wtorek, 31 grudnia 2013

Imagin o Louisie-NIESPODZIEWANKA 2

Hejo. To znowu ja i moja kochana siostra. Więc ten imagin będzie pisany przez nas dwie. To co w liście to są fakty z jej życia, a to co normalne nie kursywą to moja twórczość własna. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Dziś zostawiamy trzy $$$. Pozdro

Nie wiem po co w ogóle piszę te listy do niego jak on i tak mnie nie zauważa. Co z tego, że ze sobą pogadamy, popiszemy czy pożartujemy skoro jestem dla niego tylko znajomą. Jeszcze Olka śle jakieś ploty o nas, które nie są prawdziwe. W sumie to nie sama nie wiem co mam robić. Może jestem głupia, że tak o nim myślę. Może gdyby nie on spojrzałabym na kogoś innego, ale nie ja muszę myśleć tylko o nim. Może kiedyś jak wyjadę stąd to wyślę mu je. Nie wiem. I chyba znowu napiszę kolejny.

Kochany Louisie

Lubię patrzeć w Twoje głębokie brązowe oczy... O albo wiem! To takie fajne uczucie kiedy widzę, że patrzysz na mnie ukradkiem i myślisz, że ja głupia tego nie widzę. O lub te nasze "wojny" kto się pierwszy uśmiechnie :3

A ten zapach mmm... Dobra ostatnio go nie czuję :P ale po prostu poznam go zawsze i wszędzie. W sumie to było dziwne, bo myślałam, że to mnie zaprosisz... Zawiodłam się... Pamiętam jakby to było wczoraj (a nie było!) podeszłam jak zwykle pod klasę stała tam moja koleżanka, a nawet dwie. Chichotały niezmiernie, aż dosłownie skakały ze szczęścia. Zapytałam: 
"Co takie szczęśliwe?"
ONzaprosił jedną z nich. ZAMARŁAM... Długo nie mogłam się pozbierać, poukładać myśli. Miałam w głowie jeszcze większy burdel niż zwykle. To uczucie... nie do opisania! Okropne...

Pozbierałam się. Stwierdziłam "Jego strata, mam to w dupie i jego i całą tę sytuację. Jakoś przeżyję." A On? Zachowywał sięjakgdyby nigdy nic...

Mimo to, gdy zaczęliśmy próby do poloneza... tak koniec szkoły każdy marzy, aby być w parze z tą osobą...

Ale mniejsza, kurde nie ogarniam. Gapi się cały czas! No dosłownie i weź tu no, nie wiesz w sumie co zrobić, co za gostek no! Trzymajcie mnie! A jaki tekst mi dodwalił. Bo to było tak...

Pewnego dndia trwa lekcja. On usiadł za mną i gadaliśmy... i On do mnie "KOCHAM CIĘ", a ja "No tak teraz mnie kochasz..." On na to "ZAWSZE CIĘ KOCHAŁEM" I teraz myśli: "jej jak fajnie so sweet normalnie" nie, jednak nie... ja nie z tych.

Odwróciłam się z wytrzeszczem O.O i co teraz?! Po co on to powiedział? Może chciał sprawdzić czy zburaczę? A może jednak... Szczerze sama nie wiem co mam myśleć. Do tej pory nie wiem i pewnie się nie dowiem... nigdy...
Twoja [T.I]

Ciekawe czy czytając te listy zajarzy, że to o nim. O moim Louisie. Nie wiem co mam zrobić. Już nie wytrzymuję psychicznie. Trzeba pomyśleć.

Macie kolejną część. Nie wiem ile ich będzie. To wszystko zależy od siostry. Mam nadzieję, że się podobało. Jak nie to i tak napiszcie komentarz. Jesteśmy ciekawe waszej opinii. 
Szczęśliwego 2014 roku. Oby był lepszy niż poprzedni, spełnienia marzeń. Tym którzy piszą opowiadania, imaginy czy fanfiction życzymy baaaaaaaaaaaardzo dużo wenki. Tak z kilka ton worków. Szampańskiej zabawy. Nie upijcie się zbytnio żeby pamiętać ten wyjątkowy wieczór. Pozdrawiamy i do zobaczenia za rok :*

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Imagin o Louisie-NIESPODZIEWANKA

 Hejka. Wstawiam ten krótki imagin, który napisała moja siostra. Jest on w całości oparty na faktach. To tak jakby o niej i pewnej osobie z jej klasy. Mam nadzieję, że się spodoba. Jeśli to przeczytałeś/aś notkę postaw w komentarzu trzy gwiazdki. Pozdro

 Drogi Louisie!

Tego dnia idąc tą ciemną uliczką, gdy widziałam Cię tam stałeś i zerkałeś na mnie myśląc naiwnie, że tego nie widzę. Wszędzie poznam Twoje ruchy, zapach, chód, ogółem sposób w jaki się poruszasz. To mnie przerasta, ale jestem szczęśliwa gdy Cię widzę, nieważne gdzie i z kim jesteś, po prostu wiem... Gdybym była tylko pewna co o mnie myślisz, byłoby mi o wiele łatwiej. Dużo rzeczy by się wyjaśniło, a może i coś nowego zaiskrzyło.Nie wiem czy zrobiłeś ten pierwszy krok, a to JA jestem na tyle głupia, że go nie zauważyłam, czy po prostu naiwnie wierzę, że zwrócisz na mnie uwagę... Wiele osób wmawia mi pierwszą wersję tych zdarzeń, lecz jakoś nie mogę im uwierzyć, coś mnie blokuje przed tą myślą, że jednak... Ale gdyby tak było to co wtedy? Bylibyśmy razem? Tak dwa oddzielne światy. Powstałby wielki kataklizm nami spowodowany. Wszędzie te plotki, gatki szmatki na nasz temat. My byśmy mieli to głęboko, a na pewno ja...

 Lubię się Tobą sprzeczać. Nie ważne o co, gdzie i kiedy po prostu to UWIELBIAM. Najbardziej to, gdy mnie z tej "złości" podnosisz. Cieszę się wtedy jak głupia. Nie obchodzi Cię co o Tobie wtedy inni pomyślą. Po prostu to robisz , jak to gdy przybliżasz się...

Jednak często nie mogę zrozumieć Twojej logiki. Myślenie na "trudne" tematy związane z miłością. Nie wiem czy po prostu nie potrafisz Sobie z tym poradzić czy jesteś zwyczajnie niezdecydowany lub chcesz się zabawić.

