piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 24

Rozdział 24

Przeczytajcie notki pod rozdziałem!

Rosemarie

-Zagrajmy w butelkę.- zaproponował Zayn. Wiedziałam jak te ich granie mogło wyglądać więc nie chciałam.
-Ja odpadam.- powiedziałam.
-Oj no weź. Nie bądź cienias.- zaśmiał się Mulat.
-Nie jestem cieniasem tylko domyślam się jak ta wasza butelka będzie wyglądać.- powiedziałam stanowczo. Wiem, że z nimi nie wygram, ale nie poddam się tak łatwo. Oni zrobili miny smutnego szczeniaczka i już wygrali.- Grr... Niech Wam CIOŁKI będzie.- podkreśliłam dosadnie słowo ciołki.
-Super.- cieszył się Hazza. Usiedliśmy na podłodze, a Zayn przyniósł szklaną butelkę. Jako pierwszy kręcił Niall. Wypadło na Zayna.
-Prawda czy wyzwanie?- zapytał Irlandczyk.
-Prawda.
-Czy chciałeś kiedyś przelizać się z facetem?
-Raz.- odpowiedział szczerze, a my zaczęliśmy się brechtać.- Ej to było po pijaku.
-No okay. Wierzymy Ci.- zaśmiałam się. Zayn zakręcił i niestety wypadło na mnie.- Prawda.- powiedziałam od razu.
-Jesteś w kimś zakochana?
-Tak.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Już wiedziałam, że tego pożałuję.
-W kim?
-Tylko jedno pytanie Zayn.- zaśmiałam się i zakręciłam. Miałam Loczka.
-Wyzwanie.
-Pocałuj Zayna w usta.- uśmiechnęłam się złośliwie. Oni obaj zrobili wielkie oczy i spojrzeli na siebie. Harry podszedł do Niego niepewnie i szybko musnął jego usta. Zaczęłam się brechtać wniebogłosy. Nie wiem jak Liam i Niall mogli być poważni.
-I z czego się wyjesz barani łbie?- warknął Styles.
-Z was. Jak było? Jakie wrażenia?- uśmiechałam się.
-Nic Ci do tego. Kręć Hazza.- powiedział Zayn. Wypadło na Liama.
-Wyzwanie.
-Przez dwie następne kolejki trzymaj łyżkę w ręku.- powiedział Harry. Liam pobladł, a Loczek niewzruszony podał mu łyżkę. Wziął ją niepewnie, ale dzielnie trzymał. Daddy zakręcił i wypadło na mnie.
-Wyzwanie.- powiedziałam. Prawdy już nie wezmę żeby nie pytali się w kim jestem zakochana.
-Wyjdź przed bramę w samym staniku i krzyknij: "Jestem Panią świata. Padajcie do  moich stóp mochery."- wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Wyszłam na podwórko i dziarskim krokiem wylazłam przed bramę. Zdjęłam koszulkę.
-Jestem Panią świata. Padajcie u moich stóp mochery!- krzyknęłam. Jakaś babcia zaczęła okładać mnie torebką.
-Ja Ci dam mochery. I w coś ty się ubrała niewdzięcznico. Za moich czasów rodzice by mnie za to zabili.- zaczęła gadać.
-A kiedy to było? Za czasów dinozaurów? I może mi jeszcze pani powie, że nie o taki kraj walczyła?- zaczęłam się śmiać. Nie wiem sama co mi odbiło, że wdałam się z nią w dyskusję.
-Ty mała, wstrętna gówniaro. Już ja Ci dam. Zaraz zadzwonię na policję.- powiedziała, a ja uciekłam do domu. Weszłam na posesję, a chłopcy ryczeli ze śmiechu. Nałożyłam koszulkę i sama zaczęłam się brechtać.
-Ta babcia była fenomenalna.- powiedziałam wchodząc do domu. Usiedliśmy z powrotem i zakręciłam butelką. Wypadło na Nialla.
-Prawda.
-Żałujesz, że się przefarbowałeś?- zapytałam ciekawa.
-Serio dziewczyno? To mnie kazałaś całować Zayna, a jego o taką błahostkę się pytasz? Już ja się z Tobą policzę.- zagroził mi Harry. Już się bałam co wymyśli.
- Zależy. I tak, i nie.- uśmiechnął się ciepło. Wypadło na Hazzę, który wybrał wyzwanie.
-Zadzwoń do Taylor i powiedz jej jak bardzo ją kochasz, tęsknisz i chcesz wrócić do niej. Jak myślałeś o niej każdego dnia. Kiedy się zgodzi powiedz, że żartowałeś. Włącz na głośnik.- uśmiechnął się Horan. Hazz wyjął telefon i wybrał numer. Taylor po dwóch sygnałach odebrała.
-Halo?
-Cześć kochanie tu Harry. Chciałem Ci powiedzieć, że Cię kocham i tęsknię. Nie mogę przestać o Tobie myślę. Możemy do siebie wrócić cukiereczku.
-No nie wiem.- odparła niepewnie.
-Proszę. Mogę  nawet teraz do Ciebie przylecieć.- uśmiechnął się, a my ledwo powstrzymywaliśmy śmiech.
-No dobrze kotku. Zamówię Ci samolot.- powiedziała.- Już teraz czy chcesz się spakować?
-Chyba śnisz, że przylecę. Żartowałem.- zaczął się śmiać.- Nie wrócę nigdy do Ciebie.
Rozłączył się, a my dostaliśmy głupawki.
-Stary to było mocne.- zaśmiał się Zayn.
-Domyślam się.- wyszczerzył zęby Loczek. Zakręcił i wypadło na mnie.- Prawda czy wyzwanie.- zapytał z tajemniczym uśmiechem. Jak wezmę prawdę zapyta o imię chłopaka, w którym się zakochałam, a jak wyzwanie to da coś chamskiego.- Czas Ci ucieka.
-Wyzwanie.- z dwojga złego to jest lepsze. Harry zatarł ręce i uśmiechnął się złośliwie.
-Dobrze. Masz pocałować namiętnie, z pasją, języczkiem i siedząc mu na kolanach Nialla. Tak przez dwie minuty.- powiedział Loczek ze śmiechem. Podeszłam niepewnie do Nialla nie patrząc na niego.- Na kanapie. A każde przerwanie pocałunku przed upływem dwóch minut skutkuje tym, że zaczynacie od nowa.- Loczek przybił żółwika z Zaynem. Niall pociągnął mnie za rękę i usiedliśmy na kanapie. Ja mu na kolanach. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Pochyliłam się nad nim i dotknęłam jego ust. Były nieziemsko miękkie i ciepłe. Nasze języki zaczęły toczyć szaloną bitwę. Musiałam się poprawić i niechcący otarłam się o krocze Nialla, który jęknął, ale nie odrywaliśmy się od siebie. Wplotłam ręce w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam. Powoli brakowało nam tlenu, ale całowaliśmy się dalej. Jakby od tego zależało nasze życie.- I koniec.- usłyszałam głos Loczka. Niechętnie oderwałam się od Blondyna. Oboje ciężko oddychaliśmy. Zażenowna spuściłam wzrok i chciałam zejść z jego kolan, ale mnie przytulił.
-Nie przejmuj się nimi.- powiedział mi na ucho. Puścił mnie, a ja wstałam.- Koniec gry. Jadę z Rose po jej rzeczy.- ogłosił chłopcom i złapał mnie za rękę ciągnąc w kierunku wyjścia.

