piątek, 31 maja 2013

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem jest bardzo ważna!
Rozdział dedykowany Tesco. Twoje komentarze strasznie motywują i zawsze przy nich się śmieje. Nie wiem co one w sobie takiego mają. :)

Rozdział 10

Rosemarie

W kawiarni byłam jako pierwsza. Nie było jeszcze ani Camilli, ani chłopaków. No, ale jestem pięć minut przed czasem. Mam nadzieję, że nie odwrócą się od nas przez tę sprawę z Jackiem i Benem. Dobrze, że wybrałam ten kąt. Stąd nikt nas nie zauważy. Do kawiarni weszło właśnie pięć zakapturzonych postaci. Rozejrzeli się po kawiarni i skierowali się w moją stronę. Doskonale wiedziałam, że to chłopaki z One Direction, ale chciałam się z nimi podroczyć. Kiedy już podeszli usiedli.
-Przepraszam, ale ja na kogoś czekam i te miejsca są zajęte.- powiedziałam obojętnie, ale tak naprawdę chciało mi się śmiać- Specjalnie wybrałam te miejsce, bo moi przyjaciele są dość rozpoznawalni.- powiedziałam. W sumie stolik był w najciemniejszym kącie. Chłopcy zrobili zdziwione miny. Zdjęli okulary.
-Hej Rose.  To my. Harry, Lou, Liam, Zayn i ja, Niall.- powiedział z uśmiechem. Zaczęłam się śmiać.
-Widać ona czeka na kogoś innego.- stwierdził Malik i wstał ze swojego miejsca. Reszta zrobiła to samo.
-Ej. Czekałam na was. Siadajcie.- powiedziałam radośnie. Każdy z nich pocałował mnie w policzek. Wszyscy usiedli naprzeciwko mnie. Styles zaczął rozglądać się po kawiarni.
-Kogo szukasz?- zapytałam zaciekawiona.
-Camilli. Jest 14.10 i jeszcze jej nie ma.- powiedział smutny- Może do niej zadzwonię?- zapytał, a kiedy pokiwaliśmy zgodnie głową wybrał numer Cami. Próbował dwa razy, ale za każdym razem bez powodzenia.
-Nie odbiera. Odrzuca połączenia.- powiedział.
-Ja spróbuję.- powiedziałam i wybrałam jej numer. Ode mnie też nie odbierała. Spróbowałam jeszcze jeden raz, ale tym razem włączyła się poczta głosowa- Chyba wyłączyła telefon, bo włączyła się poczta głosowa.- oznajmiłam im.
-Może coś się stało?- zapytał zmartwiony Liam.
-Wiesz, że może tak być. Wczoraj wieczorem się spotkałyśmy i dałam jej list. Był zaadresowany do niej, ale kiedy go przeczytała rozpłakała się i uciekła.- powiedziałam na jednym wydechu.
-Jaki list? Co w nim było?- zapytał przejęty Tommo.
- Lou poczekaj chwilę. Daj jej powiedzieć wszystko od początku.- stwierdził Liam- Skąd miałaś jej list?- zapytał zainteresowany.
-No to muszę powiedzieć naprawdę od początku.- powiedziałam- Tyle, że opowiem ją w największym skrócie jakim się da, pomijając nie ważne elementy dla tej sprawy.
-No okay. Tylko nie pomiń czegoś ważnego.- powiedział Niall.
-No więc dobrze.- zaczęłam- Wczoraj jak wiecie spotkałam się z rodzicami, którzy mieli mi dać prezent. Okazało się, że to dom. Kiedy dojechaliśmy na miejsce dom był cały w płomieniach, a po chwili przyjechali strażacy i ugasili pożar. Jeden z nich podszedł i powiedział nam, że to najprawdopodobniej było podpalenie. I ten sam strażak wręczył mi kopertę zaadresowaną do mnie. Kiedy wróciłam do domu otworzyłam ją, a ze środka wypadły dwie mniejsze. Jedna była dla mnie, a druga dla Camilli. Swoją otworzyłam i przeczytałam, ale Camilli nie ruszyłam. Potem się z nią spotkałam i resztę już znacie.- zakończyłam i spojrzałam na ich zszokowane twarze.
-Wiesz kto to zrobił?- pierwszy odezwał się Payne.
-Masz ten list przy sobie?- zapytał Malik.
-Na oba pytania odpowiedź brzmi tak.- powiedziałam i podałam im list. Liaś wziął go i rozłożył. Reszta pochyliła się nad nim i zaczęli czytać. Kiedy skończyli zszokowany Liam oddał mi list.
-Powinnaś iść na policję.- powiedział poważnie Niall.
-Nie. Najpierw muszę dowiedzieć się co było w liście Camilli, a nawet i wtedy nie wiem czy pójdę.- powiedziałam cicho.
-Nie powinnaś zważać na nasze dobro.- powiedział zbyt głośno Louis- Nam nic nie będzie.
-Może pojedziemy do Camilli?- zapytał lekko speszony Harry.
-Okay.- powiedzieliśmy wszyscy chórem. Wyszliśmy z kawiarni i chłopcy pokierowali mnie w stronę chyba swojego samochodu. Kiedy do niego doszliśmy wsiadłam. Auto było ośmioosobowe. Podałam adres Liamowi, jako że on prowadził. Usiadłam sama na końcu samochodu. Zaczęłam rozmyślać o całej tej sprawie. Przecież nie mogę pójść na policję.  Nie mogę pozwolić na to aby im lub Camilli coś się stało. A na pewno nie z mojej winy, ale skoro ona także dostała list to by znaczyło, że Ben ją poznał.
-Rose jesteśmy już.- z zamyślenia wyrwał mnie Niall- Mamy iść z tobą czy sama to załatwisz?
-Pójdę sama.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam- Ale wiecie skoro Camilla także dostała list to znaczy, że ją poznał.
-Tak to prawda. Tym bardziej musimy z nią porozmawiać.- stwierdził Zayn.
-To ja idę.- powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu. Podeszłam do drzwi jej domu i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi mama Camilli z przerażoną miną.
-Jest Camilla?- zapytałam.
-Nie myśleliśmy, że jest u Ciebie i mieliśmy z mężem właśnie do Ciebie pojechać.- powiedziała roztrzęsionym głosem- Uciekła z domu.
-Na pewno wróci.- uspokoiłam ją chociaż sama przewidywałam najgorsze scenariusze- Czy mogę wziąć z jej pokoju coś dla mnie bardzo ważnego.
-Oczywiście.- uśmiechnęła się blado i przepuściła mnie. Wbiegłam na górę co drugi stopień. Otworzyłam drzwi od jej pokoju i rozejrzałam się po pomieszczeniu. W końcu znalazłam to czego szukałam. List leżał na komodzie. Wzięłam go, wybiegłam z pokoju, pożegnałam się z Panią Amoor i wpadłam jak burza do samochodu chłopaków.
-I co z nią? Nic jej nie jest?- zasypał mnie pytaniami Hazza.
-Nie wiem, nie ma jej, ale mam ten list.- odpowiedziałam i pokazałam im kartkę papieru- Ale Camilla uciekła z domu, a jej mama jest strasznie przestraszona więc musiało coś się stać.
-Może list nam coś wyjaśni.- powiedział z kamienną twarzą Liam.
-Przeczytaj go Rose.- powiedział Horan i się do mnie uśmiechnął.
-Ok. Camillo Amoor! Pamiętasz mnie? Kiedyś się przyjaźniliśmy. We Włoszech. Kiedy tamtej nocy zobaczyłem Cię w parku od razu wiedziałem, że musisz zapłacić za to co zrobił Matt. Chyba wiesz o co chodzi? Po pierwsze spłać jego dług, który z odsetkami wynosi 7000 dolarów. Po drugie za to, że przez niego poszedłem siedzieć, też zapłacisz tylko, że nie wiem jeszcze jak. Trzecie i ostatnie. Jeśli pójdziesz na policję nie tylko ty za to zapłacisz, ale też twoi przyjaciele. Pozdrów Matta. Sorry. Przecież on nie żyje. A czyja to wina? Twoja. Jak zwykle wszystko twoja wina. Nie umiałaś go powstrzymać. Znowu może ktoś przez Ciebie zginąć. Nie spieprz tego. Trzymaj się Pozdro. Ben i Jack- po przeczytaniu spojrzałam na chłopaków.
-O co w tym wszystkim chodzi? O jaki dług chodzi? I czemu nie powiedziałaś nam, że ten Matt nie żyje?- zasypał mnie pytaniami Zayn.
-Nie wiem, ale wiem kto wie. Musimy pojechać do Jacka i Bena. O tej porze na pewno są u Jacka.- powiedziałam z trudem przełykając ślinę. Nie chciałam widzieć Jacka nie po tym co mi zrobił.
-Nie martw się. Nic jej nie będzie.- powiedział Niall i mnie przytulił. Wtuliłam sięw niego i po raz pierwszy od dawna poczułam się tak bezpiecznie w ramionach jakiegoś chłopaka.
-Nie chcę wam przerywać tych czułości, ale nie znam adresu tego chłopaka.- powiedział Payne i się uśmiechnął. Odsunęliśmy się od siebie i podałam adres Jacka. Ruszyliśmy w stronę jego domu. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe spotkanie.

Camilla


W końcu udało mi się zgubić Aleksa. Siedziałam na drzewie w parku, ale z dołu i tak nikt by mnie nie zobaczył, ponieważ drzewo z każdej strony osłonięte było liśćmi. Jak oni mogli?! Czemu mi nie powiedzieli?!
 Chciało mi się krzyczeć, ale powstrzymałam się, bo nie chciałam żeby ktokolwiek wiedział, że tu jestem. Myślami wróciłam do rozmowy, a raczej kłótni.
-Kiedy jej w końcu powiecie?- zapytał Aleks.
-Nie wiem. Nie teraz. Niedługo.- powiedział spokojnie tata.
-Słyszę to prawie od dwóch lat.- stwierdził podniesionym głosem Aleks.
-Uspokój się. My nie chcemy jej stracić.- powiedziała smutna mama.
-Ona ma prawo wiedzieć. W końcu ma prawie osiemnaście lat. Powiedzcie jej w końcu, że jest adoptowana.
W tamtym momencie nie wiedziałam co mam zrobić.
Z impetem otworzyłam drzwi kuchni.
-Jak to jestem adoptowana?!- krzyknęłam.
-Camillka. Spokojnie. Nie wiedzieliśmy jak Ci powiedzieć.- powiedziała kobieta, do której przez prawie 18 lat mówiłam mamo, a nią nie jest.
-Mogliście powiedzieć prawdę!- krzyknęłam- Gdyby nie Aleks nigdy nie powiedzielibyście mi prawdy!
-My nie…- zaczął ojciec Aleksa, ale mu przerwałam.
-Nie odzywaj się do mnie! Nie chcę was znać!- krzyknęłam- Nienawidzę was!- Wybuchnęłam płaczem. Aleks chciał mnie przytulić, ale wyminęłam go i wybiegłam z domu. On wybiegł za mną.
Co ja mam teraz zrobić? Do domu przecież nie wrócę. Biologicznych rodziców nie znam. W Londynie nie mam nikogo. Poszłabym do Rose, ale oni od razu mnie tam zaczną szukać. Ja nie chcę ich widzieć. Może pójdę do chłopaków. Chociaż może mnie nie przyjmą. Ale z drugiej strony to dobry pomysł. Tak pójdę tam. Zeskoczyłam z drzewa i zaczęłam się kierować w stronę willi.

Niall

W końcu dojechaliśmy na miejsce. Jestem zły. Nie wróć. To za mało powiedziane. Jestem wkurwiony. Rose pierwsza wyszła z samochodu i nas prowadziła. Zadzwoniła, ale nikt nie otworzył. Zaczęła iść na tył domu. Rozejrzeliśmy się. W ogródku siedzieli jak mniemam Jack i Ben. Rose bez żadnego skrępowania otworzyła furtkę i przez nią przeszła, a my zrobiliśmy to samo.
-Huhu. Kogo my tu mamy?- powiedział kiedy nas zobaczył- Zrozumiałaś swój błąd i postanowiłaś do mnie wrócić? Ale kochanie po co Ci obstawa?- zapytał złośliwie się uśmiechając. Zacisnąłem ręce w pięści. Już miałem coś powiedzieć, ale Rose odezwała się pierwsza.
-Nie mów do mnie kochanie i wiedz, że nigdy do Ciebie nie wrócę.- powiedziała odważnie- A ty- wskazała na Bena- odpieprz się od Camilli.
-Bo co mi zrobisz?- zapytał pewny siebie grubas.
-Ona może nic, ale my tak.- powiedział wściekły Harry.
-Nic nam nie zrobicie, a jej w spokoju nie zostawimy. Zabawimy się trochę jej kosztem.- powiedział Jack i zaczął się śmiać. Harry i Lou nie wytrzymali i rzucili się na nich, ale Zayn i Liam ich powstrzymali.
-Dlaczego nam to robicie?!- krzyknęła Rose-Dlaczego spaliliście mi dom?- zapytała bliska płaczu.
-Bo mieliśmy taki kaprys… suko.- powiedział Jack. Z chwilą kiedy wypowiedział ostatnie słowo rzuciłem się na niego i mu przywaliłem. Ben chciał mnie walnąć, ale Hazza z Zaynem powstrzymali go i przytrzymali. Do mnie podszedł Lou i pomógł mi przytrzymać wyrywającego się Jacka. Liam stanął nad nim i spojrzał mu w oczy.
-W tej chwili masz mi powiedzieć gdzie jest Camilla.- powiedział spokojnie Daddy.
-Nie wiem gdzie ona jest.- odpowiedział złośliwie się uśmiechając.
-To może ty?- powiedział przez zaciśnięte zęby w odwracając się stronę Bena.
-Nie wiem gdzie jest ta mała dziwka.- powiedział i od razu tego pożałował, bo Harry przywalił mu w nos.
-Jeszcze raz tak o niej powiesz to nie ręczę za siebie.- wysyczał przez zęby Hazza- Nic o niej nie wiesz.
-To chyba jednak wy o niej nic nie wiecie.- powiedział Ben- Zapytajcie ją o Matta i co było trzy lata temu. O ile ją znajdziecie.- zaśmiał się bezczelnie.
- A teraz wynocha stąd, bo wezwę policję.- zagroził nam Jack. Puściliśmy ich. Odwróciliśmy się i ruszyliśmy w stronę furtki- Ty Rose- złapał ją za ramię- piśnij komuś słówko, a stanie się coś jej albo im.- zagroził z poważną miną. Nie żartował. Ona puściła to mimo uszu. Wróciliśmy do samochodu, a Liam odpalił auto i ruszyliśmy. Kierował samochód do naszego domu. Zastanawiałem się w co wpakowała się Camilla. Ona nie wydaje się byś jakaś nieodpowiedzialna. Jak po raz pierwszy się spotkaliśmy była taka rozważna, nieufna, podejrzliwa. O jaki dług chodzi? Musieliśmy się dowiedzieć żeby jej jakoś pomóc. Jaką ona w tym wszystkim odgrywa rolę?
-Rose nie wiesz gdzie ona może być?- zapytałem zwracając się w jej stronę.
-Przykro mi, ale nie.- odpowiedziała zamyślona- Ona nie ma tu nikogo oprócz nas. A u mnie na pewno jej nie ma, bo jej rodzice wiedzą gdzie mieszkam.
Do końca podróży nikt się nie odezwał ani słowem. Weszliśmy do domu i usiedliśmy w salonie. Louis poszedł po napoje i po chwili przyniósł je na tacy.
-Wiesz może dlaczego uciekła z domu?- zapytał Liam upijając trochę soku.
 -No właśnie nie, ale jej mama była przerażona i boję się, że coś jej się stało.- odpowiedziała patrząc na niego. Spojrzałem na Harrego. Siedział jak na szpilkach i cały czas zerkał na wyświetlacz telefonu.
-Miejmy nadzieję, że prędzej czy później się znajdzie.- powiedział cicho Lou bardziej do Hazzy niż do nas. On popatrzył na niego nieobecnym wzrokiem i się przytulił. Wydaje mi się, że on coś do niej czuje, mimo że tak ostro zaprzecza. W sumie pasowali by do siebie. Niby są swoim przeciwieństwem, ale jak to się mówi przeciwieństwa się przyciągają. Popatrzyłem się na Rose i uśmiechnąłem. Odwzajemniła uśmiech. Mimo, że się uśmiechała wiedziałem, że przejmuje się tą sytuacją i boi się o siebie jak i o nas.