Weź spójrz  na to z innej strony... Jeżeli zawiedziesz wybraną przez Siebie "ofiarę" to będziesz miał na sumieniu ból tej osoby, którą zraniłeś tylko po to żeby zaspokoić swój popęd flirciarski. Oczywiście jest on do dupy. Nawet to Ci nie wychodzi. Jednak przywiązany do jednej, która Cię nie kręci, ale jednak zachowuje się wobec Ciebie jak sympatii... Nigdy nie znajdziesz tej jedynej, a być może ją tracisz...
Twoja [T.I]

~by Bianuś

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 21



 A tu mam dla was rozdział. Przepraszam za to, że tyle musiałyście czekać. Nie wiem kiedy kolejny, ale mam zamiar wstawić imagin o Niallu jakoś niedługo o ile znajdę zeszyt :). Mile widziane komentarze. Tak więc nie zanudzam i zapraszam do czytania. Pochyła i zmienionna czcionka to retrospekcja.

Rozdział 21

Camilla

Louis wziął do ręki medalion i zrobił wielkie oczy.
-To jest medalion mojej siostry. Mojej Cassandry.
-Jakiej Cassandry?
-Kiedy miałem prawie cztery lata mama urodziła siostrzyczkę. Dokładnie dwudziestego piątego lipca, wtedy kiedy ty. Znałem ją zaledwie pół roku. Potem ktoś ją porwał. Szukaliśmy jej przez wiele lat, ale bez żadnych efektów.- powiedział, a po jego policzku leciały łzy- Mogę zobaczyć list?
-Tak.- odpowiedziałam i dałam go Louisowi. Przeczytał to co tam było napisane i się uśmiechnął.- Co?
-Wiem co tu jest napisane. No nie wszystko, ale większość.
-To znaczy?- nie wiem czemu, ale obawiałam się, że Lou jest moim bratem. Wtedy Ben nie da mu żyć. Muszę stąd wyjechać.
-To znaczy, że jesteś moją siostrą.- chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam. Nie, nie, nie. To nie możliwe. To nie może być prawda. On mu coś zrobi jak się dowie.
-Louis ja nie mogę. To znaczy ja muszę sobie to poukładać . To za dużo jak na raz. Nie wiem co mam o tym myśleć. Przepraszam.- gadałam jak najęta. Wstałam i ruszyłam do domu. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Co ja mam zrobić? Louis moim bratem? To się nie uda. Ben zrobi wszystko, aby mnie zniszczyć.

Louis

Nie wierzę. Znalazłem moją siostrę. Przecież to cud. Tylko, że ona tego nie akceptuje. Ale dlaczego? Przecież chciała odnaleźć swoją rodzinę. A teraz co? Nie chce mnie znać.
-Louis?- spojrzałem na osobę, która do mnie mówiła. To był Daddy.- Uważasz, że naprawdę jest Twoją siostrą?
-Tak. Zobacz te medaliony do siebie pasują.- powiedziałem i wyjąłem swój medalion zza koszulki. Przyłożyłem go do medalionu i pasował jak ulał. To były nasz inicjały.- Widzisz?
-O Boże.- wyszeptała Rose- Co na to Camilla?
-Ona chyba nie może do siebie dopuścić tej myśli. Uciekła do domu. Nie wiem co mam robić?- westchnąłem z rezygnacją.
-Daj jej czas. Musi to przemyśleć.- powiedziała Eleanor.
-Ale ile to ma potrwać? W ten weekend są jej urodziny i nasza rocznica.- Załamałem się.
-Poradzimy sobie, a wy jeszcze będziecie przykładnym rodzeństwem.-uśmiechnął się Hazz Wyobrażasz sobie, że ona jest Twoją siostrą, a  mnie się podoba i jak chciałbym się z nią umówić to byłbyś niechętny.
-Nawet tak nie mów, Harry.- zaśmiałem się- Styles masz nie zbliżać się do mojej siostry.
-Eh… Teraz to się z nią nie umówię.- westchnął teatralnie Loczek. Wszyscy się zaśmialiśmy.- Chodźmy do środka coś zjeść.
Weszliśmy do kuchni i każdy zrobił sobie kanapki. Zaczęliśmy oglądać jakiś film, aż w końcu usnąłem.

Camilla

Koło siedemnastej postanowiłam zejść po coś do jedzenia. Oni chcieli mi coś dać, ale ja nikomu nie otwierałam. Otworzyłam drzwi i mało co nie wpadłam na Hazzę.
-Pomyślałem, że jesteś głodna. Mogę wejść?- zapytał z uśmiechem.
-Jasne.- odparłam z lekkim uśmiechem. Wpuściłam go do środka i zamknęłam za nim drzwi. Usiedliśmy na łóżku i w ciszy zaczęliśmy w ciszy konsumować to co przyniósł Harry.
-Camilla?- spojrzałam na niego- Cieszysz się, że odnalazłaś rodzinę?
-Nie wiem. I tak i nie. Nawet nie wiem w co mam wierzyć. Nie wiem co jest prawdą a co fikcją.- odparłam. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale głośno ziewnęłam.
-Widzę, że ktoś tu jest śpiący. Koniec gadania. Do mycia.- zakomendował Styles. W sumie byłam zmęczona mimo, że to dopiero osiemnasta. To chyba przez te koszmary. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamkę. Kiedy wróciłam do pokoju Harry nadal tu był tylko, że paliła się lampka, a on był w piżamie.- No już kładź się. Przyszedłem tylko sprawdzić czy nie zarywasz nocy. Zaraz wychodzę.
Położyłam się, a Harry przykrył mnie kołdrą. To miłe z jego strony. Już miał wychodzić, ale go zatrzymałam.
-Zostaniesz ze mną? Boję się zasnąć.
-Jasne kochanie.- uśmiechnął się. Położył się obok mnie i nakrył kołdrą.
-Dziękuję Hazza.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Wtuliłam się w niego, a on objął mnie ramieniem. Po chwili zasnęłam.

Harry

Nie mogłem uwierzyć w to, że dziewczyna, na którą lecę śpi ze mną. No raczej ja z nią, ale to nie ważne. Wiem, że nie jesteśmy parą i chyba nie będziemy, ale to cudowne uczucie. Trzymać w ramionach osobę, którą się kocha. Z wrażenia nie zasnę. Boję się, że przez tę sytuację z Louisem oddali się od nas. Nie chcę żeby to zrobiła. Przecież bez niej to nie  będzie już to samo. Tommo musi sobie z nią wszystko wyjaśnić. Zastanawiam się czemu ona nie chce mu uwierzyć. Może gdyby nie poznała prawdy powiedziała by wszystko Louisowi o przeszłości? Może wtedy wiedzielibyśmy jak jej pomóc? Tak tylko, że może jest głębokie i szerokie. W sumie i tak na razie świat się nie dowie, że są rodzeństwem, Może w ten sposób się do siebie zbliżą, jeśli nikt nie będzie wpieprzał się w ich życie. I znowu to może. Nie znam jej długo, ale śmiało mogę stwierdzić, że od naszego pierwszego spotkania nasze życie bardzo się zmieniło. Ona sama nam zaufała i nie jest, aż tak spięta przy nas.
-No Harry jaką teraz laskę wychaczyłeś na koncercie?- zaśmiał się Zayn.
-Mówiłem wam przecież, że z tym skończyłem.- odparłem poważnie.
-Harry Styles sobie odpuszcza? Nie no podmienili nam go chłopaki.- zaczął brechtać się Niall.
-Prze…
Przerwałem, bo usłyszałem trzask drzwiami. Odwróciłem się w tamtą stronę i ujrzałem dwie piękne dziewczyny. Obie były przerażone.
-Eee… Kim jesteście?- zapytał Liam.
-Przed kim uciekacie?- zapytałem.
-Um… Em… My…- zaczęła brunetka. Podeszłem bliżej, a ona zaczęła się bardziej jąkać.- Yyy… Eee…
-My już chyba pójdziemy.- stwierdziła drżącym głosem blondynka.
-Przecież widzę, że coś się stało.- powiedziałem drżącym głosem- Pomożemy wam.
-Nie będziemy przeszkadzać.- powiedziała blondynka i razem z brunetką wyszły z przyczepy.
Po tym spotkaniu i kolejnych nie mogłem przestać o niej myśleć. Następnego dnia do niej zadzwoniliśmy i umówiliśmy się na spotkanie.
-Halo?- usłyszałem niepewny głosik.
-Ja i moi przyjaciele znaleźliśmy telefon chyba twojej przyjaciółki.- uśmiechnąłem się do chłopaków. W sumie mnie i Niallowi bardzo zależało na tym spotkaniu. -Chcecie odzyskać telefon?- zapytałem
-Tak!- krzyknęła ta druga, ale nie wiem czy blondynka czy brunetka- Jak go możemy odzyskać?
-To może w parku za dwie godziny?- zapytałem.
-A kto mówi?- zapytała podejrzliwie jedna z nich.
-Nie powiem wam kto mówi, ale przyjdźcie do parku.- powiedziałem- Ja i moi przyjaciele będziemy przy fontannie.
-Nie mamy złych zamiarów.- powiedział Niall- Nic wam nie zrobimy. Obiecujemy. Co nie chłopaki?
-Tak!- krzyknęliśmy wszyscy. Dziewczyny się zaśmiały.
-Dobrze. Skoro obiecujecie.- powiedziała ta sama dziewczyna- Ale ostrzegam. Jeśli jesteście zboczeńcami będzie z wami krucho.
-Okej.- zaśmiałem się- Do zobaczenia.
Rozłączyłem się i uśmiechnąłem pod nosem.
Kiedy zgodziły się na spotkanie w duchu skakałem z radości. Camilla od początku zrobiła na mnie dobre wrażenie. Na zewnątrz udawała twardą, ale w środku była kruchą istotką z przejściami. Bała się większości rzeczy i ludzi, nie ufała nikomu.
Siedziałem obok Camilli po lewej stronie, a po jej prawej Louis. Koło Rose siedział Zayn i Niall. Widać było, że Camilla nas się boi. Zastanawiałem się dlaczego jest taka strachliwa. Przecież nic jej nie zrobimy. Niby mogliśmy oddać im od razu telefon, ale ja chciałem je poznać.
-Może opowiecie coś o sobie?- zapytał Niall. Widać było, że Camilla nas nie słucha.
-Hej Cami Wróć do nas.- powiedziała Rose- Nie słuchasz nas.
-Słucham was.- odpowiedziała zmieszana.
-Tak? To o co zapytał Niall?- zapytałem uśmiechnięty. Ona nic nie odpowiedziała tylko się zarumieniła i spuściła głowę.
-Zapytałem czy możecie nam coś o sobie powiedzieć.- powtórzył spokojnie Horan.
W tym momencie wrócił Liam z tacą. Ja wziąłem sobie tylko kawę tak jak i Camilla, a reszta dodatkowo jeszcze ciasto. Oczywiście Nialler kilka kawałków.
-To co odpowiecie na pytanie?- zapytał z uśmiechem Louis.
-A co chcielibyście wiedzieć?- zapytała Rose.
-Najlepiej wszystko.- powiedział z pełną buzią Niall.
-To ja mogę zacząć.- powiedziała Rose- Nazywam się Rosemarie Grant. Mieszkam w Londynie od urodzenia, jestem jedynaczką, mam psa o imieniu Chica. Od wczoraj mam osiemnaście lat. I to chyba tyle. Nic ciekawego.
-Wczoraj miałaś urodziny?- zapytał zdziwiony Niall. Ona pokiwała tylko głową.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknęliśmy wszyscy i ją przytuliliśmy
-To teraz czas na ciebie Camillo.- uśmiechnąłem się.
-No więc nazywam się Camilla Amoor. Pochodzę z Włoch, ale miesiąc temu przeprowadziłam się tu z rodzicami i bratem. Mam siedemnaście lat.- powiedziała na jednym wdechu. To było widać. Chyba nie lubi zdradzać informacji o sobie
-A kiedy masz urodziny?- zapytałem z uśmiechem.
-25 lipca.- odpowiedziała.
-Czyli szykuje się impreza.- powiedział Zayn poruszając zabawnie brwiami. Uśmiechnęła się na ten zabawny gest.
-Wow. Chyba po raz pierwszy się uśmiechnęłaś.- powiedziałem do niej- Ładnie wtedy wyglądasz wiesz?
Zarumieniła się.