Camilla

Kim był mój ojciec?- napisałam na kartce.
-On był dobrym człowiekiem tylko się pogubił. Nie to, że go teraz bronię, ale taka jest prawda. Kiedy rok po jego odejściu dowiedziałam się całej prawdy znienawidziłam go. Jednak to teraz jest nie ważne.- powiedziała Jay.
-Dla mnie ważne, bo to mój ojciec.- powiedziałam już lekko wkurzona. Cholera jasna przyjechałam tu, żeby dowiedzieć się całej prawdy, a ona za wszelką cenę chce ją ukryć. Ja nie mogę. Co za rodzina.
-Nie to na prawdę jest nieważne córeczko. Jego już z nami nie ma i nie będzie. Zostawił nas przez swoją głupotę.- uśmiechnęła się do mnie. To mnie tylko jeszcze bardziej wkurzyło.
-A może to Twoja wina?! Może z Tobą jest coś nie tak i dlatego teraz go tu nie ma?! Najlepiej oczernia się osobę, której nie ma żeby mogła się bronić!- krzyknęłam. Lou chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.- Ty też na pewno znasz całą prawdę o ojcu! No bo jakżeby inaczej! Przecież tak głupia naiwna dziewczynka jak ja nie musi znać prawdy o ojcu i to w dodatku swoim! A może to, że mnie ktoś porwał to też zmyśliłaś?! Przyznaj się, że mnie po prostu nie chciałaś! Ty też Lou nigdy nie chciałeś mnie odnaleźć!
-Camilla ja...- powiedzieli jednocześnie, ale im przerwałam.
-Nie ma kurwa żadnego Camilla! Po jaką cholerę mnie tu przywiozłeś?! Nienawidzę was! Nienawidzę całej tej popierdolonej rodziny! Żałuję, że was poznałam! Nie chcę was znać!- wykrzyczałam i wybiegłam z posesji. Po drodze minęłam dziewczynki. Mimo że mnie wołały nie zatrzymałam się. Dobiegłam do jakiegoś parku i schowałam się pod wierzbą płaczącą. Stąd nikt mnie nie zauważy. Usiadłam, oparłam się o pień i dałam upust łzom.

Louis

Cholera, cholera, cholera. Powinienem jej lepiej pilnować. Mama płakała i na dodatek dziewczynki wróciły. Kurwa mać.
-Co się stało? Czemu mama płacze, a Camilla uciekła?- zapytała Lottie. Wstałem ze swojego miejsca.
-Idę jej poszukać.- oznajmiłem i wyszedłem. Zastanawiałem się gdzie mogła pobiec. Najbliżej był park, do którego od razu się skierowałem. Przychodziłem tu zawsze, gdy chciałem coś przemyśleć. Chowałem się wtedy w jednym i tym samym miejscu. Wierzba płacząca, pod którą można się było schować i nikt Cię nie widział, była najlepszym miejscem na przemyślenia. Obszedłem park co chwilę spotykając kogoś znajomego.  Nie miałem czasu jednak porozmawiać, bo musiałem odnaleźć Camillę. W parku moją ostatnią nadzieją była wierzba. Gdy do niej podszedłem usłyszałem płacz. Wślizgnąłem się pod nią i zobaczyłem Camillę. Usiadłem obok niej i przytuliłem do siebie.- Czemu uciekłaś?- zapytałem. Ona objęła mnie w pasie i mocno przytuliła.
-Bo powiedziałeś, że mam tu przyjechać żeby dowiedzieć się całej prawdy, a tymczasem Twoja mama ją ukrywa.- powiedziała szlochając.- Mam dość Louis. Wszyscy przede mną ukrywają prawdę. Najpierw rodzice Aleksa, a teraz ona. Plus jeszcze Ben mi się napatoczył. Mam już dosyć Lou. Po ca ja w ogólę żyję. Wolałabym dołączyć do Matta, ale obiecałam Aleksowi, że więcej tego nie zrobię. Nie mogę prawda? Ale jakbym mu wyjaśniła to by zrozumiał. A może lepiej nie. Nie wiem.- toczyła małą wojnę ze sobą. Szkoda mi tak na nią patrzeć. Jest taka zagubiona. Kurwa ona ma dopiero niecałe osiemnaście lat, a myśli o śmierci. Dlaczego? Tak być nie powinno.- A Ty Louis co o tym myślisz? Mam racje? Nikt nie będzie tęsknił. Wszystkim ulży, że mnie nie ma i nie muszą mówić mi prawdy.
-Nie mów tak. Po pierwsze ja będę tęsknił, chłopcy, Rose, dziewczynki, Aleks i Mark z mamą. Po drugie mnie na pewno nie ulży, a po trzecie jeśli chcesz, to  ja Ci to wszystko wyjaśnię.- uśmiechnąłem się pod nosem. Ze mną rozmawiała i się mi zwierzała. To już coś. Nawet o zdanie się mnie pytała chociaż wolałbym w innej sprawie.
-To mów braciszku.- przytuliła się jeszcze bardziej.
-Nie tutaj. Pójdziemy do mojej ulubionej kawiarenki. Zamowię Ci coś co na pewno Ci zasmakuje.- powiedziałem i wyszedłem spod wierzby, a młoda za mną.- Jak będziesz chciała to możemy zwiedzić Doncaster.- zaproponowałem.
-No pewnie.- uśmiechnęła się. Szliśmy przez park spokojnie w ciszy.
-Louis! Lou!- usłyszałem nawoływanie mojego przyjaciela. Zatrzymaliśmy się.
-Siema stary.- uściskałem go po przyjacielsku.
-Co to za piękność? Twoja nowa dziewczyna?- zapytał pokazując na Camillę, która się zarumieniła na komplement.
-To moja siostra Camilla. Camilla to mój najlepszy przyjaciel Stan.- uśmiechnąłem się. Podali sobie ręce.
-Jak to Twoja siostra?- zaciekawił się.
-No ta rodzona co ktoś ją kiedyś porwał. Odnalazła się.  Tylko nikomu nie mów.- ostrzegłem go.
-Nie no spoko. Przecież nigdy o Tobie nic nie wygadałem.- uśmiechnął się.
-No wiem.- zaśmiałem się. Obejrzałem się w lewo żeby sprawdzić co z Camillą, ale jej nie było.- Ej Stan! Gdzie Camilla?
-No była tu przed chwilką.- zestresował się.
-Louis! Chodź tu szybko!- usłyszałem jej głos i ucieszyłem się, że nic jej nie jest.
-Gdzie jesteś?!- zapytałem rozglądając się. Zauważyłem, że stoi koło ławki, na którym było nosidełko. Podeszliśmy do niej ze Stanem
-Zobacz tu jest niemowlę.- powiedziała. Nachyliłem się i rzeczywiście tam było- Tu jest jakaś karteczka.- chciała ją wziąć, ale dziecko zaczęło płakać. Wzięła je na ręce i zaczęła uspokajać. Wyciągnąłem kartkę i rozłożyłem.- Przeczytaj na głos.- poprosiła Camilla tuląc dziecko.
-Jeśli znalazłeś ją to zajmij się nią jak najlepiej. My jej nie chcemy. Mamy nadzieję, że nam kiedyś wybaczy to,że ją zostawiliśmy. Nie znajdziecie nas, bo nie jesteśmy stąd. Przepraszamy za kłopot.- przeczytałem i z szokiem spojrzałem na Camillę i Stana.- Trzeba to gdzieś zgłosić. Muszą odnaleźć jej rodziców.
-Louis oni tego nie chcą. Tylko by cierpiała u ludzi, którzy może i ją kochają, ale nie są gotowi na bycie rodzicami.- powiedziała spokojnie Camilla. Podziwiam ją. Nawet mimo swojej sytuacji myśli o obcych ludziach.- Pójdźmy do tej kawiarni, wszystko mi wyjaśnisz, a później niej wrócimy do Twojego domu i poradzimy się Twojej mamy i Marka.
-Ona ma rację Lou.- uśmiechnął się Stan.- I nie mówię tego dlatego, że ona jest ładna.
-No okay.- westchnąłem.-Ale Ty się nim opiekujesz.
Ruszyliśmy w dobrze znanym mi kierunku.

Niall

Po tym pocałunku wiedziałem, że muszę jej powiedzieć co czuję.
-To chodźmy do mnie do pokoju.- powiedziała Rose.
-Poczekaj. Usiądźmy w salonie. Muszę z Tobą porozmawiać.- pociągnąłem ją do salonu i usiedliśmy na kanapie.
-Mam się bać Niall?- zaśmiała się, ale kiedy zobaczyła moją poważną minę przestała.- O co chodzi Niall?- zapytała łapiąc mnie za rękę. Poczułem motylki w brzuchu.
O ten dzisiejszy pocałunek.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Zapomnij. To było głupie zadanie.- speszyła się i zabrała rękę.
-A co jeśli ja nie chcę zapomnieć? Co jeśli dla mnie to nie było głupie zadanie?- zapytałem chwytając jej dłonie.
-Co ty mówisz Niall?
-Posłuchaj mnie. Muszę powiedzieć Ci to teraz, bo potem nie zdobędę się na odwagę. Od naszego pierwszego spotkania w przyczepie nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Jednak odsuwałem wtedy myśli o Tobie na dalszy tor, bo  miałem Amy. Nie mogłem o Tobie myśleć, bo nie chciałem jej zdradzić. Jednak teraz jest inaczej. Podobasz mi się i... Oh Rose ja myślę, że Cię kocham.- powiedziałem i spojrzałem w jej oczy.- Powiedz coś.
-Niall, ja... My... Przepraszam.- powiedziała i uciekła na piętro. Ruszyłem za nią do jej pokoju. Niestety ona się zamknęła w łazience. Usiadłem przy drzwiach i westchnąłem głośno.
-Rose o co chodzi? Nie czujesz nic do mnie? Jeśli nie to trudno. Możemy być przyjaciółmi.- stwierdziłem. Usłyszałem, że ona też siada przy drzwiach.
-To nie to. A co na to Modest i fani? A moi rodzice? Twoi rodzice? Chłopcy, Eleanor, Danielle, Perrie, Camilla? Niall ja chyba czuję to samo, ale sama już nie wiem. Boję się. Po tym co zrobił mi Jack boję się, że zrobisz to samo. Po za tym ja chcę mieć prywatność. Nie chcę żeby pisali o nas i wtykali nos w nie swoje sprawy.- załkała cichutko.
-Rose, ale nikt nie musi teraz o nas wiedzieć oprócz chłopców i dziewczyn. Ewentualnie możemy powiedzieć rodzicom, ale nic więcej. Naprawdę mi na Tobie zależy i nie pozwolę Cię skrzywdzić. Proszę zostań moją dziewczyną.- powiedziałem wstając.- Kocham Cię. Otwórz drzwi.- Usłyszałem szczęk zamka i po chwili zobaczyłem Rose. Przytuliłem ją do siebie i zacząłem głaskać po głowie.- Odpowiesz na moje pytanie?
-Niall ja...

Camilla

Usiedliśmy w środku kawiarenki w samym rogu. Tu nikt Louisa nie traktował jako sławnej osoby. Owszem dawał autografy, ale nikt nie piszczał. Louis przyniósł kawę i jakieś ciastka. Ja trzymałam maleństwo na kolanach i zabawiałam.
-Lou kim był ojciec, że mama nie chce o tym mówić?- zapytałam bardzo ciekawa. Po raz pierwszy nie użyłam słowa "Twoja."
-On wstąpił do...



Od autorek:
Przybywamy do was z kolejnym rozdziałem. Nie wiemy kiedy pojawi się następny, ale jesteśmy w trakcie jego pisania. Mamy nadzieję, że czas nam pozwoli i napiszemy go dla was jak najszybciej. Piszcie swoje opinie.:)
~by Aguś i Bianuś

Od Bianki:
Co myślelibyście o nowym opowiadaniu? Oczywiście tego bym nie zostawiła:). Już nawet zaczęłam pisać. Pomyślałam, że to by było trochę fanfiction z fantastyką. Co myślicie? Jak wasze odczucia. Czekam na wasze opinie.
~by Bianuś