Camilla

Zanim znalazłam dobrą drogę do domu chłopaków zgubiłam się kilka razy. Nie dość, że zrobiło się już ciemno i nie było dobrze widać to jeszcze łzy przesłaniały mi cały widok. Szłam tak jeszcze z piętnaście minut. W końcu znalazłam ich dom. Weszłam po schodach i zadzwoniłam do drzwi. Czekałam już dłuższą chwilę, więc odwróciłam się i schodziłam już po schodach kiedy drzwi się otworzyły.
-Camilla?- usłyszałam charakterystyczną chrypkę należącą do Hazzy. Odwróciłam się w jego stronę, podbiegłam i wtuliłam w jego ramiona. On objął mnie i wciągnął do środka.- Ej! Camilla się znalazła!- krzyknął i wszyscy wbiegli do przedpokoju. Ja nadal byłam wtulona w Harrego i moczyłam mu słonymi łzami koszulkę. Jemu widocznie to nie przeszkadzało, bo przytulił mnie mocniej.
-Gdzie byłaś? Czemu uciekłaś z domu?- usłyszałam pytania od Rosemarie. Czyli ona też tu była.- Dlaczego nie przyszłaś na spotkanie?
-Może chodźmy do salonu to tam nam wszystko opowiesz.- zaproponował Liam. Odsunęłam się od Harrego i pokiwałam głową, jednak nie byłam w stanie spojrzeć na żadne z nich. Styles złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę salonu. Usiadł na kanapie, a ja obok niego. Rose po mojej drugiej stronie. Reszta usiadła na podłodze przed nami. Nie mogłam przestać płakać, mimo że robiłam to już cały dzień.
-Dlaczego uciekłaś z domu?- zapytał łagodnie Harry i lekko ścisnął moją rękę, której nadal nie puścił.- Spokojnie nie odwrócimy się od Ciebie.- powiedział i uśmiechnął się do mnie ciepło. Zastanawiałam się czy im powiedzieć czy nie. Z jednej strony oni chcieli mi pomóc, ale z drugiej nie umiałam im dostatecznie zaufać. Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco. Ja potrzebowałam jeszcze chwili żeby się uspokoić.
-Powiedz nam proszę.- powiedział Niall i poklepał mnie po kolanie. Popatrzyłam na nich wszystkich. Nie czułam się tak dobrze ani bezpiecznie od trzech lat. Od… od śmierci Matta. Znowu cichutko załkałam na myśl o nim.
-Bo ja…- zaczęłam niepewnie- Ja uciekłam przez rodziców, a raczej rodziców Aleksa.
-Jak to? Nie rozumiem.- zdziwił się Louis.
-Dlaczeg...
-Dlaczego nie nazywasz ich swoimi rodzicami?- zapytała również zdziwiona Rose.
-Bo oni nimi nie są! Ja nie jestem ich prawdziwą córką!- krzyknęłam i schowałam twarz w dłonie. Znowu się rozpłakałam.
-Skąd wiesz?- zapytał cicho Liam.  Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego przez łzy.
-Po… podsłuchałam j… jak rozmawiają z Aleksem. On nalegał żeby mi powiedzieli, ale oni nie chcieli tego zrobić. I gdybym nie podsłuchała ich rozmowy nigdy bym się nie dowiedziała.- powiedziałam nie przestając płakać. Harry przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Odsunęłam się na chwilę od niego.- Chciałam się was spytać… Chociaż nie. Nieważne.
-Chciałaś zapytać o?- powiedział Hazza patrząc mi w oczy.
-O to czy dzisiejszą noc mogę spędzić u was, bo do domu nie wrócę, a u Rose szybko mnie znajdą. Ale nieważne. Zapomnijcie o tym.- powiedziałam szybko.
-Tak. Możesz. I nawet nie próbuj zaprzeczać.- powiedział widząc moją minę i się do mnie uśmiechnął. Ja również to zrobiłam.- Wiesz jesteś znacznie ładniejsza kiedy się uśmiechasz.- szepnął mi prosto do ucha. Momentalnie zarumieniłam się i spuściłam głowę.
-A wy nie macie nic przeciwko?- zapytałam patrząc na pozostałą czwórkę.
-Dopóki ja tu jestem nie mają tu nic do gadania.- odpowiedział i uśmiechnął się do nich złośliwie.
-Od kiedy Styles?- zapytał Zayn.
-Od zawsze.- odpowiedział mu pewnie. Chwilę się przekomarzali, ale w końcu przestali. Śmiesznie to wyglądało. Wszystko byłoby już dobrze gdyby nie pytanie Lou:
-W co się wpakowałaś trzy lata temu i dlaczego Matt nie żyje?
Popatrzyłam na nich wszystkich. Postanowiłam im  coś powiedzieć.
-On nie żyje…


Hej. Mamy nadzieję, że rozdział się wam podobał. Prosimy abyście komentowali. Może to dla was głupie, ale nas to bardzo motywuje. Mamy pytanie: co byście powiedzieli na imaginy pojawiające się co jakiś czas? Lubicie je? O wasze opinie prosimy w komentarzach. Z góry dziękujemy. :D

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 9

 Rozdział 9

Rosemarie

Kiedy pożegnałam się z Camillą szybko wróciłam do domu. Kiedy do niego dotarłam była już 14.30, czyli miałam półtorej godziny do wyjścia z rodzicami. Cieszę się, że poznałam chłopaków. Jednak wątpię w to żeby utrzymywali z nami kontakt. Chyba, że się mylę. Ubrałam na siebie granatowe spodenki 3/4 , białą bluzeczkę na ramionka, dżinsową kurtkę i pasujące granatowe koturny. Włosy rozpuściłam.  Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 15.30. Zeszłam na dół do kuchni. Nalałam sobie wody do szklanki. Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms’a. Poszłam do salonu po telefon. Otworzyłam wiadomość.

Od: Nieznane
Jak będziecie miały czas to wpadnijcie:)
                                                 xoxo Niall
Od razu po jej przeczytaniu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Zapisałam sobie jego numer i wysłałam mu sms’a.
Do: Niall
Będziemy pamiętać:)

Na odpowiedź długo nie musiałam czekać.

Od: Niall
Cieszę się, ale tęsknię:(

Do: Niall
Naprawdę? Ja też:(

Od: Niall
To może spotkamy się jeszcze dziś? Jak myślisz?

Do: Niall
Bardzo bym chciała, ale wątpię żebym dała dziś radę. O 16 jestem umówiona z rodzicami.

Od: Niall
Szkoda. No, ale nie będę przeszkadzał, bo za dwie minuty będzie 16. Miłego dnia. Papa:*

Do: Niall
Nie będziesz mi nigdy przeszkadzać. Miłego dnia. Pa:*

Po chwili usłyszałam odgłos otwieranych drzwi i głosy rodziców. Wstałam z kanapy i poszłam w stronę przedpokoju. Przytuliłam każdego z nich na powitanie.
-Jesteś gotowa kochanie?- zapytała mama z uśmiechem.
-Tak.- odpowiedziałam również się uśmiechając. Wyszliśmy z domu. Tata zamknął drzwi i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Wsiedliśmy i odjechaliśmy. Byłam strasznie ciekawa co mi kupili skoro musieliśmy po to jechać. Jechaliśmy drogą, którą idzie się do chłopców. Po trzydziestu minutach tata zatrzymał samochód. W pewnym momencie mama krzyknęła „Pali się!” i wskazała na dom. Tata szybko wyciągnął telefon i zadzwonił po straż pożarną. Wszyscy wysiedliśmy z auta. W oddali dało się słyszeć syreny. Okoliczni sąsiedzi zaczęli się zbierać przed płonącym domem. Z zamyślenia wyrwał mnie głos taty.
-Tak mi przykro córeczko.- powiedział. Ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Dlaczego?- zdziwiłam się.
-Ten dom kupiliśmy Ci w prezencie na osiemnaste urodziny.- wyjaśnił.
-Naprawdę?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak, ale teraz wszystko stracone.- powiedziała zasmucona mama. Po jakiś czterdziestu minutach strażacy ugasili pożar. Jeden z nich do nas podszedł.
-Państwo Grant?- zapytał, a rodzice pokiwali głową- To chyba było podpalenie.
-Jak to?- zapytał oburzony tata.
-Prawdopodobnie ktoś zalał benzyną przednie ściany domu i podpalił.- wyjaśnił nam- Jednak nie wiemy kto to zrobił.
-Dziękujemy panu bardzo.- powiedział nadal zły tata i uścisnął mu rękę. Strażak zaczął odchodzić.
-A! Zapomniałem.- powiedział i się cofnął- W skrzynce znalazłem list dla Pani Rosemarie Grant.
-Dla mnie?- zdziwiłam się.
-Tak. Proszę.- powiedział i wręczył mi dość grubą kopertę. Wzięłam ją i podziękowałam. Spojrzałam na rodziców.
-Kto mógł wiedzieć, że będę tu mieszkać?-  zastanawiałam się na głos.
-To może być ze szkoły, bo podaliśmy im, że będziesz mieć inny adres.
-Taa. Może.- odpowiedziałam cicho i schowałam list do torebki.
-Chodź. Wracamy do domu.- powiedział tata. Droga do domu minęła mi szybciej niż w  stronę , w którą przyjechaliśmy.  Byłam wdzięczna rodzicom za to, że mi tak zaufali i kupili mi dom. Ojej! Przez to wszystko zapomniałam im podziękować. Dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu. Tato otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Rodzice poszli do salonu i usiedli na kanapie.
-Mamo, tato?- zaczęłam.
-Tak?- zapytała mama i oboje na mnie spojrzeli.
-Chciałam wam podziękować.- powiedziałam.
-Za co?- zapytała zdziwiony tata.
-Za wasze zaufanie do mnie. W końcu kupiliście mi dom. Dziękuję.- powiedziałam i przytuliłam każdego z nich.
-Nie masz za co. To nic takiego.- powiedziała mama i się do mnie uśmiechnęła. Poszłam do siebie do pokoju. Usiadłam na łóżku. Z torebki kopertę. Obejrzałam go dokładnie i stwierdziłam, że na pewno nie jest ze szkoły. Rozerwałam i zawartość wysypałam na łóżko. Wypadły z niej jeszcze dwie mniejsze koperty. Jedna była zaadresowana do mnie a druga do… do Camilli! Zdziwiłam się ale postanowiłam go nie otwierać. Jutro jak się z nią spotkam to jej go przekażę. Ostrożnie otworzyłam kopertę zaadresowaną do mnie. Ze środka wyjęłam list i zaczęłam go czytać.

Rosemarie!
Mówiłem Ci żeby ze mną nie zadzierać. Teraz masz na to dowody w postaci zgliszczy swojego domu. Zapytasz jak się o nim dowiedziałem? Tego Ci nie zdradzę. Ale jedno ci powiem. TO JESZCZE NIE KONIEC! Jeśli pójdziesz na policje to nie tylko tobie się oberwie, ale także tym chłoptasiom u których byłaś i twojej nowej przyjaciółce. Z pozdrowieniami 
                                                                                                                                                Jack i Ben

Przeraziłam się. Skąd oni wiedzą o chłopakach? Jeśli coś im wszystkim się stanie to będzie tylko i wyłącznie moja wina. Muszę się z nimi spotkać. Ale to jutro. Dziś muszę oddać list Camilli. Zadzwoniłam do niej.
-Halo?- usłyszałam jej głos w słuchawce.
-Słuchaj. Możemy się jeszcze dziś spotkać?- zapytałam- Wiem, że jest już późno, ale to bardzo ważne.
-Dobrze. Gdzie?- zapytała.
-W parku za pół godziny. Przy fontannie.- powiedziałam.
-Okey.- powiedziała i rozłączyła się. Zeszłam na dół do salonu, powiedziałam rodzicom, że wychodzę. Wyszłam z domu i skierowałam się do parku.

