martwisz się
o nią i starasz się ją na każdym kroku uszczęśliwić.- uśmiechnąłem się i miałem
przed oczami jej uśmiech- Ja taką osobę chyba znalazłem, ale nie chcę
zapeszać.- powiedziałem. Przecież nie wyznam, że to o nią chodzi.- To co
wybaczysz mi? Zależy mi na Tobie.
Ona nic nie odpowiedziała
tylko po prostu mnie przytuliła. Tak bardzo mi jej brakowało.
-Wybaczam Ci Niall.-
powiedziała odsuwając się ode mnie. Zadzwonił jej telefon, a ona z uśmiechem go
odebrała.- Halo?
-…
-Czyli mam rozumieć, że ja
zwykle przekładacie powrót?!- podniosła głos- Jak zwykle nie będzie was w ważnym
dla mnie momencie!- rozpłakała się.
-…
-Nie chcę z wami gadać! Mam
dość!- krzyknęła i się rozłączyła.
-Co się stało Rose?-
zapytałem. Przytuliła się i jeszcze bardziej się rozpłakała.
-Oni…
~by Bianuś i Aguś
cudo!
OdpowiedzUsuń^^
Nie będę się jakoś szczególnie rozpisywać bo jestem na fonie xD
Hyhyhyhyhyh.xD
O lol.xD
Ale rozdział cudowny!
Imaginy też przeczytałam, ale nie chce mi się komentować no bo wiesz - telefon
A przy okazji jestem u babci a tu jest słabe WI-FI
;_;
Num...
I wiedz, że wszystko co udostępniłaś jest geniaaaalne!
:D
Cudo!
OdpowiedzUsuńNIe będę się rozpisywać, ponieważ chcę nadrobić wszystko, czego jeszcze nie przeczytałam ;)
P.S. Jak zwykle zgadzam się z Miśką hyhy
Genialne :D Zapraszam do siebie : http://ijustwannaseeyouimaginyo1d.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuń