sobota, 25 stycznia 2014

Imagin o Louisie- NIESPODZIEWANKA 5




Wow. Ten dzień był inny niż te z zeszłego tygodnia. Muszę to spisać.
Kochany Louisie
Ten dzień był do pewnego momentu taki sam jak wszystkie inne, a nawet jeszcze bardziej nudny od pozostałych. No, ale jak to Ty potrafisz być nieprzewidywalny w swoich czynach, tak było i tym razem…
Wstałam ledwo z mojego wygodnego łoża, marnie schodząc, aby się ogarnąć i przygotować śniadanie do szkoły. Wróciłam do swojego pokoju, ubrałam się, po czym umalowana ruszyłam na „męki nudy.” I tak mijały lekcje druga, trzecia… czwarta…
Piąta był dopiero momentem kulminacyjnym tego dnia. Zaczynało się tak nudnie jak pozostałe. Nie spieszyło mi się, ustawiłam się ostatnia. Wyszło jakoś dziwnie, za mną chyba ktoś stał…
Mniejsze ważne, że stałeś sobie tam… obok drzwi z NIĄ…>.< Jednak miałeś to gdzieś i jednak to zrobiłeś…
Szłam, a właściwie nie pamiętam dokładnie, tak! Szłam, ale wolno… Ty stojąc nagle…
Objąłeś mnie! To było coś CUDOWNEGO! Nie spodziewałam się… Trzymałeś mnie tak dobre parę minut. Najpierw obiema rękoma, ot tak takie przytulanie od tylca znienacka <3 później tylko jedną, ale zawsze :3 Nie miałeś co się obawiać i tak bym nie uciekła. Oj nie <3
Twoja [T.I]

1 komentarz: