poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 7


Rozdział 7

Liam

-Hm… No więc wybieramy.- zastanawiała się na głos Rose- O! „Oszukać przeznaczenie 3”.- powiedziała i położyła się na kanapie koło Nialla. Camilla zastanawiała się gdzie usiąść, ale kiedy Hazza poklepał miejsce koło siebie położyła się koło niego. Louis podszedł do odtwarzacza i włączył film. Nie mogłem się na nim skupić i w ogóle nie zwracałem na to co się dzieje na ekranie. Myślałem o tym co powiedział Lou. Czy to możliwe żeby Loczek się tak szybko zakochał? W sumie to do niego podobne. Ale on nie jest stały w uczuciach więc tylko, by namieszał Cami w głowie. Ona wydaje mi się zbyt wrażliwa i stała w uczuciach. Z drugiej strony zaczął się przy niej inaczej zachowywać. Przy żadnej innej dziewczynie nie denerwował się, aż tak. Ale zna ją też tylko jeden dzien. Czyli prawie wcale. Chociaż może byliby ze sobą szczęśliwi. Nie wiem. Niall też się denerwuje. I to nie jest normalne, bo na co dzień tak nie jest. Może podoba mu się Rose, bo cały czas się przy niej kręci. A może to los tak chciał i postawił na naszej drodze dziewczyny. Tylko co z tego wyniknie? I ta tajemnicza sprawa Camilli. Skąd ona zna tego całego Bena? Co on jej zrobił, albo czego była świadkiem. Do czego ją zmuszał? Polubiłem jednak te dwie dziewczyny. One mimo, że są naszymi fankami zachowują się przy nas normalnie. To mnie w nich urzekło. Nie mdleją, nie piszczą. Zachowują się jakbyśmy nie byli sławni. To mi się podoba. Zayn szturchnął mnie w ramię. Nawet nie zauważyłem, że film się skończył. Wstałem z fotela. Spojrzałem w stronę kanapy. Widok był słodki. Dziewczyny były wtulone w Nialla i Harrego. Wziąłem przykład z Louisa i Zayna i wyszedłem z salonu. Weszłem do swojego pokoju szybko wziąłem prysznic, przebrałem się w piżamę i położyłem się spać.

Następnego dnia

Rosemarie

Obudziły mnie promienie słoneczne. Chciałam się przeciągnąć, ale uniemożliwiało mi czyjeś ramię, które mnie obejmowało. Podniosłam głowię i zobaczyłam, że Niall się do mnie uśmiecha. Odwzajemniłam uśmiech. Pokazał mi palcem, żebym spojrzała się w drugą stronę. Obok spała Camilla z głową na torsie Harrego. On też spał. Tak słodko razem wyglądali. Wstaliśmy po cichu i skierowaliśmy się do kuchni.
-Wiesz myślałam, że to sen.- powiedziałam szukając w lodówce jakiegoś soku.
-Ale co?- zapytał zdziwiony Nialler.
-No to, że was poznałyśmy.- uśmiechnęłam się do niego.
-No wiesz. Zaraz Ci udowodnię, że to nie był sen.- powiedział i mnie mocno przytulił. Zabrakło mi tchu, ale nie powiem podobało mi się. Niestety musieliśmy przerwać te czułości, bo do kuchni wparował Louis. Oboje odwróciliśmy się w jego stronę i to był mój błąd. Lou był w samych bokserkach! Pisnęłam i schowałam się za Nialla.
-Louisie Williamie Tomlinson!- krzyknął, ale po cichu żeby nie obudzić reszty Horan- Masz się w tej chwili ubrać. Zapomniałeś, że w domu mamy gości?- zapytał go z wyrzutem.
-Zapomniałem. Przepraszam.- skierował te słowa do mnie. W jego głosie usłyszałam wstyd. Poszedł się ubrać.
-To co robimy?- zapytał Nialler.
-Może poczekamy na Louisa i zrobimy śniadanie?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Pokiwał głową i siedzieliśmy dalej w niezręcznej ciszy. Parę razy przyłapałam się na tym, że przyglądam mu się. Kątem oka widziałam, że on też mnie obserwuje. Po piętnastu minutach wrócił Louis, a z nim Liam i Zayn.
-No i jak się spało?- zapytał mnie Malik i usiadł na blacie. Traf chciał, że była tam szklanka i ją zrzucił tyłkiem.
-Ciszej.- powiedziałam i spojrzałam na niego złowrogo- Camilla i Harry jeszcze śpią.
-Nie wiedziałem.- szepnął Zayn i się uśmiechnął pod nosem. Co za idiota, ale i tak go lubię.
-To co na śniadanie?- zapytałam.
-No. Dziś śniadanie robią Liam i Niall.- klasnął w dłonie szczęśliwy Louis.
-To może ja pójdę się przebrać.- oznajmiłam im.
-Wiesz gdzie?- zapytał mnie Blondyn. Pokiwałam głową w górę i w dół. Poszłam do jego pokoju. Wzięłam swoje rzeczy z łóżka Nialla i skierowałam się do łazienki. Weszłam pod prysznic i zaczęłam rozmyślać(zresztą jak zwykle:). W moich myślach wciąż pojawiał się Horan. Te jego piękne oczy, uśmiech, troska, sposób bycia i cała jego osoba. Czy to możliwe żebym się zakochała? Przecież nadal nie otrząsnęłam się po Jacku. Chociaż może to prawda. Teraz kiedy ich poznałam prywatnie, a nie jako gwiazdy wiem jacy oni są. Tak naprawdę jego z całego zespołu lubiłam najbardziej. Może i się zakochałam, ale on na pewno nie odwzajemnia moich uczuć. Nie powiem mu tego. Wolę się już z nim przyjaźnić, niż powiedzieć mu to i go unikać. Wyszłam spod prysznica i ubrałam się we wczorajsze rzeczy. W kuchni panowała cisza. Liam i Niall kończyli smażyć naleśniki, a Zayn i Louis przyglądali się im. Postanowiłam sprawdzić czy Cami i Styles jeszcze śpią. Uchyliłam drzwi od salonu. Nie spali, bo słysząłam ich głosy. Stwierdziłam, że nie będę im przeszkadzać. Wróciłam z powrotem do kuchni i usiadłam koło Mulata i Pasiastego.

Harry

Kiedy się przebudziłem zauważyłem Camillę wtuloną we mnie. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem bawić się jej włosami. Wtedy poruszyła się i podparła na łokciach. Uśmiechnąłem się do nie i poklepałem poduszkę obok. Odwzajemniła uśmiech, położyła się na poduszce i zamknęła oczy. Zacząłem się jej przyglądać. Jest naprawdę piękna. Te jej blond fale, delikatne rysy twarzy, wspaniałe brązowe oczy, spojrzenie i idealna figura. Nigdy nie myślałem tyle o żadnej dziewczynie, a miałem ich wiele. Moje rozmyślania przerwał jej słodki glosik.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- zapytała i otworzyła oczy.
-Zastanawiam się jak zacząć rozmowę.- skłamałem- Jak Ci się spało?- zapytałem po chwili.
-Dobrze. Oprócz tego, że ktoś mi nad uchem chrapał.- spojrzała na mnie z wyrzutem.
-Tak wiem. Przepraszam za Nialla. On tak ma.- na co ta się zaśmiała(ma piękny śmiech) i podparła się na łokciach. Spojrzała na mnie.
-Mówiłam o tobie debilu.- powiedziała i walnęła mnie poduszką w głowę. Zrobiłem obrażoną minę i odwróciłem się do niej plecami.
-Rozumiem, że się obraziłeś więc ja idę się przebrać.- powiedziała i wstała z kanapy. Ja usiadłem, złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie tak, że usiadła mi na kolanach. Spojrzała na mnie zdziwiona z rumieńcem na twarzy. Zmieszałem się trochę.
-Przepraszam. Nie powinienem był. Pewnie masz chłopaka.- powiedziałem i puściłem jej rękę.
-Nie. Nie mam.- odpowiedziała i spuściła głowę- Idę się przebrać.- powiedziała, wstała z moich kolan i wyszła z salonu. Poszedłem do kuchni. Wszyscy na mnie spojrzeli.
-Wow. Widzę, że nasz książę w końcu wstał.- powiedział Louis- A twoja księżniczka wstała?- zapytał kładąc mi rękę na ramieniu. Rose się zaśmiała.
-Poszła… Ej! Ona nie jest moją księżniczką!- krzyknąłem zrzucając rękę Lou.
-Wiemy, że Camilla Ci się podoba.- powiedział Zayn i się złośliwie uśmiechnął. Chłopcy i Rose uśmiechnęli się. Puściłem to mimo uszu i wyszedłem z kuchni. Skierowałem się do swojego pokoju.