Camilla

Zdziwił mnie telefon Rosemarie, ale zgodziłam się. W końcu i tak nie miałam nic do roboty. Rodzice i tak byli jeszcze w delegacji. Ubrałam się w białą spódniczkę z falbankami, fioletową bluzkę, biały sweterek i białe balerinki. Włosy spięłam w  koka. Od śmierci Matta zawsze tak robię. Mówił mi, że tak pięknie wyglądam, ale ja i tak nigdy go nie słuchałam. Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącego sms’a. Podeszłam do komódki, na której był telefon. Nie znałam nadawcy sms’a. Otworzyłam wiadomość.

Od: Nieznane
Hej. Tu Harry Styles. Pamiętasz mnie jeszcze? Z chłopakami pomyśleliśmy, że jutro moglibyśmy się spotkać. Co ty na to? Powiedz o tym pomyśle Rose.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Jak mogłabym zapomnieć? Pomysł ze spotkaniem bardzo mi się spodobał. Jak spotkam się z Rose od razu jej o tym powiem. Włożyłam do torebki klucze i telefon. Krzyknęłam do Aleksa, że wychodzę. Zamknęłam drzwi i skierowałam się w stronę parku. W Londynie mieszkam już ponad miesiąc, a i tak nie znam tego miasta. Rosemarie nie miała czasu mnie oprowadzić, bo chodziła do szkoły i pomagała mi w ogrodzie. W sumie nasza wspólna praca się opłaciła. Doszłam już do fontanny, ale Rose nigdzie nie było. Usiadłam na ławce i obserwowałam czy, aby nie idzie. W końcu ją spostrzegłam. Pomachałam do niej. Podeszła do mnie i usiadła obok. Zaczęłam rozmowę.
-Wiesz. Hazza przysłał mi sms’a, że moglibyśmy się jutro spotkać.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Tak. I tak muszę im coś powiedzieć.- powiedziała tajemniczo.
-Coś się stało?- zapytałam zmartwiona.
-Masz przeczytaj.- wręczyła mi kartkę papieru. Zaczęłam czytać. Po jej przeczytaniu przeraziłam się bardzo.
-Kiedy to dostałaś?- zapytałam ze strachem w głosie.
-Dziś. Spalili dom, który rodzice kupili mi na urodziny.- powiedziała- List znalazł w skrzynce strażak. Do Ciebie też jest.- powiedziała i wręczyła mi kopertę.Zdziwiłam się. Otworzyłam ją i wyjęłam list. Zaczęłam po cichu czytać.

Camillo!
Pamiętasz mnie? Kiedyś się przyjaźniliśmy. We Włoszech. Kiedy tamtej nocy zobaczyłem Cię w parku od razu wiedziałem, że musisz zapłacić za to co zrobił Matt. Chyba wiesz o co chodzi? Po pierwsze spłać jego dług, który z odsetkami wynosi 7000 dolarów. Po drugie za to, że przez niego poszedłem siedzieć, też zapłacisz tylko, że nie wiem jeszcze jak. Trzecie i ostatnie. Jeśli pójdziesz na policję nie tylko ty za to zapłacisz, ale też twoi przyjaciele. Pozdrów Matta. Sorry. Przecież on nie żyje. A czyja to wina? Twoja. Jak zwykle wszystko twoja wina. Nie umiałaś go powstrzymać. Znowu może ktoś przez Ciebie zginąć. Nie spieprz tego. Trzymaj się Pozdro
                                                                                                                                      Ben i Jack
Płakałam. Nie dam Rosemarie tego listu do przeczytania.
-Cami? Coś się stało?- zapytała z troską w głosie.
-Ja… Muszę już iść.- powiedziałam i uciekłam nie zważając na jej wołanie mnie. W domu od razu wbiegłam do siebie do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam, że drzwi się otwierają. Koło mnie ktoś usiadł. Zrobiłam to samo. Spojrzałam na przybysza. To był Aleks. Przytuliłam się do niego.
-Camilla co się stało?- zapytał cicho. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać- No już cicho. Nie płacz.- mówiąc to gładził mnie po plecach. Po chwili uspokoiłam się, ale nadal nie odsuwałam się od Aleksa. W takich momentach cieszę się, że go mam. Nie powiem  mu całej prawdy. Jednak coś muszę mu powiedzieć.
-To co siostra, powiesz mi co się stało?- zapytał nadal szeptem.
-Przypomniałam sobie wszystko.- powiedziałam także szeptem- Wiesz chodzi o sprawę z Mattem.- dokończyłam i zaszlochałam.
-Shhhh… Nie płacz.- pocieszał mnie. Siedzieliśmy jeszcze tak z pół godziny, aż w końcu zasnęłam.

Następnego dnia

Aleks spędził przy mnie z pół nocy. Cały czas śniły mi się koszmary. Wstałam z łóżka, wzięłam krótkie dżinsowe spodenki, czarną bluzkę na ramionka i szary sweterek. Umyłam się i ubrałam we wcześniej przygotowane rzeczy. Wyszłam z łazienki. Założyłam na nogi czarne tenisówki. Postanowiłam, że zadzwonię do Rose i ją przeproszę. Wzięłam telefon, ale zauważyłam, że mam dwie nieodebrane wiadomości. Jedna była od Rosemarie, a druga od Hazzy.

Od: Rose
Dziś o 14 w Strackburgu. Chłopcy też będą:)

Od: Harry
Mam nadzieję, że będziesz. 14 Strackburg. Całuje i pozdrawiam :*

Uśmiechnęłam się pod nosem. To mile z ich strony, że mimo iż znamy się tak krótko i jesteśmy ich fankami chcą się z nami spotykać.  Spojrzałam na zegarek. Była 9.39. Postanowiłam zejść na dół i coś zjeść. W kuchni usłyszałam głosy rodziców i Aleksa. Już miałam wejść i się przywitać, ale Aleks zaczął rozmowę.
-Kiedy jej powiecie?- zapytał.
-Nie wiem. Nie teraz. Niedługo.- powiedział spokojnie tata.
-Słyszę to prawie od dwóch lat.- powiedział podniesionym głosem Aleks.
-Uspokój się. My nie chcemy jej stracić.- powiedziała smutna mama.
-Ona ma prawo wiedzieć. W końcu ma prawie osiemnaście lat. Powiedzcie jej w końcu, że...

środa, 15 maja 2013

Libster Award

Nominacje dostałyśmy od Domi Nisi. Dziękujemy Ci bardzo, nawet nie wiesz jak się cieszyłyśmy. A to jej blog http://normalnienienormalna69.blogspot.com/.
 Libster Award to nominacje dla osoby lub osób za dobrze wykonaną pracę. Libster Award jest przyznawana dla blogów o mniejszej ilości obserwatorów, by mów go rozpowszechnić. Po oderaniu nominacji należy odpowiedzieć na 11 pytań, nominować 11 blogów(oprócz tego, który Cię nominował, musisz ich o tym poinformować) i wymyślić swoje 11 pytań.

Na zielono odpowiedzi Agnieszki, na fioletowo Bianki, a na czarno to co uważamy razem.

Nasze odpowiedzi na pytania:
1.Co zainspirowało Cię do pisania bloga?
Szare nudne życie i piosenki One Direction. 

2.Jaka jest twoja ulubiona piosenka 1D?
 Summer Love/ They Don't Know About Us.
3.Którego przystojniaka lubisz najbardziej?
Niall/Harry

4.Od kiedy jesteś Directioner?
Od ponad 2 lat / od około 2 lat .
5.Za co ich kochasz?
Za to, że są i robią to co kochają. 
6.Jak to się stało,że jesteś Directioner?

 Usłyszałam o nich/Usłyszałam ich piosenkę na 4Fun.TV.
7.Lubisz czytać? 

Tak.
8.Masz jakieś marzenie(niekoniecznie związane z One Direction)? 

Zostać dyplomatą i wyjść za tajemniczą osobę. /Założyć restaurację lub przedszkole i spotkać One Direction.
9.Masz TT lub FB?

Tak. Oba.
10.Co lubisz robić?

 Jeść, czytać, pisać, słuchać muzyki, spać. /Czytać, pisać, słuchać muzyki i bawić się z młodszym bratem.
11.Jeśli mogłoby się spełnić jedno twoje życzenie,jakby ono brzmiało?

Chciałabym być wyższa/Nie powiem, bo się nie spełni.

Nasze nominacje:
1. http://they-stole-my-heart.blogspot.com/
2. http://mistakes-of-the-dead.blogspot.com/
3. http://one-direction-imaginy-1998.blogspot.com/
4. http://www.love-is-the-cure-of-everything.blogspot.com/
5. http://everythingyouneedislovebs.blogspot.com/
6. http://do-you-really-want-to-feel-the-pain.blogspot.com/
7. http://onedirection69imaginy.blogspot.com/
8. http://agatorekimagineonedirection.blogspot.com/
9. http://madeline-and-one-direction.blogspot.com/
10. http://newlife-1direction-love.blogspot.com/
11. http://one-dream-one-band-three-friends.blogspot.com/

Nasze pytania:
1.Kogo z One Direction lubisz najbardziej?
2.Jaki jest Twój ulubiony aktor/ ulubiona aktorka?
3.Czy masz inny ulubiony zespół?
4.Co lubisz robić w wolnym czasie?
5.Ulubiony cytat z piosenki One Direction?

6.Gdyyś mogła wziąć, któregoś do domu, kto by to był i dlaczego?
7.Na jaki kolor przefarbowałabyś włosy?
8.Za którym teamem z One Direction jesteś?

9.Gdzie chciałabyś mieszkać?
10.Jeśli byś ich spotkała jaka byłaby Twoja reakcja?
11.Jaka jest Twoja uluiona potrawa?

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 8


Rozdział 8

Camilla

Kiedy Louis tak klęczał błagając żebym została chciało mi się śmiać, ale się powstrzymałam. Już miałam powiedzieć, że jeszcze trochę mogę zostać, ale Lou zrobił minę proszącego psiaka i nie wytrzymałam. Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Czułam, że wszyscy na mnie patrzą, ale nie mogłam przestać się śmiać.
-Możesz nam powiedzieć z czego się śmiejesz?- zapytał Liam.
-Z… Z Louisa.- powiedziałam nadal się śmiejąc. Z tego wszystkiego bolał mnie już brzuch. Starałam się uspokoić, ale kiedy tylko spojrzałam na Lou zaczynała się kolejna dawka śmiechu. Usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłonie. Powoli się uspokajałam.
-Lou mógłbyś wstać z kolan?- zapytał zdenerwowany już Harry.
-Nie. Dopóki nie powie, że zostanie z nami jeszcze trochę.- odpowiedział mu. Mogę się założyć, że uśmiechnął się do niego złośliwie.- To jak będzie?- skierował to pytanie do mnie.
-Dobrze. Zostanę. Tylko wstań już z tych kolan.- odpowiedziałam mu nadal nie podnosząc głowy- Brzuch mnie boli przez Ciebie.
-A co ja Ci takiego zrobiłem?- zapytał mnie wstając z podłogi i podał mi rękę.- Przecież nic śmiesznego nie powiedziałem, ani nie zrobiłem.
-Wszystko przez to, że klęczałeś na kolanach, a potem jeszcze ta mina.- wyjaśniłam mu- Ona była urocza.
-Widzicie!- krzyknął Louis- Jednak jestem śmieszny nawet jak nic nie mówię i potrafię być przy tym uroczy.- zwrócił się do chłopaków ze złośliwym uśmiechem. Ja i Rose zrobiłyśmy face palma i roześmiałyśmy się.
-To co robimy?- zapytał po chwili wszystkich Niall.
-Ja chcę się dziewczyn o coś spytać.- powiedział Liam.
-A o co?- zapytałyśmy równocześnie i się zaśmiałyśmy.
-Wy jesteście naszymi fankami co nie?- zapytał Liam, a my z Rose pokiwałyśmy zgodnie głową- To czemu, nie żeby mi to przeszkadzało czy coś, ale dlaczego nie rzuciłyście się na nas z piskiem, nie zaczęłyście krzyczeć, ani nic?
Obie z Rose spojrzałyśmy na siebie. Wiedziałam, że ja będę musiała to wyjaśnić więc zaczęłam:
-No bo naszym zdaniem jesteście normalnymi nastolatkami, którym udało się spełnić marzenia.- odpowiedziałam trochę speszona.
-Jak miło.- ucieszył się Liam- Szkoda, że nie wszystkie fanki tak myślą i robią.
-Wiesz Li, One są wyjątkowe.- powiedział Niall i się uśmiechnął. Uważam, że on i Rose pasują do siebie.
-E tam.- machnęła ręką Rosemarie.
-Nudzi mi się.- krzyknął ni z tego ni z owego Louis. Wszyscy podskoczyliśmy- Pójdźmy na basen do ogródka.
-Nie Lou.- powiedział Daddy.
-Proszę! Tatusiu, proszę!- krzyczał i skakał wokół Payna. Popatrzyłyśmy na siebie z Rose i się roześmiałyśmy.
-Louis. A może dziewczyny tego nie chcą?- zapytał go poważnie Horan i spojrzał na nas. Lou do nas podszedł i przytulił jednocześnie pytając:
-Wiecie, że was kocham?
-Nie.- odpowiedziała roześmiana Rosemarie.
-Wiesz. Znamy się dopiero jeden dzień, a ty już do nas z takimi wyznaniami?- zapytałam ubawiona do łez.
-A co na to Eleanor?- zapytał podejrzliwie Zayn.
-O niej nie zapomniałem.- odpysknął mu Tommo- To co dziewczyny. Idziemy?
-Ok, ale ja nie wchodzę do basenu.- powiedziałam. Louis pokierował nas w stronę drzwi wychodzących na ogród. Naszym oczom ukazał się piękny ogród z basenem. Wszystkie krzewy były równo przystrzyżone. Było tu pełno kwiatów zaczynając od chryzantem, a kończąc na różach. Wszystko to ładnie się ze sobą komponowało. Nie sądziłam, że może tu być taki porządek, patrząc na to co jest w domu. Rose wydała z siebie tylko ciche „Wow.”
-Co tak stanęłyście w przejściu? Ogrodu nigdy nie widziałyście?- zapytał Zayn i roześmiał się. Przepuściłyśmy chłopaków. Wszyscy pobiegli w stronę basenu i do niego wskoczyli. Liam został.
-Tam są leżaki jeśli chcecie poleżeć.- wskazał na ich rząd- Ja idę do basenu.
-Ja też!- krzyknęła Rose- A ty?- zapytała mnie.
-Nie dzięki.- powiedziałam i skierowałam siew stronę leżaków. Rose z Liamem wskoczyli do basenu. Położyłam się na leżaku i zaczęłam rozmyślać nad tym co mnie ostatnio spotkało. Miałam przed oczami twarz Bena, Matta, Rose, chłopców z One Direction i sam Hazza. Nagle poczułam na swojej nodze kropelki wody. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą uśmiechniętego Louisa.
-Chodź do basenu.- powiedział.
-Nie. Mówiłam Ci, że nie wchodzę do wody.- powiedziałam i znowu zamknęłam oczy- Mógłbyś się przesunąć, bo zasłaniasz mi słońce.
-Nie. Idziesz do basenu, choćbym miał cię tam siłą zabrać.- powiedział tajemniczo. Momentalnie zerwałam się na równe nogi. Louis zaczął się do mnie zbliżać ze złośliwym uśmieszkiem. Zaczęłam uciekać, ale Lou był zbyt szybki. Złapał mnie, przerzucił sobie przez ramię i skierował się w stronę basenu. Zaczęłam się wyrywać, walić go rękami i nogami, ale on nic sobie z tego nie robił.
-Puść mnie.- powiedziałam stanowczo.
-Okej.- powiedział tylko i wrzucił mnie do basenu. Kiedy zanurzyłam się myślałam, że nie będę pamiętać jak się pływa. I nagle wszystkie wspomnienia wróciły. Jezioro, ciocia, ja i wujek. Wynurzyłam się z pod wody. Wszyscy się śmiali.
-Ale masz teraz minę.- zaśmiał się Lou.
-Nienawidzę Cię.- powiedziałam z nienawiścią w głosie.
-Ej, ale to był tylko żart.- powiedział spokojnie Zayn- On Cię wrzucił do wody, bo ty nie chciałaś wejść do basenu.
-Ponieważ mam ku temu powody.- powiedziałam z jadem w głosie i zaczęłam płynąć w stronę drabinki.
-Przecież umiesz pływać.- zauważył Niall.
-To, że umiem pływać nie zmienia faktu, że od wielu lat nie wchodzę do wody.- powiedziałam i poszłam w stronę leżaków. Kiedy byłam na tyle daleko od nich by mnie nie słyszeli rozpłakałam się. Emocje wzięły górę. Położyłam się na leżaku i cicho szlochałam.