-Raczej żadnej imprezy nie będzie. Nie znam tu nikogo oprócz Rose.- powiedziała i wszyscy posmutnieliśmy. Przecież teraz ma jeszcze nas.
-A wam co?- zapytała zaciekawiona Rosemarie.
-Powiedziała, że zna tylko Ciebie. A o nas już nie wspomniała.- odpowiedział jej obrażony Louis.
-Ej no! Przepraszam.- powiedziała – I tak imprezy nie będzie.
-Dlaczego?- zapytałem zaciekawiony.
-Ponieważ nie lubię tego typu imprez. W ogóle nie lubię imprez.- odpowiedziała.
 Zayn chciał chyba coś powiedzieć, ale Liam walnął w ramię. Ten się skrzywił i w końcu nic nie powiedział.
-Dziewczyny możemy wam zadać pytanie?- zapytał niepewnie Liam.
-Tak.- odpowiedziały jednocześnie z Rose i obie wybuchły śmiechem.
-Co się wczoraj stało?- zapytał Liam- Kiedy wpadłyście do nas takie przestraszone?
Spojrzały na siebie i porozumiewały się wzrokiem. Widać, że to był dla nich trudny temat.
-My chcemy wam tylko pomóc.- powiedziałem. siedzący
-Nie damy rady jeśli nie powiecie nam co się stało.- powiedział z zatroskaną miną Niall- Jeśli nie chcecie nie musimy tutaj o tym rozmawiać. Możemy pojechać do nas.
-No dobrze.- odpowiedziała Rose.
-A ty Camillo?- zapytał mnie Louis.
Widać, że po jego pytaniu zaczęła się zastanawiać. Na jej twarzy wypisany był strach i obawa. Mimo, że była naszą fanką co zauważyłem po wstążce bała się nas, bo nie znała nas prawdziwych. Ciekawe czemu tak boi się ludzi
-Nic wam nie zrobimy.- powiedziałem i ścisnąłem jej rękę.
-Dobrze.- powiedział ledwie słyszalnym głosem.
Poszłyśmy do ich samochodu i pojechałyśmy w stronę naszej willi.
Wtedy też trochę je poznaliśmy. Były naszymi fankami, ale zachowywały się normalnie. Jakbyśmy nie byli nikim znanym. To nas urzekło.
-Może chcecie coś do picia?- zapytał od razu Niall po wejściu.
-Nie. Dziękuję.- powiedziała z uśmiechem Rose
-Ja też.- odpowiedziała Camilla.
-Usiądźcie.- wskazał na kanapę Nialler. Obie usiadły. Ja usadowiłem się koło Camilli, a Blondyn obok Rose. Na fotelu usiadł Zayn, a Louis i Liam przed nami na dywanie.
-To może nam to opowiecie?- zapytał ostrożnie Liam.
-Ale od czego mamy zacząć?- zapytała Rose.
-Najlepiej od początku.- powiedział Zayn uśmiechając się do niej dodając przy tym otuchy.
-No więc poszłyśmy na wasz koncert.- zaczęła niepewnie Rose- I kiedy się skończył stwierdziłyśmy, że wrócimy do domu przez park. Spotkałyśmy mojego byłego i jego kumpla. Najpierw z nimi rozmawiałyśmy. No głównie to ja, a potem rzucili się na nas. Jack, mój były, pobiegł za mną, a Ben złapał Camillę i zaczął się do niej dobierać. Kiedy Jack do mnie dobiegł kopnęłam go w krocze i Camilla zrobiła to samo Benowi, podbiegła do mnie i zaczęłyśmy uciekać. No a resztę już znacie.- zakończyła roztrzęsiona Rose. Z Camillą jednak było gorzej. Po jej policzkach zaczęły lecieć łzy i cała się trzęsła. Przytuliłem ją i starałem się ją uspokoić. Czemu ona aż tak bardzo to przeżywa. Czyżby ktoś ją kiedyś skrzywdził? Nie wiem. Muszę się dowiedzieć. One obie nie zasłużyły na coś takiego.
-Ale dlaczego akurat na was się uwziął?- zapytał Lou.
-On był moim chłopakiem, ale zdradził mnie z najlepszą przyjaciółką. I wtedy go rzuciłam.- odpowiedziała Rose
-Ale czemu chce się zemścić?- zapytał zmartwiony Liam.
-Bo po raz pierwszy to on został rzucony, a nie na odwrót.- odpowiedziała- I teraz wszyscy się z niego śmieją, bo miał opinię twardziela, łamacza serc.
-A wam się obrywa.- dopowiedziałem nadal tuląc Camillę.
-No tak, ale Camilla ich nie zna i jej się obrywa.- powiedziała z troską Rose i w tym momencie zauważyłem, że Camilla cała się spięła. Nialler też zauważył coś po jej minie wnioskuję. Ona coś ukrywa
-Mówiłyście już o tym komuś?- zapytał Niall.
-Nie. Wy jesteście pierwsi.- odpowiedziała poważnie Rose.
-Moim zdaniem trzeba iść z tym na policję. Zgłosić ich.- powiedział poważny Liam.
-Nie!- krzyknęła Camilla- Ja nigdzie nie pójdę.
Wstała z kanapy, założyła na siebie sweter i podeszła do okna.
-Camilla. Czy ty czegoś przed nami nie ukrywasz?- zapytał Horan- Znasz któregoś z nich?
-Ja… Jednego znam. Bena.- powiedziała po chwili wahania.
-Ale jak to? Skąd?- zapytała zdziwiona Rose.
-Ja… Ja nie chcę o tym mówić.- powiedziała wyglądając przez okno.
Rose do niej podeszła i ją przytuliła. Po chwili zaczęła też szeptać coś na ucho. Cami kiwała tylko głową.
-Przepraszam. Ja po prostu nikomu o tym nie mówiłam nigdy i nie jestem jeszcze gotowa.- powiedziała cicho Camilla.
-Ale nic Ci nie zrobił?- zapytał zatroskany Liam, a ona pokręciła przecząco głową- Nie poznał cię?
-Nie. Chyba mnie nie poznał.- odpowiedziała. Widać, że to dla niej trudny temat. Czyli ten skurwiel musiał jej coś zrobić. Jedno wiedziałem. Nie odpuszczę mu. Camilla jeszcze będzie szczęśliwa.
Kiedy dziewczyny nam to opowiedziały byliśmy przerażenia. Już wtedy wiedzieliśmy, że chcemy im pomóc. Dzięki temu zyskaliśmy wspaniałe przyjaciółki. Szkoda tylko, że Niall i Rose się pokłócili. Plus teraz jeszcze Louis i Camilla. Ciekawe co on zrobi, aby mu uwierzyła. Po chwili odpłynąłem do krainy Morfeusza.

Louis

Już wiedziałem co zrobię.
-Eleanor, śpisz?- wyszeptałem całując ją w policzek- Wiem, że już późno, ale muszę Ci coś powiedzieć. Poradzić się.
-To nie może poczekać do jutra?- zapytała sennie.
-Nie.- odpowiedziałem śmiertelnie poważnie.
-No dobrze.- zapaliła nocną lampkę i ułożyła się tak żeby mnie widzieć- To mów o co chodzi.
-No więc to jest związane z Camillą.- zacząłem.
-Lou, mów pókim dobra.- zaśmiała się. Czy ja już wspominałem jak ją bardzo kocham?
-Może bym tak zabrał ją do Doncaster?- zaproponowałem.
-Ona nie pojedzie. Nie z własnej woli.- próbowała ostudzić mój entuzjazm.
-Mam pewien plan.- zaśmiałem się- Powiem Ci wszystko jutro. A teraz gaś lampkę i idziemy spać.
Zgasiła i przytuliła się do mnie. Po chwili oboje zasnęliśmy.

~by Aguś i Bianuś

Imagin o wszystkich



Hejo. Przybyłam do was z imaginem. Mam nadzieję, że się spodoba. Pochyłą i inną czcionką są retrospekcje. Miłego czytania. 
Wszyscy
Jest Wigilia Bożego Narodzenia, a ja siedzę sama w domu. Święta zawsze spędzałam z moimi przyjaciółmi. To znaczy z Harrym, Louisem, Zaynem, Niallem, Liamem, Eleanor, Danielle, Perri i Daisy oraz ich rodzinami. Wszyscy przychodziliśmy do willi chłopców i ta atmosfera była naprawdę wspaniała. Czułam się jak członek rodziny, mimo że nim nie byłam. Ja sama nie miałam nikogo. Jednak w tym roku było inaczej. Nie szłam do nich na kolację. Dlaczego? Pół roku temu pokłóciłam się z nimi o mojego, już byłego, chłopaka.
-[T.I] on Ci złamie serce.- powiedział wkurzony Loczek. Nawet nie wiadomo o co. Przyprowadziłam tylko mojego chłopaka Davida, którego chcieli poznać.
-O co wam chodzi?- zapytałam- Znacie go ledwie pięć godzin, a już go przekreślacie.
-Znamy typów takich jak on!- krzyknął Zayn.
-Nie znacie go!- wkurzyłam się- On mnie kocha, a ja jego i gówno wam do tego! Jak się wam coś nie podoba to ja i tak mam to w dupie!
-Ta kocha Cię.- zaśmiała się Eleanor- A jak co do czego przyjdzie to Cię zostawi.
-Nawet wy dziewczyny?- zapytałam patrząc wrogo- Dobra ja idę. Mam nadzieję, że do jutra wam przejdzie.
-Nie przejdzie, bo on jest dupkiem bez uczuć!- krzyknął zdenerwowany Harry.
-Wiecie co?- zapytałam i nie czekając na odpowiedź dokończyłam- Nie odzywajcie się do mnie nigdy więcej. Nie chcę was znać!- rozpłakałam się- A mówiliście, że będziecie mnie wspierać, w każdej sytuacji.- powiedziałam spokojnie.
-Ale na pewno nie teraz. Najlepiej będzie jak już pójdziesz.- powiedział Loczek z kamiennym wyrazem twarzy. Wyszłam pośpiesznie, a on z hukiem zatrzasnął za mną drzwi.
Wtedy widziałam ich ostatni raz. Miesiąc później David ze mną zerwał. Załamałam się. Nie miałam nikogo kto mnie pocieszy. Zapomnieli o mnie. Najgorsze było dla mnie to kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Postanowiłam iść dalej dla tego maleństwa. Nadal chodziłam do szkoły. Jednak to nie było dziecko Davida, bo się nigdy z nim nie przespałam. To jest dziecko Loczka. Raz po imprezie przespaliśmy się, ale on nic nie pamięta, a ja nie będę mu przypominać. Teraz to i tak nie ważne. Mimo, że mam tylko siedemnaście lat to i tak je wychowam. Postanowiłam, że wyjdę na spacer. Ubrałam fioletową kurtkę oraz czarne kozaki i wyszłam z domu zamykając go. Mimo, że nie miałam osiemnastu lat mogłam mieszkać sama. Rodzice wyrazili na to zgodę. Tak było w testamencie. Zginęli w pożarze swojego sklepiku. Bardzo za nimi tęskniłam, ale musiałam iść dalej. Nawet nie zauważyłam, że doszłam do ławki na której poznaliśmy się z Harrym. Miałam wtedy piętnaście lat, a on siedemnaście.
Usiadłam na ławce i rozpłakałam się już na dobre. Dlaczego akurat rodzice? Przecież nie zdążyłam się z nimi pożegnać.
-Przepraszam. Stało się coś?- zapytał męski głos. Obróciłam głowę w lewą stronę i zobaczyłam przystojnego bruneta z lokami. Na oko miał koło osiemnastu lat.- Powiesz mi?
-Nie znam Cię.- powiedziałam wycierając łzy rękawem.
-No tak. Nazywam się Harry Styles.- uśmiechnął się i wyciągnął w moim kierunku rękę.
-[T.I] [T.N.].- uścisnęłam jego dłoń z lekkim wahaniem.
-To teraz mnie znasz i możesz mi wszystko powiedzieć.- przysunął się do mnie i mnie przytulił.
-Zostałam sama. Nie mam nikogo, bo rodzice zginęli tydzień temu.- rozpłakałam się na nowo. Dlaczego w ogóle mówię o tym temu chłopakowi. Przecież go nie znam. On  nic nie mówiąc przytulił mnie jeszcze bardziej. Nie bój się teraz masz mnie.- powiedział pewien siebie. Odsunęłam się i spojrzałam w jego zielone oczy.
-Serio?- zapytałam niedowierzając.
-Serio, młoda.- zaśmiał się, a ja lekko się uśmiechnęłam się.
Jakiś czas później poznałam resztę. Od razu się polubiliśmy. Samotna łza spłynęła po moim policzku.
-Dlaczego siedzi tu Pani sama, a nie z rodziną i przyjaciółmi?- usłyszałam męski głos. Czyży deja vu?
-Nie mam nikogo.- odpowiedziałam naciągając  kaptur bardziej na głowę.
-To zapraszam do mnie.- pociągnął mnie wbrew mojej woli. Na nic zdawały się moje krzyki, więc się poddałam. Po około dwudziestu minutach stanęliśmy przed piękną willą. Skądś ją kojarzyłam, ale nie wiedziałam skąd.
-Wróciliśmy.- krzyknął chłopak.
-Co tak długo?- spytał damski głos.
-Opierała się.- powiedział chłopak i zaczął się rozbierać z kurtki i butów. Ja nic z tego nie rozumiałam. Do pokoju weszła reszta jego znajomych i wtedy ich poznałam. Moi byli przyjaciele. Odwróciłam się i chciałam wyjść, ale ktoś mnie przytulił. To Harry. Poznałam po perfumach, które sama mu kupiłam. Zaczęłam się wyrywać, ale to nic nie dawało.
-Uspokój się, bo zrobisz coś maleństwu.- powiedział Liam. Momentalnie zamarłam. Skąd oni wiedzieli?. Przecież dobrze się ukrywałam.
-Obserwujemy Cię od dłuższego czasu młoda.- uśmiechnęła się Eleanor.
-Ale jak to?- spytałam zdziwiona.
-Zaraz Ci powiemy tylko się rozbierz.- powiedział Lou i wszyscy wyszli z przed pokoju, a ze mną został Harry. Chciałam się schylić i odpiąć buty, ale Loczek mnie wyprzedził.
-Zrobiłabym to sama.- powiedziałam stając na boso na dywanie zdejmując kurtkę.
-Wiem.-uśmiechnął się i złapał mnie za rękę prowadząc do jadalni, gdzie wszyscy już siedzieli.
-Powiedz nam, który miesiąc?- zapytała Pezz.
-Koniec siódmego.- odparłam.
-To dziecko tego Davida?- zapytał Loczek przez zaciśnięte zęby.
-Nie.
-To czyje?- zapytała Dani- On wie?
-A czy to ważne?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Tak, bo zamierzamy Ci pomóc.- powiedział Daddy- Obserwowaliśmy Cię długo. Żałowaliśmy tego, ale ty sobie świetnie radziłaś. Postanowiliśmy zaprosić Cię na Wigilię, ale zmieniłaś numer.
-Ale on i tak nie pamięta, więc mi nie uwierzy.- powiedziałam cicho i mimowolnie spojrzałam na Loczka.
-Czekaj to ty to pamiętasz?- zapytał zdziwiony Loczek.
-Ty też?- spojrzałam na niego pytająco.
-Możecie powiedzieć o co chodzi?- zniecierpliwił się Niall.
-Jak Mała miała urodziny to tak jakoś wyszło, że się przespaliśmy.- zaśmiał się nerwowo Harry- To moje?
-Tak.- uśmiechnęłam się nieśmiało. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Ej gołąbeczki spójrzcie w górę.- powiedział Zayn poruszając zabawnie brwiami. Nad nami wisiała jemioła. Harry uśmiechnął się cwaniacko. Pochylił się nade mną i mnie pocałował. Było w nim dużo miłości, namiętności i pasji. Kiedy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.
-Kocham Cię mała.- powiedział Hazz i musnął moje usta.
-Ja Ciebie też duży.- przytuliłam się do niego- To będzie dziewczynka.- powiedziałam cicho.
-Naprawdę?- zapytał, a ja pokiwałam głową- Będę miał córeczkę.- zaśmiał się i znowu mnie przytulił. Czułam się przy nim bezpiecznie. Wiedziałam, że to moje miejsce na ziemi.
-Kochanie, wybaczysz nam?- zapytała Daisy dziewczyna Nialla.
-Ale co?- udałam zdziwienie.
-Że Cię zostawiliśmy.- powiedziała.
-Gdybym wam nie wybaczyła nie byłoby mnie teraz tutaj.- uśmiechnęłam się. Wszyscy mnie przytulili. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Wyjątkowa Wigilia. Odzyskałam przyjaciół i zyskałam miłość mojego życia. Cieszę się, że poszłam na ten spacer. Jednak cuda się zdarzają tylko trzeba w to wierzyć.

~by Bianuś

niedziela, 22 grudnia 2013

Przepraszam.

Przepraszam. Zawiodłam was. Postaram się dodać coś przed końcem roku. Wiem, że pisałam, że powinno coś się pojawić na mikołajki, ale był koniec semestru i miałam 2 zagrożenia. Z jednego się wyciągnęłam, a z drugiego nie dałam rady. Cały czas o was myślałam i byłam zła na siebie, że nie mam czasu nic dla was napisać. W zamian dostaniecie rozdział i imagin. Mam nadzieję, że nie jesteście złe. Jeszcze raz przepraszam. Wesołych Świąt.
~by Bianuś

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 20


Dziękujemy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mamy ponad 10000 wejść. Jesteśmy z siebie dumne. Dziękujemy wszystkim, którzy wchodzą na naszego bloga. Szczególnie dziękujemy:
-Teszczo jesteś z nami od początku i zawsze wszystko komentujesz
-Lunie Mar Jesteś wspaniała. Kochamy Cię
-Yolo Też jesteś z nami długi czas. Dziękujemy, że jesteś.
-Miśka Horan Jesteś z nami od niedawana, ale komentujesz każdy nasz post i to nas motywuje do dalszej pracy.
-Lov Naszej przyjaciółce, która jest wspaniała i dawała mi wiele nadzieji
-Oraz wszystkim anonimkom, które komentują i innym osobom, których nie wymieniłam. Kochamy was i jesteśmy wam naprawdę wdzięczne. Przeczytajcie notkę pod rozdziałem.



Rozdział 20

Rosemarie

Byliśmy już w kuchni kiedy Niall zadał nam pytanie.
-Wiecie co?-
-Co?- zaciekawił się Liam.
-Bo może by tak zrobić Camilli imprezę urodzinową w dniu naszej żeby się nie domyśliła?- zaproponował.
-To jest dobry pomysł.- uśmiechnął się Zayn- Kiedy ona będzie myślała, że pomaga zorganizować naszą imprezę nie domyśli się, że robimy także dla niej.
-Wszyscy w to wchodzą?- zapytał Daddy.
-Tak!- odpowiedzieliśmy równo. Posiedzieliśmy jeszcze chwilkę, aż stwierdziłam, że muszę iść do domu.
-Wiecie ja już będę się zbierać.- powiedziałam i wstałam ze stołka.
-Ty sobie żartujesz?- zapytał Liam
-Nie.- odpowiedziałam poważnie i wyszłam z kuchni. Podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę w tym co ktoś mnie za rękę. Poczułam Jego perfumy.
-Czego chcesz?- zapytałam odwracając się do niego i wyrywając dłoń.
-Przepraszam. Zostań proszę. Wiem, że to przeze mnie nie chcesz tu  być.- powiedział cicho.
-Przykro mi Niall nie zostanę. Za dużo słów padło z naszych ust. Ja muszę to wszystko przemyśleć. Ja sama nie wiem co o tym myśleć.-stwierdziłam.
-W takim razie proszę Cię abyś nie skreślała naszej przyjaźni.
-Jakiej przyjaźni Niall? My już ze sobą normalnie nie rozmawiamy.- powiedziałam i wyszłam z ich domu. Zanim zamknęłam drzwi usłyszałam jeszcze ciche „Przepraszam.” Nie wiem czy dobrze zrobiłam odtrącając go, ale muszę to wszystko przemyśleć i to gruntownie. Sama nie wiem czy coś czuję do niego, ale wiem, że cholernie mi na nim zależy. Jest mi bliski i to bardzo. Jednak chyba nie można nazwać tego miłością? Nie wiem. Weszłam do domu, zamknęłam drzwi i poszłam do siebie. Umyłam się i położyłam do łóżka z zamiarem pójścia spać jednak sen długo nie nadchodził. Leżałam i wspominałam wydarzenia z ostatnich dni i w końcu zasnęłam.

~Następnego dnia~

Harry

Obudziłem się, bo usłyszałem, że ktoś krzyczał, ale na tyle cicho, aby jak widać nie obudzić reszty. Od zawsze miałem wrażliwy słuch. Zerwałem się z łóżka i pobiegłem do pokoju, z którego wydobywał się krzyk połączony z płaczem. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Camillę rzucającą się na łóżku. To był straszny widok. Podeszłem do niej szybko i przytuliłem. Trudno było to zrobić, bo się wyrywała, ale nie mogłem pozwolić na to, aby cierpiała nawet przez sen. Jeszcze chwilę się rzucała, aż w końcu znieruchomiała i tylko płakała przez sen. Po dłuższej chwili stwierdziłem, że muszę ją obudzić z tego okropnego koszmaru.
-Camilla. Obudź się. Proszę obudzić się.- powiedziałem do jej ucha i lekko nią potrząsnąłem. Szybko otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju wystraszonym wzrokiem jakby czegoś lub kogoś szukała.
-Harry?- zapytała z niedowierzaniem kiedy spojrzała na mnie- Cieszę się, że to ty.- powiedziała i wtuliła się we mnie kurczowo mnie trzymając. Nie wiedziałem o co chodzi więc przytuliłem ją, aby wiedziała, że wszystko jest w porządku. Mam nadzieję, że szybko zapomni o tym koszmarze i o tym co ją w życiu spotkało.
-Co się stało kochanie?- zapytałem głaszcząc ją po głowie. Kiedy ja miałem koszmary jak byłem mały mama zawsze mnie przytulała i prosiła bym jej opowiedział co w nich było. Zawsze mi to pomagało.
-Miałam koszmar.- wymamrotała przytulając się bardziej do mnie.
-Spokojnie to tylko sen.
-Tak, wiem, ale był bardzo realistyczny.
-A co Ci się śniło Słoneczko?
-Śniło mi się, że Ben i Jack porwali nas. A p…p…po…potem w….w…was za…..za…zabili na mo…mo…moich o…o…oczach. Czułam, że ch…ch…chcę u…u…umrzeć. Nie chcę was stracić.- zaniosła się głośnym szlakiem i schowała głowę w moją szyję. Łzy leciały jej ciurkiem przez co miałem mokre ramię, ale nie to mnie w tej chwili zastanawiało. Co się stało, że coś takiego jej się przyśniło? Jakim cudem? Cholera jasna. Zabiję Bena. To na pewno jego wina. W końcu on jej grozi. Przecież ona nie ma nawet siedemnastu lat, a już ma spieprzone życie. Trzeba być dupkiem, żeby coś takiego zrobić. Najgorsze jest to, że nic nie wiemy o jej przeszłości. I co mamy bez tego zrobić? W końcu to odgrywa najważniejszą część jej życia. Szczególnie śmierć Matta i sprawy związane sprzed.
-Nie stracisz nas. Obiecuję. Zawsze będziemy z Tobą.- powiedziałem. Położyłem się z nią na łóżku i przykryłem nas kołdrą. Miałem nadzieję, że jeszcze zaśnie. W końcu była dopiero czwarta rano. Po chwili usłyszałem jej miarowy oddech. On ukoił moje myśli i po chwili poszedłem w jej ślady.

~Parę godzin później~

Louis

Obudziłem się zadziwiająco wcześnie jak na mnie. Ubrałem się w szary dres i wyszedłem z pokoju. Nie wiem czemu, ale skierowałem się do sypialni Camilli. Uchyliłem drzwi. Spała wtulona w Harrego. Ciekawe co się w nocy stało, bo wieczorem Hazz poszedł do siebie, a Mała spała u siebie. Oddaliłem się i poszedłem do kuchni gdzie zastałem Liama robiącego śniadanie.
-Hej Tommo.- przywitał się.
-Siemka.
-Co Ty tu tak wcześnie robisz?- zapytał krojąc ser. To mi się właśnie podobało. Staraliśmy się żyć jak normalni chłopcy.  Nie zatrudnialiśmy kucharzy, sprzątaczek i ogółem pomocy domowej. Wszystko staraliśmy się robić sami. Nawet mimo tego, że mamy maszynę do krojenie najczęściej używamy noża i deski.
-Sam nie wiem. Nie mogę spać.- odparłem. Liam odszedł od blatu i usiadł naprzeciwko mnie przyglądając mi się dziwnym wzrokiem.
-Czym się martwisz?- i za to go właśnie kocham. Wie o nas wszystko. Kiedy się martwimy, mamy doła, smucimy się albo kiedy po prostu jesteśmy przejęci czy bardzo przejęci.
-Chyba chodzi mim o Camillę.- powiedziałem- Sam nie wiem co to jest, ale mam wrażenie jakby mnie coś z nią łączyło. Zależy mi na niej, ale nie tak jak na El. Z Camillą jest inaczej. Nie kocham jej jak chłopak dziewczynę, ale jak brat siostrę. To jest coś takiego jak na przykład z Lottie. Jest moim Maleństwem. Chcę ją chronić przed złem, przed światem. Wiem, że to jest dziwne, bo jest dla mnie zupełnie obcą osobą, ale cholernie mi na niej zależy.- zakończyłem.
-Wow.- usłyszałem głos Eleanor za sobą- Bardzo Ci na niej zależy.
-Wszystko słyszałaś?- zapytałem z obawą. Nie chce jej stracić. Bardzo ją kocham.
-Tak i jestem z Ciebie dumna. Wydoroślałeś.-powiedziała i mnie przytuliła- Chyba wiem nawet dlaczego tak jest.
-Dlaczego?
-Jakby to powiedzieć?- zamyśliła się- O wiem! Ona przypomina Ci Cassandrę. A raczej przypomina o niej.
-Ale Rose też jest w jej wieku.
-Jednak Camilla ma w tym samym dniu urodziny. One są dokładnie w tym samym wieku.-powiedziała.
-Eleanor ma rację Louis.- zgodził się z nią Liam.
-Może coś w tym jest, ale nic nie przywróci mi mojej małej siostrzyczki. Już jej nie odnajdę. To by graniczyło z cudem.- westchnąłem z rezygnacją. Zauważyłem, że w kuchni siedziała już reszta chłopaków. Liam podał wszystkim kawę, a ja postanowiłem zadać Hazzie pytanie.
-Harry czemu spałeś z Camillą?
-Koło czwartej przebudziły mnie czyjeś krzyki, więc podążyłem za ich źródłem. Camilli śnił się koszmar.- wyjaśnił.
-Harry! Chłopaki?!- usłyszeliśmy płacz Maleństwa. Elka zerwała się jako pierwsza, a my za nią. Wbiegliśmy po schodach nie wiedząc co się dzieje, a potem do jej pokoju. Siedziała na łóżku z zakrwawioną ręką. Harry szybko wszedł do łazienki po apteczkę, a ja podeszłem do dziewczyny. W ręku miała kawałki czegoś dziwnego. Chyba metalu. Przytuliłem ją, a Eleanor zajęła się opatrywaniem ręki. Podziwiam moją dziewczynę. Nie zna Camilli, a tak przejmuje się jej losem. Kiedy skończyła zabandażowała rękę i usiadła na łóżku. Mała siedziała nieruchomo kurczowo trzymając się zdrową ręką materiału mojej koszulki.
-Camilla znowu to samo?- zapytał Harry kucając przy łóżku i kładąc ręce na jej nogach. Ona tylko pokiwała głową.- Zobacz wszyscy jesteśmy. Nic nam nie jest.
-Nie?- zapytała drżącym głosem nie dowierzając Loczkowi.
-Nie. Spójrz. Każdy jest. Ja, Louis, Zayn, Niall i Liam, a nawet Eleanor. Wszystko w porządku.- powiedział jej. Chciałbym wiedzieć o co chodzi.
-Wszystko dobrze.- powtórzyła głucho. Siedzieliśmy tak jeszcze wszyscy z piętnaście minut.- Ja muszę się ubrać. Możecie wyjść na chwilę?- zapytała nadal nieobecna.
-Jasne Kochanie.- odpowiedział Harry- Będziemy w kuchni.
Wypuściłem Małą z moich objęć i wszyscy zeszliśmy na dół. W kuchni siedziała Rose oraz Danielle i Perrie.
-Hej .- powiedzieliśmy i przytuliliśmy każdą z nich. Niall i Rose tylko lekko się do siebie uśmiechnęli. Usiedliśmy przy stole.
-Harry co jej się śniło?- zapytał Daddy, a my spojrzeliśmy na Hazzę z niecierpliwością.

Rosemarie

Nie wiedziałam o co chodzi, ale postanowiłam słuchać.
-Wiem tylko, że śniło jej się, że Jack i Ben nas porwali i zabili ja jej oczach.- powiedział, a nas wszystkich zamurowało. Skąd jej się to wzięło? Przecież nic nam nie będzie. Czy jest coś co przeoczyliśmy? To niemożliwe. Nie wiemy tylko nic o śmierci Matta, ani o jej przeszłości. Może w pamiętniku jest coś? No, ale nie będzie grzebać w jej osobistych rzeczach. Może sama nam kiedyś powie? Mam taką nadzieję.
-Rose!- Liam krzyknął mi do ucha, a ja podskoczyłam na krześle i się z niego ześlizgnęłam. Wstałam od razu i usiadłam z powrotem.- Mówimy do Ciebie od kilku dobrych minut. Nic Ci nie jest?
-Nie. Przepraszam. Zamyśliłam się.- powiedziałam.
-Widać. Czym się martwisz?- zapytała Eleanor.
-Tęsknię za rodzicami.- skłamałam. Wiem nie powinnam, ale po co mają się zamartwiać.- To o czym mówiliście?
-Trzeba zapytać się Camilli co chciałaby zjeść.- powiedział Hazz.
-Gdzie jest?- zapytałam.
-Wyszła do ogrodu.- odpowiedziała Perrie. Wstałam i pokierowałam się w stronę balkonu. Otworzyłam go i wyszłam. Zauważyłam, że Cami siedzi pod drzewem z gitarą w ręku i zeszytem na trawie. Zawołałam resztę i po cichutku do niej podeszliśmy. Grała coś na gitarze.
-Schowajcie się za jakimś drzewem, a ja do niej pójdę.- powiedział Lou i ruszył w jej stronę. Schowaliśmy się za drzewem, zza którego był dobry widok i wszystko słyszeliśmy.


Wyszłam z domu żeby odreagować ten koszmar. Zawsze jak mam jakiś stres, zły dzień, smutasa czy się czymś martwię piszę piosenki. To mi pomaga zapomnieć. Jestem wtedy w swoim własny świecie. Kiedy skończyłam chciałam zagrać i zaśpiewać żeby sprawdzić czy wszystko gra, ale usłyszałam, że ktoś się zbliża. Podniosłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętego Louisa siadającego przede mną.
-Co robisz?
-Komponuję.- odpowiedziałam cicho.
-Zaśpiewasz mi?- zapytał. Byłam niepewna, bo chciałam obejrzeć jeszcze rzeczy z domu dziecka.- Proszę Cię.
-No dobrze, ale się nie śmiej.- powiedziałam i nieśmiało się uśmiechnęłam. Zaczęłam grać, a po chwili śpiewać. Całkowicie zatraciłam się w muzyce. Jak zwykle kiedy śpiewam. Kiedy skończyłam odłożyłam gitarę na bok i spoglądałam niepewnie na Louisa. Uśmiechał się od ucha do ucha.
-To było świetne.
-Naprawdę?
-Serio. Może i nam coś napiszesz?- zapytał, a ja zarumieniłam się jeszcze bardziej.
-W serio?
-Tak, ale pokażę wam ją dopiero na rocznicy zespołu.
-Eh… Wielka szkoda. Co masz w tym pudełku?
-Rzeczy z domu dziecka. Jednak nie mam odwagi zajrzeć.
-Może zrobić to z Tobą?
-A mógłbyś?
-Jasne.
Wziął pudełko do ręki i je otworzył. Wyciągnął z niego czarną torebkę, podał ją mi, a ja drżącymi rękoma otworzyłam ją. Wyrzuciłam na trawę wszystkie przedmioty, czyli dwa misie, połówka medalionu i list. Louis wziął do ręki medalion i zrobił wielkie oczy.
-To jest…



Po zanudzam was trochę, ale jest to konieczne. Więc to może okazać się ostatni rozdział w tym roku, ale nie martwcie się na Mikołajki pojawi się imagin i na pewno z okazji Wigilli, tylko że z małym opóźnieniem. Po nowym roku zajmiemy się rocznicą bloga. Chcemy dać wam dużo rzeczy do czytania. Być może po Nowym roku może się nic nie pojawić, ale nie martwcie się wynagrodzimy wam to jakoś. I nawet mamy pomysł.  Tak więc nie zanudzam i życzę miłej niedzieli. Dziś 3 *. Pozdro