Camilla

Czy to możliwe żebym się zakochała? Przecież nadal kocham Matta, mimo że już go ze mną nie ma. A czyja to wina? Moja, jak zwykle zresztą. Czemu nie kazałam mu przestać. Może wtedy, by żył i nie siedziałabym w Londynie. No, ale jak zwykle musiałam go słuchać i zapłaciłam za to. Nie dość, że znowu spotkałam Bena, mimo że powinien być jeszcze w poprawczaku to jeszcze pewnie wciągnę w to Rose i chłopaków. Chyba, że to Matthew postawił na mojej drodze Rose i One Direction. A to by znaczyło, że się mną nadal opiekuje tak jak obiecał. Jaki by nie był i tak był kochanym człowiekiem. Tylko, że ten nałóg go wykończył, tak jak i prawie mnie. Może gdyby żył to nie spotkałoby mnie tyle tych rzeczy i bym się tak teraz nie bała. Po umyciu ubrałam się i wyszłam z łazienki. Podeszłam do łóżka i zaczęłam składać bluzę i spodnie Harrego. Usłyszałam, że ktoś się zbliża więc się odwróciłam. Przed oczami miałam klatkę piersiową. Podniosłam, żeby sprawdzić do kogo należy, ale domyśliłam się, że to Loczek. Podniosłam głowę. Uśmiechnął się do mnie. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Odwzajemniłam jego uśmiech. Spojrzałam w te jego piękne zielone oczy. Utonęłam w nich. Hazza zaczął zbliżać swoją twarz do mojej. Ja stałam jak słup soli i nie wiedziałam co mam zrobić, ani tym bardziej co on zamierza. Złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. W tym samym momencie wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek, który był strasznie zachłanny. Było mi naprawdę przyjemnie. Poczułam motylki w brzuchu. On uśmiechnął się lekko poprzez pocałunek. Wtedy się opamiętałam i przerwałam go. Odsunęłam się od niego. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Ja… Nie mogę. Przepraszam.-powiedziałam tylko i wybiegłam z pokoju zostawiając go osłupiałego przy łóżku. Jaka ja jestem głupia. Po co oddawałam ten pocałunek? Przecież na pewno dla niego nic nie znaczył. To była jego chwila słabości. On jest sławny i może mieć każdą. A ja? Ja jestem zwykłą nastolatką. Nie jestem wyjątkowa. Weszłam do jadalni i usiadłam przy stole. Zaczęłam się zastanawiać jak ja mam się teraz przy nim zachowywać żeby nikt się niczego nie domyślił.

Rosemarie

Chłopcy na śniadanie zrobili grzanki z serem, naleśniki z dżemem wiśniowym, do tego sok jabłkowy lub pomarańczowy. Do kuchni wszedł zmartwiony Harry.
-Pomóc wam w czymś?- zapytał obojętnie.
-Już skończyliśmy, ale możesz nam pomóc to wszystko zanieść do jadalni.- powiedział Liam. Ja wzięłam tacę ze szklankami i sokami, Hazza talerze, Louis sztućce, Liam talerz z grzankami, a Niall naleśniki. Zayn otworzył nam wszystkim drzwi. Camilla siedziała już przy stole, ale w ogóle nie zwróciła uwagi na to, że weszliśmy do jadalni. Postawiliśmy wszystko na stole, każdy wziął sobie talerz i zaczął nakładać jedzenie. No prawie każdy. Tylko Cami się nie poruszyła, ani nic nie wzięła.
-Będziesz coś jeść?- zapytał ją Hazza i dotknął jej ramię. Ta wzdrygnęła się zrzucając przy tym jego rękę i odwróciła się w naszą stronę, ale na Stylesa nie spojrzała wcale. To było dziwne. W końcu z całego zespołu jego lubiła najbardziej. Wczoraj i rano było wszystko w porządku. Ciekawe co się stało.
-Słucham?- zapytała zdezorientowana.
-Harry zapytał się czy będziesz jadła śniadanie.- powtórzył cierpliwie Niall.
-Tak. Zjem coś.- odpowiedziała biorąc talerz do ręki. Nałożyła sobie naleśnika i nalała do szklanki soku jabłkowego. Ja mimo tego, że zjadłam już sześć grzanek byłam jeszcze głodna. Wzięłam sobe jeszcze trzy naleśniki. Chłopcy popatrzyli na mnie zdziwieni.
-Mam coś na twarzy?- zapytałam ich.
-Nie tylko nie znamy dziewczyny, która je tyle co nasz Niallerek.- powiedział Liam i się uśmiechnął.
-To widać, że mnie nie znacie.- odpowiedziałam z pełną buzią.
-To dobrze, że chociaż ty masz apetyt, bo Camilla wcale.- powiedział Louis i się zaśmiał. Ona w ogóle nas nie słucha. Była w innym świecie.
-Ej!- krzyknął Zayn i zamachał jej przed oczami. Spojrzała się na niego ze zdziwieniem.
-Czuję się obrażony, bo w ogóle mnie nie słuchasz.- powiedział Lou i zrobił minę Alla foch.
-Przepraszam. Zamyśliłam się.- odpowiedziała spuszczając wzrok na swój talerz.
-A o czym tak myślisz?- zapytałam ciekawa.
-Chyba raczej o kim.- zaśmiał się Louis i spojrzał znacząco na Hazzę. Ten spiorunował go wzrokiem.
-O nikim.- odpowiedziała i zaczęła w końcu jeść. Kiedy wszyscy zjedliśmy sprzątnęliśmy ze stołu i włożyliśmy wszystko ze stołu.
-To co teraz robimy?- zapytał Liam.
-Ja już będę wracała do domu.- powiedziała cicho Camilla.
-Ale, że już?- zapytał zasmucony Loczek.
-No tak. Trzeba będzie w domu wszystko posprzątać po tej imprezie.- odpowiedziała nie patrząc na Hazzę.
-Oj no weź. Niech on sam posprząta.- powiedział Zayn i objął ją ramieniem. Ta się odsunęła i spojrzała na nas wszystkich.
-Zostań tu z nami jeszcze trochę.- powiedział Louis- Bo będę Cię błagał na kolanach żebyś została.- jak powiedział tak zrobił.
-No zobacz jak się chłopak stara.- powiedział ze śmiechem Liam i objął ją ramieniem. Camilla spojrzała najpierw na Liama, a potem na Louisa.

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 6


Rozdział 6

Rosemarie

To dziwne zostać u chłopaków, których poznało się parę godzin wcześniej.
-Ej Rose. Przecież my nie mamy przy sobie żadnych ubrań na zmianę.- powiedziała Camilla i puknęła się w czoło.
-Rzeczywiście. Może pójdziemy do domu po coś?- zapytałam jej.
-Tak, żebyście już nie wróciły? Nie ma tak łatwo.- powiedział Niall i się uśmiechnął w naszą stronę.
-Harry z Niallem wam coś pożyczą.- powiedział Zayn i zaczął zabawnie poruszać brwiami.
Poszłyśmy za Harrym i Niallerem na górę.
-Ja dam coś Rose, a ty daj Camilli.- powiedział Niall zwracając się do Loczka.
-Chodź.- powiedział Horan i złapał mnie za rękę wciągając do pokoju. Pokój był ładnie urządzony. Ściany były pomalowane na zielono. Meble były z ciemnego drewna i idealnie pasowały do jasnej zieleni. Na jednej ścianie był powieszony plakat ulubionej irlandzkiej drużyny piłkarskiej Nialla. Byłam oszołomiona tym, że w pokoju panował taki porządek i wszystko było tak poukładane. Nie spodziewałam się tego po nim.
-Usiądź sobie, a ja ci coś znajdę.- wskazał na łóżko. Usiadłam. Było strasznie wygodne i takie w jego stylu. Odwrócił się w stronę szafy i zaczął w niej grzebać. Wyciągnął szare spodnie i zieloną bluzkę.
-Proszę.- powiedział podając mi ubranie- Wiem, że będzie za duże, ale to tylko do spania.- uśmiechnął się do mnie. Jaki on ma zniewalający uśmiech. Spuściłam wzrok na ubrania, które trzymałam w ręku. Niall usiadł koło mnie. Panowała między nami niezręczna cisza. Czułam na sobie jego wzrok. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
-A ty masz jakiś ukryty talent? Oprócz tego, że grasz na fortepianie.- zapytał przerywając ciszę.
-Chyba plastyczny.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Chyba?- zapytał podnosząc jedną brew- Nie wysyłałaś prac na żadne konkursy?
-No wysłałam na taki, w którym można było wygrać bilety na wasz koncert.- odpowiedziałam i spojrzałam się na niego.
-I co?- zapytał ciekawy.
-No… Wygrałam.- odpowiedziałam, a on mnie przytulił.
-Gratuluję.- powiedział z bananem na twarzy- I to były bilety na wczorajszy koncert?
-Tak.- odpowiedziałam. Przyjrzałam mu się teraz dokładnie. Był przystojny i to bardzo. Prawdę mówiąc on mi się najbardziej podoba z całego zespołu. Jego oczy były naprawdę nieziemskie. Mogłabym w nie patrzeć całymi dniami.
-No zobacz gdyby nie twój talent plastyczny nie poznalibyśmy się.- powiedział uśmiechając się do mnie.
-Ale wiesz, że nie tylko dlatego się poznaliśmy.- przypomniałam mu.
-Oj tam. Nie przejmuj się tym.- powiedział i przytulił mnie- Chodźmy lepiej na dół. Te rzeczy możesz zostawić na razie tutaj.- zabrał mi je, położył na łóżku i poszedł w stronę drzwi. Zrobiłam to samo. Zeszliśmy na dół i skierowaliśmy się tam gdzie było słychać głosy chłopaków.
-No nareszcie.- powiedział Lou, kiedy nas zobaczył.
-A gdzie Hazza i Camilla?- zapytał Liam.
-Poszli do pokoju Harrego.- odpowiedziałam, a oni zrobili dziwne miny.
-To może czekając na nich zrobimy przekąski?- zapytał Niall.
-Tak to dobry pomysł.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego- Ja pójdę się przebrać.
-Możesz skorzystać z łazienki w moim pokoju.- powiedział Blondyn. Uśmiechnęłam się do niego i skierowałam się na górę. Wzięłam wcześniej przygotowane rzeczy i poszłam przebrać się w łazience. Po założeniu na siebie spodni i bluzki przejrzałam się w lustrze. Rzeczywiście było to na mnie trochę za duże, ale nie aż tak bardzo. Koszulka pachniała perfumami Nialla. Są naprawdę ładne. Postanowiłam pomóc chłopakom robić przekąski. Weszłam do kuchni, gdzie Nialler kończył robić popcorn.
-Ładnie wyglądasz.- powiedział Niall, a ja się zarumieniłam.
-Dziękuję.- odpowiedziałam i zabrałam się za rozkładanie smakołyków do misek i na talerze.

Harry

Kiedy weszliśmy do mojego pokoju powiedziałem Camilli żeby usiadła na łóżku. Zrobiła tak i zaczęła się rozglądać.
-Mogą być jakieś dresy?- zapytałem ją. Ta spojrzała się na mnie i pokiwała głową. Odwróciłem się i zacząłem grzebać w szafie. Wyjąłem białe spodnie dresowe i moją ulubioną niebieską bluzą. Podałem jej rzeczy.
-Możesz się w nie od razu przebrać jeśli chcesz. Tam jest łazienka.- wskazałem na białe drzwi- Ja tu na Ciebie poczekam.
-Dziękuję.- uśmiechnęła się i skierowała się do łazienki. Muszę przyznać, że jest naprawdę ładna, a kiedy się do mnie uśmiecha mam motylki w brzuchu. Nie wiem czy się w niej zakochałem, ale wiem, że chcę ją przy sobie mieć. Wiem to głupie. Widzę ją dopiero drugi raz w życiu. Z moich rozmyślań wyrwał mnie jej słodki głosik.
-Możemy iść już na dół.- powiedziała i skierowała się w stronę drzwi.
-Poczekaj.- złapałem ją za rękę- Chciałem Ci tyko powiedzieć, że jak byś chciała o tym wszystkim i w ogóle pogadać to ten… drzwi są zawsze otwarte.- powiedziałem do niej. Uśmiechnęła się (znowuJ).
-Dobrze.- odpowiedziała.
Otworzyłem drzwi i zeszliśmy na dół. Camilla szła za mną. Jako pierwszy weszłam do kuchni.
-Co wy tyle czasu robiliście?- zapytał mnie Zayn kiedy tylko mnie zobaczył i zaczął poruszać brwiami w górę i w dół.
-Na pewno nie to o czym myślisz.- odpowiedziałem. W tym momencie Camilla weszła do kuchni, a chłopcy zrobili zdziwione miny.
-Wow. Dałeś komuś swoja ulubioną bluzę. Co się dzieje?- zapytał zdziwiony Niall.
- Nic.- odpowiedziałem.
-Ja chyba wiem!- krzyknął Louis- Loczek się zakochał!- krzyczał i biegał po kuchni w kółko powtarzając te same słowa. Camilla momentalnie się zarumieniła, a ja spuściłem głowę, bo wszyscy się na mnie spojrzeli dziwnie.
-To prawda?- zapytał poważnie Daddy. Już miałem odpowiedzieć, ale Lou który biegał po kuchni poślizgnął się i zaliczył glebę. Wszyscy zaczęliśmy pokładać się ze śmiechu.
-To nie jest śmieszne.- powiedział wstając z podłogi z obrażoną miną.
-Louis tylko nie płacz.- powiedziałem i go przytuliłem.
-To oglądamy coś w końcu?- zapytała Rose kiedy już się uspokoiła.
-Tak.- odpowiedział Niall.
-Niech dziewczyny wybiorą film.- powiedział Liam i spojrzał na dziewczyny.
-Dobra.- powiedział zawiedziony Zayn. Camilla i Rose podeszły do półki z filmami i między sobą szeptały co wybrać.
-Hm… No więc wybieramy.- zaczęła Rose.