Rosemarie

To było dziwne. Czemu się tak wściekła kiedy Lou wrzucił ją do basenu i czemu nie wchodzi do wody?
-Co ją dziś ugryzło?- zapytał zdziwiony Tommo.
-Nie wiem.- odpowiedziała zamyślona- Wiem jednak, że trzeba się dowiedzieć o co chodzi z tym całym Benem.
-A może Ben to jej były chłopak?- zapytał zamyślony Liam.
-Nie. Jestem tego pewna.- powiedziałam, a kiedy wszyscy spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem wyjaśniłam im- Jak byłam u niej któregoś dnia to powiedziałam, że przydałby się jakiś chłopak do pomocy. Ona na to, że gdyby Matt tu był na pewno by nam pomógł. Chwilę później rozpłakała się i mnie przeprosiła.
-Może on ją rzucił dla innej?- zapytał Louis.
-Za tym kryje się coś innego.- stwierdził Payne- Zauważyliście, że jak nie ma na sobie swetra ręce ma zawsze skrzyżowane, a kiedy po coś wstaje zakłada na siebie coś z długim rękawem.
-Tak jak by coś ukrywała.- dopowiedział Niall.
-Rzeczywiście.- powiedziałam- Jak sprzątałyśmy u niej w ogrodzie to zawsze miała coś z długim rękawem, mimo że mi w bluzce na ramionka było gorąco.
-Może pójdźmy i ją zapytajmy?- spytał Malik patrząc na nas.
-Nie. W ten sposób nam nie powie. To musi być coś innego.- powiedział BooBear.
-Hm…- zamyśliłam się na chwilę- Już wiem!- krzyknęłam. Spojrzałam się na Camillę czy nie usłyszała mnie.
-To mów, a nie trzymasz mnie w niepewności.- powiedział zaciekawiony Liam.
-Kto z nas najlepiej się dogaduje się z Camilla oprócz mnie?- zapytałam i spojrzałam na Harrego. Reszta zrobiła to samo. On spojrzał na nas zdziwiony.
-Idź z nią pogadaj.- powiedział Tomlinson i zachęcająco poklepał go po plecach.
-Nie. Ze mną nie pogada.- zaprzeczał zmieszany Loczek.
-Z tobą na pewno.- powiedział Li i popchnął go w stronę drabinki- Przecież się dogadujecie.
-Wcale nie- zaprzeczał Hazza
-Tak wcale się nie dogadujecie. A rano i wczoraj to co?- zapytał z uśmiechem Zayn. Styles zrezygnowany i zarazem przegrany wyszedł z basenu i skierował się w stronę Camilli.
-Nie dziwi was to  jak oni się zachowują?- zapytałam ich- Przecież wczoraj i dziś przed śniadaniem zachowywali się normalnie, a przy śniadaniu zaczęło dziać się coś dziwnego.
-To prawda.- potwierdził moje słowa Niall- Ale od nich się tego nie dowiemy. Na pewno nie w najbliższym czasie.
Wszyscy wyszliśmy z basenu. Usiedliśmy na brzegu, moczyliśmy nogi i układaliśmy plan jak wydobyć z nich informacje.

Harry

Byłem wkurzony na Rose i chłopaków. Oni nie rozumieją, że przez swoją głupotę spieprzyłem sprawę z Camillą. Podoba mi się nie powiem, że nie. Nawet bardzo. Ale zawsze wolałem inne dziewczyny. Pewne siebie, wiedzące czego chcą, otwarte na innych ludzi. A ona? Ona jest nieśmiała, zamknięta w sobie, skryta. Jednak jest w niej coś takiego co mnie urzekło. Tylko sam nie wiem co to jest. Podszedłem do leżaków i spojrzałem na nią. Miała jeszcze mokre włosy oraz ubranie. Usiadłem na leżaku.
-Hej.- zacząłem. Ona otworzyła oczy i na mnie spojrzała.
-Co chcesz?- zapytała zła.
-Co się stało? Czemu jesteś zła?- zapytałem i spuściłem wzrok na trawę.
-Wrzuciliście mnie do wody!- krzyknęła i podniosła się do pozycji siedzącej.
-Ej! Nie zrobiłem tego ja.- broniłem się- Przepraszam za niego.- powiedziałem skruszony.
-To nie ty powinieneś mnie przepraszać, tylko Louis.- powiedziała już spokojniej.
-Mogę Ci zadać jedno pytanie?- zapytałem niepewnie.
-Jasne. Tylko, że właśnie je już zadałeś.- zaśmiała się. Ona ma piękny uśmiech i śmiech.
-Ej no.- powiedziałem i się do niej uśmiechnąłem.
-No dobra. Pytaj.- powiedziała z nieznacznym uśmiechem.
-Czemu nie wchodzisz do wody?- zapytałem, a jej oczy momentalnie się zaszkliły- Jeśli nie chcesz nie mów.- powiedziałem. Przesiadłem się na leżak, na którym Camilla siedziała. Przytuliłem ją, a Ona zaczęła szlochać. Po chwili uspokoiła się.
-Przepraszam.- powiedziała cicho i się ode mnie odsunęła. Spojrzałem na nią ze znakiem zapytania.
Za co?- spytałem.
-Za to, że wypłakuję Ci się. Na pewno masz lepsze rzeczy do roboty niż słuchanie zwykłej nastolatki.
-Po pierwsze nie masz za co przepraszać, po drugie nie mam nic do roboty i po trzecie nie jesteś zwykłą nastolatką.- powiedziałem z uśmiechem. Ona go odwzajemniła.
-Dziękuję.- powiedziała i przytuliła się do mnie ponownie.
-To co? Powiesz mi czy nie chcesz?- zapytałem.
-Powiem.- powiedziała i usiadła tak żeby mnie widzieć- Więc nie pływam dlatego, że 10 lat temu na moich oczach utopiła się moja ciocia. Od tego czasu nie weszłam do wody. No przynajmniej z własnej woli.- zakończyła, a w oczach miała pełno łez.
-O matko!- powiedziałem przejęty- Ty miałaś wtedy 7 no licząc 8 lat.
-Osiem, bo to było niedługo po moich urodzinach.- powiedziała i przytuliła się.
-A Bena skąd znasz?- zapytałem niepewnie.
-Z Włoch.- odpowiedziała i jeszcze bardziej się wtuliła. Wiedziałem, że nie ma sensu dalej drążyć tematu. Chwilę jeszcze tak siedzieliśmy (jak dla mnie mogła trwać wiecznie), aż w końcu podeszła do nas reszta.
-Camilla. Ja idę.- powiedziała Rose- Umówiłam się z rodzicami na na 16, a jest już 12.30. Wiesz chodzi o to, że chciałabym się jeszcze przebrać i w ogóle.
-To ja też idę.- powiedziała Camilla i wstała z leżaka.
-Dziewczyny, a spotkamy się jeszcze?- zapytał z nadzieją Niall.
-Jeśli wy będziecie tego chcieli to owszem, czemu nie.- odpowiedziała z uśmiechem Rose.
-To może wymienimy się numerami?- zapytała Camilla
-Czego?- zapytał zdezorientowany Louis.
-Buta.- powiedziała mu na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać- Telefonu głąbie.
-Tak to jest dobry pomysł.- powiedział Zayn.
-Ale ty Camilla nie musisz nam już podawać numeru.- powiedział z uśmiechem Liam
-Jak to?- zdziwiła się i posmutniała- Nie lubicie mnie?
-Nie chodzi o to, że Cię nie lubimy.- wyjaśniłem- My już po prostu go sobie zapisaliśmy.- uśmiechnąłem się.
-Tak bez mojej wiedzy?- zapytała i zrobiła obrażoną minę. Wszyscy posmutnieliśmy. Po chwili zaczęła się śmiać. Ja z tą dziewczyną nie wyrabiam. Ona jest taka nieprzewidywalna.
-Teraz nie rozumiem.- powiedział Lou przejęty- To jesteś na nas zła czy nie?- zapytał zdezorientowany.
-Nie jestem na was zła. Żartowałam- odpowiedziała uśmiechając się do nas- No przynajmniej na waszą czwórkę.- powiedziała i wskazała po kolei na mnie, Nialla, Liama i Zayna.
-Ej. A na mnie jesteś zła?- zapytał poważnie Louis.
-Tak.- odparła stanowczo.
-Za to, że wrzuciłem Cię do wody?- zapytał ponownie. Camilla pokiwała głową.
-Nie powinieneś był jej wrzucać do basenu.- zacząłem- Ona boi się wody.
-Jak to? Dlaczego?- zapytała zdziwiona Rose.
-Ponieważ na moich oczach utonęła ciocia.- odpowiedziała cicho. Tommo się trochę zmieszał. Przytulił ją.
-Przepraszam. Nie wiedziałem.- zaczął- Wybaczysz mi?- zapytał i spojrzał jej w oczy. Ona nie zdążyła nic powiedzieć, a on znów zaczął swoje wywody.
-Zrobię wszystko, żebyś mi wybaczyła. Przez tydzień nie będę jadł marchewek tylko przebacz mi moją głupotę.- powiedział. Nie wiedziałem, że stać go na takie poświęcenie.
-Dobra. Już Ci wybaczam. Tylko mnie puść, bo mnie udusisz.- powiedziała z trudem. Lou puścił ją i się odunął. Rose podała już wszystkim numer telefonu.
-To my będziemy się już zbierać.- powiedziała. Dziewczyny założyły buty i wzięły torebki do ręki. Rose zarzuciła na siebie sweterek. Camilla nie musiała, ponieważ miała go cały czas na sobie. Zaczęliśmy się żegnać. Rose zaczęła ode mnie, a skończyła na Niallu. Camilla na odwrót. Najpierw Horan, potem Lou, Zayn, Liam i ja. Widziałem w jej oczach zmieszanie. Nie wiedziała co ma zrobić więc przyciągnąłem do siebie i przytuliłem ją (jak każdy z resztą). Po chwili puściłem ją. Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na żegnających się Rose i Nialla.
-Yyy… Niall?- zaczęła cicho Rose- Niall!- krzyknęła. Ten ją puścił.
-A może was podwieźć?- zapytał Liam.
-Nie dzięki. Przejdziemy się.- odpowiedziała z uśmiechem Camilla.
-To pa.- powiedzieliśmy chórem.
-Pa pa.- odpowiedziały jednocześnie i zaczęliśmy się wszyscy śmiać. Kiedy drzwi zamknęły się za dziewczynami poszedłem do siebie do pokoju.

wtorek, 7 maja 2013

Bardzo prosimy o pomoc! :)

Mamy do was prośbę. A mianowicie : zgłosiłyśmy naszego bloga do konkursu o zwiastun i chciałybyśmy prosić o waszą pomoc :) Wystarczy zalajkowac mój komentarz(Agnieszki Sucheckiej) i będziemy niezwykle wdzięczne! :*

https://www.facebook.com/stwierdzam.milosc.bo.1D/posts/499727080094306