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 5


 Rozdział 5

Z dedykacją dla Tesco,i dla innych tajemniczych czytelników :)

Niall

Cieszę się, że dziewczyny zgodziły się pojechać do nas. Przyznam szczerze, że miło mi się z nimi rozmawia, a po za tym są normalne. W sensie, że nie rzuciły się nam na szyję, nie zaczęły piszczeć, ani mdleć. Z tego co się dowiedzieliśmy znają się miesiąc, a zachowują się jakby znały się od dziecka. Mimo to różnią się od siebie bardzo. Nie mówię tu tylko o wyglądzie. Chodzi mi o charakter. Rose jest spontaniczna, żyje chwilą, a Camilla rozważna, nieśmiała i myśli zanim coś zrobi. Tak jak w przypadku pojechania do nas.
-Niall. Ziemia do Ciebie.- powiedział uśmiechnięty Loczek- Jesteśmy już na miejscu.
-Co?- zapytałem zdezorientowany- A tak.
Wysiadłem z samochodu, a za mną cała reszta śmiejąc się ze mnie. Wszyscy skierowaliśmy się do domu. Otworzyłem i pierwsze wpuściłem dziewczyny.
-Może chcecie coś do picia?- zapytałem od razu po wejściu.
-Nie. Dziękuję.- powiedziała z uśmiechem Rose. Ma naprawdę śliczny uśmiech.
-Ja też.- odpowiedziała Camilla.
-Usiądźcie.- wskazałem na kanapę. Obie usiadły. Ja usadowiłem się koło Rose, a Harry obok Camilli. Na fotelu usiadł Zayn, a Louis i Liam przed nami na dywanie.
-To może nam to opowiecie?- zapytał ostrożnie Liam.
-Ale od czego mamy zacząć?- zapytała Rose.
-Najlepiej od początku.- powiedział Zayn uśmiechając się do niej dodając przy tym otuchy.
-No więc poszłyśmy na wasz koncert.- zaczęła niepewnie Rose- I kiedy się skończył stwierdziłyśmy, że wrócimy do domu przez park. Spotkałyśmy mojego byłego i jego kumpla. Najpierw z nimi rozmawiałyśmy. No głównie to ja, a potem rzucili się na nas. Jack, mój były, pobiegł za mną, a Ben złapał Camillę i zaczął się do niej dobierać. Kiedy Jack do mnie dobiegł kopnęłam go w krocze i Camilla zrobiła to samo Benowi, podbiegła do mnie i zaczęłyśmy uciekać. No a resztę już znacie.- zakończyła roztrzęsiona Rose. Z Camillą jednak było gorzej. Po jej policzkach zaczęły lecieć łzy i cała się trzęsła. Hazza ją przytulił i próbował ją uspokoić. Szkoda mi ich, bo nie zasłużyły sobie na coś takiego.
-Ale dlaczego akurat na was się uwziął?- zapytał Lou.
-On był moim chłopakiem, ale zdradził mnie z najlepszą przyjaciółką. I wtedy go rzuciłam.- odpowiedziała Rose
-Ale czemu chce się zemścić?- zapytał zmartwiony Liam.
-Bo po raz pierwszy to on został rzucony, a nie na odwrót.- odpowiedziała- I teraz wszyscy się z niego śmieją, bo miał opinię twardziela, łamacza serc.
-A wam się obrywa.- dopowiedział Hazza, który nadal przytulał Camillę.
-No tak, ale Camilla ich nie zna i jej się obrywa.- powiedziała z troską Rose i w tym momencie zauważyłem, że wyraz twarzy Camilli się nieznacznie zmienił. Ona coś ukrywa.
-Mówiłyście już o tym komuś?- zapytałem.
-Nie. Wy jesteście pierwsi.- odpowiedziała poważnie Rose.
-Moim zdaniem trzeba iść z tym na policję. Zgłosić ich.- powiedział poważny Liam.
-Nie!- krzyknęła Camilla- Ja nigdzie nie pójdę.
Wstała z kanapy, założyła na siebie sweter i podeszła do okna.
-Camilla. Czy ty czegoś przed nami nie ukrywasz?- zapytałem- Znasz któregoś z nich?
-Ja… Jednego znam. Bena.- powiedziała po chwili wahania.
-Ale jak to? Skąd?- zapytała zdziwiona Rose.
-Ja… Ja nie chcę o tym mówić.- powiedziała wyglądając przez okno.
Rose do niej podeszła i ją przytuliła. Po chwili zaczęła też szeptać coś na ucho. Cami kiwała tylko głową.
-Przepraszam. Ja po prostu nikomu o tym nie mówiłam nigdy i nie jestem jeszcze gotowa.- powiedziała cicho Camilla.
-Ale nic Ci nie zrobił?- zapytał zatroskany Liam, a ona pokręciła przecząco głową- Nie poznał cię?
-Nie. Chyba mnie nie poznał.- odpowiedziała.
-Przep…- zaczął Hazza, ale przerwał mu dzwoniący telefon.
-Przepraszam na chwilę.- powiedziała Camilla i wyszła z salonu.
Kiedy tylko wyszła z salonu powiedziałem:
-Nie każmy jej teraz o tym mówić.
-Zgadzam się.- powiedziała Rose- A wy chłopaki?
-Też.- odpowiedzieli jednogłośnie,
-Może coś obejrzymy?- zapytałem.
-Tak.- powiedział zamyślony Loczek- Wybierzcie coś. Ja zaraz wrócę.

Camilla

Dzwonił Aleks.
-Hej siostra. Mam do Ciebie sprawę.- usłyszałam.
-Jaką?- zapytałam. Starałam się mówić normalnie, ale głos nadal mi się trząsł.
-Mogłabyś nocować dziś u Rose?- zapytał z nadzieją.
-Czemu?- zapytałam podejrzliwie.
-Chcę zrobić imprezę.- odpowiedział mi chyba po mi po raz pierwszy szczerze- Proszę.
-Dobra.- zgodziłam się.
-Tylko nie mów nic rodzicom.- powiedział błagalnym głosem.
-Okej. Na razie.- powiedziałam i się rozłączyłam.
Kiedy się odwróciłam wpadłam na kogoś. Tym kimś był Harry.
-Podsłuchiwałeś?- zapytałam prosto z mostu.
-Nie. Przyszedłem, bo chciałem Cię przeprosić.- powiedział.
-Za co?- zapytałam zdziwiona.
-Za te wszystkie pytania i to, że przez nas przypomniałaś sobie coś o czym pewnie chciałaś zapomnieć.- powiedział, a w jego oczach zobaczyłam wstyd.
-Nic się nie stało.- powiedziałam, a kiedy zauważyłam, że mi nie wierzy przytuliłam go- Naprawdę nic się nie stało. Zauważyłam, że się rozluźnił i odwzajemnił uścisk.
-Uuu… Widzę, że nowy romans się kręci.- usłyszeliśmy i odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Ja spuściłam głowę i się zarumieniłam.
-Chodźcie. Oglądamy film.- powiedział Louis, uśmiechając się cwaniacko. Poszliśmy w stronę salonu. Usiedliśmy na tych samych  miejscach co wcześniej.
-Rose. Mam do Ciebie pytanie.- powiedziałam odwracając się w jej stronę.
-Słucham.- powiedziała z uśmiechem.
-Mogę u Ciebie dziś nocować?- zapytałam.
-Zabawne. Chciałam zapytać o to samo.- uśmiechnęła się.
-Jak to?- zdziwiłam się.
-Dostałam sms’a od rodziców, że nie możemy się dziś spotkać i czy nie mogłabym u Ciebie nocować.- wyjaśniła mi.
-To co teraz zrobimy?- zapytałam, bo w Londynie przynajmniej ja nikogo nie znałam.
-Nie wiem.- odpowiedziała zmartwiona.
-Możecie zostać u nas.- powiedział Liam. Podskoczyłam, bo całkiem zapomniałam o ich obecności.
-Nie. Nie moż…- zaczęła Rose, ale Niall jej przerwał.
-Owszem możecie.- powiedział Niall- I obrazimy się jeśli się  nie zgodzicie.
-Ale nie powinnyśmy. Pewnie macie dużo pracy.- powiedziałam cicho.
-Tak się składa, że do końca wakacji nie mamy żadnych koncertów, prób ani nic innego.- powiedział Harry i się do nas uśmiechnął.
-Nie. Po prostu pójdziemy do mnie i przeszkodzimy Aleksowi.- powiedziałam i wstałam z kanapy. Miałam iść, ale poczułam, że ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się.
-A możemy wam chociaż coś pokazać?- zapytał mnie Harry, który trzymał mnie za rękę. Spojrzałam się na Rose, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
-Dobrze.- zgodziłam się. Hazza się do mnie uśmiechnął, a ja się zarumieniłam.
-To chodźmy.- powiedział i cala reszta wstała. Poszliśmy na górę. Zaprowadzili nas na sam koniec korytarza i otworzyli drzwi. Kiedy obie weszłyśmy do środka zatrzasnęli za nami drzwi.
-Ej! Co wy robicie?- krzyknęłam i zaczęłam walić w drzwi.
-Próbujemy was przekonać żebyście zostały.- usłyszałam głos Zayna.
-To jest porwanie.- powiedziała rozbawiona tą sytuacją Rose.
-To tylko tymczasowe pozbawienie wolności.- sprostował Niall.
-Dopóki nie zgodzicie się zostać.- uzupełnił Harry.
-Ale nie martwcie się. Będziemy cały czas pod drzwiami w razie jakbyście zmieniły zdanie.- powiedział Louis. Zrezygnowana rozejrzałam się po pomieszczeniu. Były tu przeróżne instrumenty. Rose siedziała przy fortepianie. Ja podeszłam do stojaka z gitarami i wzięłam jedną z nich. Sprawdziłam czy jest nastrojona i zaczęłam grać piosenkę Demi Lovato „Lo Que Soy.”Po pewnym czasie Rose dołączyła się grając na fortepianie. Ja zaczęłam śpiewać zapominając o bożym świecie. Kiedy Rose przestała grać, a ja śpiewać i grać usłyszałyśmy brawa.
-Pięknie gracie.- powiedział Hazza- A ty Camilla ładnie śpiewasz.- dodał, a ja jak zwykle musiałam się zarumienić.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś, że śpiewasz?- zapytała udając obrażoną Rose.
-Bo nie śpiewam.- odpowiedziałam cicho.
-Właśnie słyszeliśmy.- powiedział Zayn i się zaśmiał.
-Ja nie śpiewam publicznie.- powiedziałam.
-Dlaczego?- zapytał ciekawy Niall.
-Ponieważ się wstydzę.- odpowiedziałam.
-Nie powinnaś- powiedział Liam i się do mnie uśmiechnął- Dobra teraz przejdźmy do poważnych spraw. Zostajecie u nas czy mamy znowu was zamknąć?
-Ja zostaję- uśmiechnęła się Rose. Teraz cała szóstka spojrzała się na mnie.
-Nie patrzcie tak na mnie.- powiedziałam i spuściłam głowę.
-Wiem co ją przekona.- powiedziała Rose zabawnie poruszając brwiami - Ona nienawidzi łaskotek.
-Nie. Rose jak mogłaś?- zapytałam oburzona. Chłopaki podeszli do mnie i zaczęli mnie łaskotać.
-Przestańcie.- mówiłam śmiejąc się.
-To się zgódź.- powiedział Louis.
-Ja… No dobrze tylko przestańcie.- zgodziłam się wreszcie i usłyszałam głośne „Tak.”

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 4



 Rozdział 4

Harry

-To może w parku za dwie godziny?- zapytałem.
-A kto mówi?- zapytała podejrzliwie jedna z nich.
-Nie powiem wam kto mówi, ale przyjdźcie do parku.- powiedziałem- Ja i moi przyjaciele będziemy przy fontannie.
-Nie mamy złych zamiarów.- powiedział Niall- Nic wam nie zrobimy. Obiecujemy. Co nie chłopaki?
-Tak!- krzyknęliśmy wszyscy. Dziewczyny się zaśmiały.
-Dobrze. Skoro obiecujecie.- powiedziała ta sama dziewczyna- Ale ostrzegam. Jeśli jesteście zboczeńcami będzie z wami krucho.
-Okej.- zaśmiałem się- Do zobaczenia.
Rozłączyłem się i uśmiechnąłem pod nosem.

Camilla

Szczerze mówiąc nie wiem czy dobrze zrobiłyśmy zgadzając się na to spotkanie. A jeśli to Jack i Ben? Może chcą się na nas zemścić?
-Hej Camilla!- z rozmyślań wyrwał mnie głos Rose- Nie słuchasz mnie.
-Przepraszam. Zamyśliłam się.- odpowiedziałam zmieszana.
-Nie martw się.- powiedziała z uśmiechem.
-A co jeśli to oni?- zapytałam z przerażeniem- Może chcą się na nas zemścić? Przecież obie wiemy, że oni są do tego zdolni.
-Uspokój się. Będzie dobrze.- odparła- W parku będzie dużo ludzi. Nie odważą się nam nic zrobić.
-No może masz rację.- powiedziałam.
-Nie może, a na pewno.- uśmiechnęła się- No dobra ja idę do siebie. Przyjdę za godzinę. Pa.
-Pa.- odpowiedziałam i pocałowałam ją w policzek.
-Kiedy wyszła poszłam się odświeżyć i wybrać jakieś ubrania. Mimo, że mamy lato to jak to w Londynie wygląda, że będzie padało.

Rosemarie

Kiedy weszłam do domu poszłam się od razu odświeżyć. Jestem taka ciekawa kto znalazł mój telefon. Zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego Camilla tak bardzo obawia się tego spotkania? Wiem, że po wczorajszym może nie doszła do siebie, ale w parku będą ludzie więc nic nam nie zrobią. Po umyciu i przebraniu się zeszłam na dół do kuchni. Rodziców nie było ale na stole zauważyłam kartkę.
Rose
Widzimy się o 18. Bądź w domu. Twój prezent już na Ciebie długo czeka. Całujemy
                                                                                                                                 Mama i tata
Ciekawe co oni mi takiego kupili. No, ale jeśli chcę zdążyć na to spotkanie muszę już iść po Camillę. Wzięłam ze sobą jeszcze sweterek i torbę i wyszłam. Po dojściu pod jej dom zauważyłam, że drzwi są otwarte. Weszłam do środka i skierowałam się do kuchni. Siedział tam Aleks i rozmawiał ze swoimi rodzicami przez telefon.
-Jak to ich nie możecie znaleźć?- zapytał oburzony Aleks- A kiedy jej powiecie?- po chwili przerwy dopowiedział jeszcze- Tak jak zwykle ta sama wymówka. Dobra kończę, bo jestem umówiony z kumplem. Cześć.
Uciekłam szybko do przedpokoju i udałam, że dopiero weszłam.
-Hej!- krzyknęłam- Już jetem.
Z piętra zeszła Camilla.
-Hej.- powiedziała- To co idziemy?
-A co Ci nagle tak śpieszno?- zapytałam zdziwiona- Przecież jeszcze niedawno nie zamierzałaś nigdzie iść.
-No Aleks jest strasznie wkurzony i nie chcę być teraz w domu dopóki nie ochłonie.- odpowiedziała.
Poszłyśmy w stronę parku. Po 15 minutach byłyśmy na miejscu. Szłyśmy w stronę fontanny, ale kiedy byłyśmy już w jej pobliżu schowałyśmy się za drzewo. Przy fontannie nie było praktycznie nikogo. Siedziało tam pięciu chłopaków. Zastanawiałam się czy to oni.
-Ej! A może do nich zadzwonimy?- zapytałam Camilli.
-Tak. To może być dobry pomysł.- odpowiedziała i wybrała mój numer. Włączyła na głośno mówiący żebym i ja słyszała.
-No nareszcie dzwonicie. My jesteśmy już przy fontannie.- usłyszałyśmy ten sam głos co wcześniej- A wy za ile będziecie?
-Za niedługo.- powiedziała tajemniczo Camilla- Ilu was jest?
Razem ze mną pięciu.- odpowiedział- To za ile przyjdziecie?
-My was widzimy.- zaśmiałam się- A wy nas?
Śmiesznie to wyglądało, gdy troje z nich zaczęło się rozglądać na wszystkie strony. Tylko dwóch zauważyło, z której strony idziemy. Ale zanim doszłyśmy spuścili głowę i pozostała trójka też tak zrobiła. Podeszłyśmy do nich, ale utrzymując dystans.
-Hej.- powiedzieli jednocześnie na co ja się zaśmiałam, ale Camilla im się podejrzliwie przyglądała i nawet się nie uśmiechnęła.
-Cześć.- odpowiedziała nieśmiało- Możemy odzyskać telefon?- zapytała bez zbędnych ceregieli.
-Podejdźcie bliżej. Nic wam nie zrobimy.- powiedział ten, który nie miał kaptura na głowie i wtedy cała piątka podniosła głowę. Nie mogłam w to uwierzyć. To było One Direction. Jaka ja byłam głupia, że ich od razu nie poznałam. Camilla zrobiła się tylko bardziej zmieszana.
-To co może się przedstawimy?- zapytał Loczek- Ja jestem Harry, to Niall, Louis, Liam i Zayn. A wy?
-Ja jestem Rose, a to jest Camilla.- powiedziałam i wskazałam na Camę.
Miło was poznać.- powiedział z uśmiechem Louis- Może pójdziemy do kawiarni?
-Wtedy też oddamy wam telefon.- dopowiedział Niall.
Spojrzałam na Camillę. W jej oczach widziałam niepewność, ale z drugiej chyba chciała tam pójść.
-Dobrze. Możemy pójść.- powiedziałam z uśmiechem.
-Super!- krzyknął uradowany Niall.
Poszliśmy do najbliższej kawiarni. Usiedliśmy na jej końcu w samym rogu. Ja siedziałam obok Nialla i Zayna, a Camilla obok Harrego i Louisa. Liam poszedł złożyć zamówienie.

Camilla

Siedziałam obok Harrego i Louisa, a Rose obok Nialla i Zayna. Nie znam ich i się trochę boję, a po wczorajszym jeszcze bardziej. Zastanawiam się, dlaczego nie mogli nam oddać od razu telefonu, żeby było już po sprawie.
-Hej Cami Wróć do nas.- usłyszałam głos Rose- Nie słuchasz nas.
-Słucham was.- odpowiedziałam zmieszana.
-Tak? To o co zapytał Niall?- zapytał mnie uśmiechnięty Harry. Ja nic nie odpowiedziałam tylko się zarumieniłam i spuściłam głowę.
-Zapytałem czy możecie nam coś o sobie powiedzieć.- powtórzył spokojnie Horan.
W tym momencie wrócił Liam z tacą. Ja wzięłam sobie tylko kawę tak jak i Harry, a reszta dodatkowo jeszcze ciasto. Oczywiście Nialler kilka kawałków.
-To co odpowiecie na pytanie?- zapytał z uśmiechem Louis.
-A co chcielibyście wiedzieć?- zapytała Rose.
-Najlepiej wszystko.- powiedział z pełną buzią Niall.
-To ja mogę zacząć.- powiedziała Rose- Nazywam się Rosemarie Grant. Mieszkam w Londynie od urodzenia, jestem jedynaczką, mam psa o imieniu Chica. Od wczoraj mam osiemnaście lat. I to chyba tyle. Nic ciekawego.
-Wczoraj miałaś urodziny?- zapytał zdziwiony Niall. Ona pokiwała tylko głową.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknęła cała piątka i każdy ja przytulił.
-To teraz czas na ciebie Camillo.- powiedział z uśmiechem Styles. Matko jaki on ma piękny uśmiech.
-No więc nazywam się Camilla Amoor. Pochodzę z Włoch, ale miesiąc temu przeprowadziłam się tu z rodzicami i bratem. Mam siedemnaście lat.- powiedziałam na jednym wdechu. Nie lubie o sobie opowiadać więc nie opisywałam się jakoś bardzo.
-A kiedy masz urodziny?- zapytał z uśmiechem Loczek.
-25 lipca.- odpowiedziałam.
-Czyli szykuje się impreza.- powiedział Zayn poruszając zabawnie brwiami. Uśmiechnęłam się na ten zabawny gest.
-Wow. Chyba po raz pierwszy się uśmiechnęłaś.- powiedział do mnie Hazza- Ładnie wtedy wyglądasz wiesz?
Zarumieniłam się, ale postanowiłam powiedzieć Zaynowi, że żadna impreza się nie szykuje.
-Raczej żadnej imprezy nie będzie. Nie znam tu nikogo oprócz Rose.- powiedziałam i nagle jak na zawołanie cała piątka posmutniała.
-A wam co?- zapytała zaciekawiona Rosemarie.
-Powiedziała, że zna tylko Ciebie. A o nas już nie wspomniała.- odpowiedział jej obrażony Louis.
-Ej no! Przepraszam.- powiedziałam – I tak imprezy nie będzie.
-Dlaczego?- zapytał zaciekawiony Harry.
-Ponieważ nie lubię tego typu imprez. W ogóle nie lubię imprez.- odpowiedziałam.

 Zayn chciał chyba coś powiedzieć, ale Liam walnął w ramię. Ten się skrzywił i w końcu nic nie powiedział.
-Dziewczyny możemy wam zadać pytanie?- zapytał niepewnie Liam.
-Tak.- odpowiedziałyśmy jednocześnie z Rose i obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Co się wczoraj stało?- zapytał Liam- Kiedy wpadłyście do nas takie przestraszone?
Spojrzałyśmy na siebie. Wiedziałam, że ona raczej nie chce tego opowiadać. Ja zresztą też nie.
-My chcemy wam tylko pomóc.- powiedział siedzący obok mnie Harry.
-Nie damy rady jeśli nie powiecie nam co się stało.- powiedział z zatroskaną miną Niall- Jeśli nie chcecie nie musimy tutaj o tym rozmawiać. Możemy pojechać do nas.
-No dobrze.- odpowiedziała Rose.
-A ty Camillo?- zapytał mnie Louis.
Szczerze? Po tym wszystkim bałam się. Naprawdę się bałam. Wiem, że może to dziwne, że się jeszcze zastanawiam na tym czy pójść do nich, bo to w końcu One Direction, ale nie potrafiłam zaufać nikomu tak od razu.
-Nic wam nie zrobimy.- powiedział Hazza i ścisnął moją rękę.
-Dobrze.- powiedziałam ledwie słyszalnym głosem.
Poszłyśmy do ich samochodu i pojechałyśmy w stronę kompleksu chłopaków.


niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 3



Rozdział 3

Rosemarie

Kiedy weszłam dziś do szkoły zdziwiło mnie to, że   Jen i Jack’a się kłócą. Nie udawajmy, że ucieszył mnie ten fakt. Podeszłam do nich z „zatroskaną” miną.
-Czy coś się stało gołąbeczki?- zapytałam prawie wybuchając śmiechem.
-Tak. Ten idiota zgubił mój bilet na koncert One Direction.- powiedziała ze wściekłością Jen.
-Już Ci mówiłem, że to było niechcący.- powiedział ze skruchą.
-Ojoj, a bilety już wyprzedane.- powiedziałam- Co teraz zrobisz?
-Wiem, że są już wyprzedane. Nie musisz mi o tym przypominać.- odpowiedziała wściekła.
Już miałam sobie iść, kiedy Jen mnie zatrzymała.
-Zaraz, zaraz. Przecież ty masz dwa bilety na ten koncert.- powiedziała z dziwnym uśmiechem na twarzy.
-No i co z tego?- zapytałam.
-To, że i tak pewnie nie masz z kim iść, więc mogłabyś dać go mnie.- powiedziała.
-Hahahahaha!- wybuchłam śmiechem prosto w jej twarz.- I wiesz co? Tak się składa że mam z kim iść.
-Jak to?- zapytała zaskoczona.- Ze szkoły to ty byś nikogo nie wzięła.
-Nie ważne z kim, Najważniejsze, że nie z tobą.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy i odeszłam od nich.
Dzień minął mi zaskakująco szybko. Po lekcjach od razu poszłam w stronę domu Camilli.
                                                                         

Camilla

Wstałam o 8. Byłam szczęśliwa, że rodzice zgodzili się na ten koncert. Mimo, że znam Rose krótko bardzo ją polubiłam. Kiedy wczoraj wyszłam zobaczyć jak wygląda i stwierdziłam, że na tym podwórku chyba nikt od lat nie sprzątał. Wszędzie chwasty, śmieci, jakieś graty. Stwierdziłam, że zacznę od tych gratów i to co dobre poukładam w garażu, a co zepsute czy coś do śmieci. Kiedy wszystko powyrzucałam lub powrzucałam koło garażu spojrzałam na zegarek. Była 11.30. Zgłodniałam i poszłam zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie jajecznicę i usiadłam przy stole w kuchni. Kiedy jadłam do domu wpadł zdyszany tata.
-Córciu czy to ty wrzuciłaś do garażu te rzeczy?- zapytał.
-Tak. Ale zaraz to wszystko posprzątam.- powiedziałam ze śmiechem.- A ty co taki zźajany?
-Przypomniałem sobie, ze nie wziąłem dokumentów. Nie widziałaś ich może?- zapytał zdenerwowany.
-W przedpokoju na półce.- powiedziałam spokojnie.
-Dziękuję.- pocałował mnie w czoło i wyszedł z domu.
Po chwili wstałam, pomyłam naczynia i wyszłam na podwórko wziąć się dalej do roboty. Kiedy spojrzałam na ogród to nie wydawało się tego aż tyle do sprzątnięcia. Będzie trzeba pozbierać wszystkie śmieci, powyrywać chwasty zgrabić liście. Jeśli dobrze Pojdzie to skończymy to może nawet na tydzień przed koncertem. Poszłam do garażu, aby poukładać wszystkie rzeczy, które tam wrzuciłam. Skończyłam o 13.30. Szybko nawet poszło. Zaraz pewnie przyjdzie Rose. Kiedy weszłam do domu tylnim wejściem usłyszałam dzwonek do drzwi. Chciałam je otworzyć, ale niestety Aleks był pierwszy.
-Dzień dobry. Jest może Camilla?- zapytała Rose.
-Tak. Cama!- krzyknął mój brat- Chodź szybko. Masz gościa.
Podbiegłam do drzwi i przywitałam się z Rose.
-Wchodź.- powiedziałam- Poznaj mojego, niestety starszego brata. Aleks poznaj Rosemarie.
-Cześć.-  przywitał się z głupawym uśmieszkiem
-Hej.- odpowiedziała ubawiona do łez- Czyli jesteś ten starszy?
-A i owszem młoda damo.- powiedział poważnie- O dwa i pól roku.
-Rose. Może chcesz cos do picia?- przerwałam tę rozmowę prowadzącą do nikąd.
-Nie dzięki, ale mam do ciebie pytanie.- powiedziała trochę speszona. Aleks na szczęście już sobie poszedł.
-No słucham Cię.- powiedziałam.
-Miałabyś coś dla mnie do przebrania?- zapytała niepewnie.
-No jasne. Na pewno coś się znajdzie!- krzyknęłam i pociągnęłam ją do swojego pokoju.
Dałam jej mój szary dres. Okazało się, że mamy ten sam rozmiar.
-To co możemy iść do roboty?- zapytała z wielkim entuzjazmem.

Miesiąc później


Camilla

Z Rose w ciągu tych czterech tygodni, kiedy żeśmy sprzątały podwórko poznałyśmy się na tyle dobrze, iż wiedziałyśmy, że to przyjaźń na całe życie. Rosemarie ma 1 lipca urodziny, czyli w dzień koncertu. Jestem zadowolona, ponieważ mam już dla niej prezent. Jutro już koncert. Rosemarie przyjdzie do mnie z samego rana.
Następnego dnia
Jestem strasznie podekscytowana. Dziś 1 lipca. Koncert One Direction i urodziny Rose. Koncert zaczyna się o 20. Rose ma przyjść i 8.30, żebyśmy mogły przygotować się do koncertu. Wstałam o 6 żeby przygotować wszystko dla Rosemarie. Ort już zamówiłam i za półtorej godziny go przywiozą. Prezent mam już zapakowany więc zostaje tylko śniadanie. Stwierdziłam, że zrobię nasze ulubione naleśniki z czekoladą i owocami leśnymi. Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie elegancko.
Rosemarie
Dziś są moje urodziny. Rodzice powiedzieli, że prezent od nich dostanę jutro. Jestem umówiona z Camą na 8.30 w jej domu. Musimy się przygotować na koncert. Mimo, że miejsca nie są pod samą sceną i tak warto tam iść. Jestem już prawie na miejscu. Mam nadzieję, że w domu nie będzie Aleksa. Nie przepadam za nim. Od kiedy zaczęłam przychodzić do nich do domu dziwnie się na mnie patrzy. Zadzwoniłam do domu. Uff... Drzwi na szczęście otworzyła Camilla.
-Cześć.- przywitała mnie z uśmiechem na twarzy- Wchodź.
-Hej.- odpowiedziałam wchodząc do środka- Um… Co tak ładnie pachnie?
-Niespodzianka.- powiedziała tajemniczo- Zdejmij buty i chodź do kuchni.
Kiedy weszłam do kuchni moim oczom ukazał się stół zastawiony rożnymi smakołykami. Były naleśniki z czekoladą i owocami leśnymi, ciasteczka, ale  najbardziej w oczy rzucał się śmietankowy tort.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknęła Cami- I jak Ci się podoba?
Ja z wrażenia nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-To… To wszystko zrobiłaś dla mnie?- zapytałam zaskoczona.
-A dla kogo? Przecież nie dla Aleksa.- powiedziała i obie wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem. Usiadłyśmy obie do stołu i zaczęłyśmy jeść. Po jakiś 15 minutach Camilla wstała od stołu i gdzieś poszła. Kiedy skończyłam jeść, zebrałam niepotrzebne talerze i włożyłam do zmywarki. W tym momencie do kuchni weszła Camilla z jakimś pakunkiem w ręku.
-Proszę to dla Ciebie.- powiedziała uśmiechnięta.
-Ale Cami nie trzeba było.- odpowiedziałam zmieszana.
-Trzeba, trzeba. W końcu się przyjaźnimy.- uśmiechnęła się-Otwórz.
Rozpakowałam, a w środku było pudełeczko. Kiedy je otworzyłam ujrzałam bransoletkę z połową serduszka. Kupiła bransoletkę przyjaźni. Była przepiękna, a łańcuszek był w moim ulubionym kolorze. Morskim.
-Dziękuję. Nawet nie wiem jak Ci dziękować.- powiedziałam szczęśliwa.
-Cieszę się, że Ci się podoba.- powiedziała z uśmiechem.
-To co teraz robimy?- zapytałam- Do koncertu jeszcze osiem godzin, więc mamy pięć godzin wolnego.
-Nie wiem. To co ty chcesz.- powiedziała- W końcu to twoje urodziny.
-Chodźmy do Ciebie do pokoju wybrać sobie coś na koncert.- powiedziałam po chwili zastanowienia.
Poszłyśmy na górę i zaczęłyśmy buszować w jej szafie i torbie, którą przyniosłam wczoraj. Przymierzałyśmy różne kombinacje. Nim się spostrzegłyśmy Była już 17. Musiałyśmy zacząć się szykować, bo o 19 wychodziłyśmy żeby zdążyć na czas. Ja postawiłam na sukienkę na ramiączka przed kolano w kolorze granatu.  Do tego sweterek, szare balerinki i torebka. Camilla założyła krótkie dżinsowe spodenki, fioletową bluzkę na ramionka, sweterek czarne balerinki i beżową torebkę. Ja włosy zostawiłam rozpuszczone, a ona je spięła w koka. Jeszcze lekki makijaż i jesteśmy gotowe.
-Camilla! Rose!- usłyszałyśmy głos taty Cami- Jeśli chcecie być na czas to musimy już jechać.
Mimo, że obie mamy prawo jazdy to jej rodzice powiedzieli, że któreś z nich nas zawiezie, ale odebrać nas nie będą mogli, bo wyjeżdżają w jakąś delegację.
-Już schodzimy.- krzyknęła Cami.
Zeszłyśmy na dół. Pożegnałyśmy się z mamą Camilli.
-Tylko uważajcie na siebie.- powiedziała z powagą- W razie problemów dzwońcie po Aleksa.
-Dobrze pani Amoor.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
Wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy. Kidy dotarłyśmy na miejsce była 19.40. Mimo korku dojechałyśmy tak jak chciałyśmy. Pożegnałyśmy się z panem Amoor’em i ruszyłyśmy w stronę  wejścia. Po 15 minutach wreszcie weszłyśmy i poszłyśmy na swoje miejsca. Były tłumy dziewczyn, ale nigdzie nie mogłam znaleźć Jen. Pewnie nie znalazła biletu. Może to i dobrze. Na scenę weszli chłopcy. Koncert rozpoczęli piosenką „Up All Night”. Po dwóch godzinach zakończyli go „Little Things.” Powoli udałyśmy się do wyjścia.

Camilla

Koncert chłopaków był świetny. Zresztą jak zwykle. Rozpoczęli go piosenką „Up All Night”, a zakończyli „Little Things.” Ruszyłyśmy w stronę wyjścia. Żałowałam, że tata z mamą pojechali w delegację. Mogliby wtedy po nas przyjechać, a wiem, że Aleksowi nie będzie się chciało ruszyć dupy z kanapy.
-To co którędy idziemy?- zapytałam Rose, bo nadal nie znałam dobrze Londynu.
-Przez park. Tak będzie szybciej.- odpowiedziała radośnie.
Poszłyśmy przez park. Było tam ciemno i strasznie cicho. W pewnym momencie drogę zagrodziło nam dwóch chłopaków mniej więcej w naszym wieku.
-No widzę Rose, że jednak nie będzie miał kto Cie obronić.- powiedział ze złośliwym uśmieszkiem- Zaraz Ci pokażę, że Jack’a Drowa nikt nie zostawia. Tylko on może zostawić dziewczynę dla innej.
-Nie boję się Ciebie.- powiedziała ze złością- I będę Cie ignorować i mówić wszystkim, że to w końcu Ciebie jakaś laska rzuciła.
-Oj zaraz się przekonamy.- powiedział ze śmiechem i zaczął się zbliżać w naszą stronę- Ben ty możesz wziąć sobie tę drugą.
Jak na komendę ten grubas ruszył w moją stronę i złapał mnie za nadgarstki. Jack zaczął gonić Rose. Ta go kopnęła w przyrodzenie i uciekła dalej. Ja niewiele myśląc zrobiłam to samo, bo ten grubas zaczął się do mnie dobierać. Podbiegłam do Rose. Nie miałyśmy dużo czasu do namysłu co tu zrobić, bo tamci już wstali i ruszyli w naszą stronę. Zaczęłyśmy uciekać.
-Patrz!- krzyknęła przerażona Rose- Tam jest jakaś przyczepa.
Pobiegłyśmy tam. Weszłyśmy, zatrzasnęłyśmy drzwi i się o nie oparłyśmy. Jack i Ben na szczęście przebiegli dalej. Byłyśmy więc na razie bezpieczne.
-Eee... Kim jesteście?- usłyszałyśmy pytanie.
-Przed kim uciekacie?- zapytał drugi głos.
-Um… Em… My…- zaczęła przerażona Rose.
Wtedy jeden z nich podszedł bliżej. Nie mogłam w to uwierzyć to był Harry Styles.
-Yyy… Eee..- zaczęła jeszcze bardziej dukać Rose.
-My już chyba pójdziemy.- próbowałam powiedzieć spokojnie, ale głos mi się załamał, bo bałam się, że spotkamy tamtych dwóch.
-Przecież widzę, że coś się stało.- powiedział z zatroskaną miną Harry- Pomożemy wam.
-Nie będziemy przeszkadzać.- otworzyłam drzwi i pociągnęłam Rose.
Ruszyłyśmy na miejsce koncertu.
-Może zadzwonimy do Aleksa?- zaproponowałam.
-Tak. Poczekaj zadzwonię do niego.- powiedziała i zaczęła szukać w torebce telefonu- O nie! Chyba jak uciekałyśmy to zgubiłam telefon.
-To ja zadzwonię.- powiedziałam i wybrałam numer Aleksa. Zgodził się przyjechać. Już po pół godzinie byłyśmy w domu. Poszłyśmy od razu na górę i położyłyśmy się do łóżka.

Harry

Kiedy te dwie dziewczyny uciekły przerażone zauważyłem, że jednej z nich wypadł telefon . Wziąłem go do ręki i podeszłem do chłopaków.
-To było dziwne.- powiedział Zayn.
-Ale musiało im się coś stać.- powiedział Liam- Widzieliście jakie były przerażone.
-Tak to prawda.- powiedział Niall- A co ty masz tam w ręku?
-Telefon jednej z nich.- odpowiedziałem.
-To może zadzwonimy pod ostatni kontakt?- zapytał Louis.
-O tej porze?- zaptałem- Zgłupiałeś? Jutro to zrobimy.

Następnego dnia
Camilla

Obie z Rose postanowiłyśmy, że na razie nic nikomu nie powiemy.
-Tylko musimy na nich uważać.- powiedziała nadal przestraszona Rosemarie- On się tak łatwo nie podda.
-Wiem o tym.- chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał mi dzwonek telefonu.
-Yyy… Rose to twój numer.- powiedziałam lekko zdziwiona.
-Odbierz.- powiedziała zaciekawiona.
-Halo?- zapytałam niepewnie.
-Ja i moi przyjaciele znaleźliśmy telefon chyba twojej przyjaciółki.- usłyszałam męski głos. Włączyłam na głośnomówiący, żeby Rose też słyszała.
-Chcecie odzyskać telefon?- zapytał ten sam głos.
-Tak!- krzyknęła Rose.- Jak go możemy odzyskać?
-Rose! Zgłupiałaś?- zapytałam szeptem- A jeśli to Jack?
-To może w parku za dwie godziny?- zapytał.
-A kto mówi?- zapytałam podejrzliwie.



Prosimy  to że jeśli czytacie to żebyście zostawiali komentarze to motywuje do pisania. Z góry przepraszamy, że rozdziały są tak rzadko dodawane, ale przez szkołę nie mamy czasu pisać. Postaramy się dodawać je częściej ale nic nie obiecujemy.