niedziela, 27 października 2013

Rozdział 18



Rozdział 18

Niall

-To Ashley.- przekazałem dobrą wiadomość innym. Zauważyłem, że Rose posmutniała, Ciekawe dlaczego? No nie ważne. Odebrałem i od razu usłyszałem jej słodki głosik.
-Cześć Niall.
-Hej Ashley. Przyjeżdżasz do Londynu?- zapytałem z nadzieją. W końcu stęskniłem się za swoją dziewczyną.
-Właściwie to w tej sprawie dzwonię.- odpowiedziała- Jestem już w Londynie.
-Naprawdę?- niedowierzałem- Przyjechać po Ciebie?
-I przeszliśmy do sedna sprawy.
-To znaczy?- nie rozumiałem jej.
-Bo...

Camilla

-Camilla wstawaj. Zaraz lądujemy.- zaczął mnie ktoś szturchać. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Louisa. Jakim prawem on mnie budzi? A no tak. Lądujemy.
-Lou zanim pojedziemy do waszego domu możemy pojechać do Aleksa?- zapytałam kiedy wyszliśmy z samolotu. Poszliśmy odebrać swoje bagaże.
-Po pierwsze nie ma problemu, a po drugie to jest także Twój dom.- uśmiechnął się. W tej peruce i okularach nikt go nie poznał. Nawet ja bym nie poznała gdyby nie to, że wiem, że to on pomyliłabym go z kimś innym, Odebraliśmy bagaże i ruszyliśmy w stronę jego samochodu, który stał niedaleko lotniska. Zabrał ode mnie torbę i wrzucił do bagażnika. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę.
-Louis ja nie mogę nazywać waszego domu swoim. W końcu to wy na niego zarobiliście, a nie ja. Powiedziałam po chwili ciszy.
-To co? I tylko z tego powodu nie nazwiesz go swoim domem?- zapytał ironicznie- Posłuchaj. To, że nie dokładasz się do rachunków, ani nie zarobiłaś na ten dom nie znaczy, że nie możesz nazwać go swoim. Póki czujesz się w nim bezpiecznie to, to jest Twoje miejsce. Rozumiesz?- zapytał nie odwracając głowy od drogi.
-Tak.-odpowiedziałam lekko zawstydzona. Kurcze oni są tacy mili i kochani. Kocham ich jak braci. Chociaż nie wiem co z Harrym. Nie wiem co do niego czuję. Powinnam przestać o nim myśleć. Traktować go jak przyjaciela. Nie robić sobie nadziei.
-Camilla mówię do Ciebie.- usłyszałam głos Louisa.
-Przepraszam. Zamyśliłam się.- spuściłam głowę i czułam jak się czerwienię- Więc co mówiłeś?
-Zapytałem się jak masz zamiar oddać te 7000 funtów Benowi. Z czego?- zapytał Louis. Cholera. Skąd on to wie. Przecież mieli się nie dowiedzieć. Sama chciałam to załatwić. Tak żeby oni się nie dowiedzieli. Kurcze. Wszystko się pieprzy.- To jak? Odpowiesz?- wyrwał mnie z przemyśleń.
-Nie wiem Lou. Może pójdę do jakiejś pracy. Ciągle nad tym myślę.- odpowiedziałam- A w ogóle skąd o tym wiesz?
-Z tego listu, który dostałaś od Bena.- wyjaśnił- Jeśli chcesz mogę dać Ci te pieniądze, żeby on się odczepił.
-Nie Louis. Nie chcę Twoich pieniędzy.- od razu zaoponowałam na ten pomysł- I tak jestem wam dozgonnie wdzięczna za to, że mam gdzie mieszkać. Nie chcę mieć i u Ciebie długu.
-Ale…
-Nie ma żadnego, ale Louis. Poradzę sobie.- przerwałam mu.
-No okay.- odparł- A wiesz chociaż za co ten dług?
-Nie.- skłamałam bez skrupułów. Oczywiście, że wiem co to za dług, ale on nie może wiedzieć.
-To może wiesz co zrobił mu Matt, że teraz masz za to płacić.- dociekał.
-Przez niego poszedł do więzienia.- powiedziałam wychodząc z auta, bo Lou zaparkował pod domem Aleksa i jego rodziców. Mam nadzieję, że ich nie będzie.
-To ile on ma właściwie lat?- zapytał.
-Dwadzieścia dwa o ile się nie mylę.- odpowiedziałam.
-Rozumiem, a za co poszedł siedzieć?- chciał znać prawdę.
-Nie wiem.- znowu skłamałam bez żadnych skrupułów. To nie jest tak, że chcę go okłamywać. Po prostu boję się, że jeśli poznają prawdę odwrócą się ode mnie. Nie chcę tego mam tylko ich. Kiedyś na pewno im wszystko powiem. Będę musiała. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i po chwili pojawił się w nich Aleks. Na nasz widok uśmiechnął się promiennie.
-Cześć. Wchodźcie.- gestem ręki zaprosił nas do środka. Razem z Louisem przekroczyliśmy próg domu i od razu skierowaliśmy się do salonu. Aleks poszedł do kuchni, aby po chwili wrócić z napojami i ciasteczkami.
-Nie przeszkadzamy?- zapytałam odbierając od niego szklaneczkę z sokiem.
-Jasne, że nie. Wiesz nie znalazłem jeszcze dziewczyny.- zaśmiał się, a my razem z nim- Opowiadaj. Jak było we Włoszech? Dowiedziałaś się coś?
-Niewiele.- odpowiedziałam i upiłam łyk soku.
-To znaczy?
-Dostałam parę rzeczy i list, ale nic z niego nie wiem, bo deszcz i okres czasu zrobiły swoje.- wyjaśniłam.
-Rozumiem. Ale co Cię do mnie sprowadza, a raczej was. Bo raczej żeby mi powiedzieć o tym jak było na wyjeździe, bo wtedy byśmy się umówili.
-Chciałam Ci oddać resztę pieniędzy, które mi pożyczyłeś.- wyciągnęłam z torebki portfel i już miałam wyciągać pieniądze, ale Aleks zamknął moją portmonetkę.
-Zatrzymaj je.- powiedział.
-Ale…- zaczęłam, jednak mi przerwał.
-Tobie bardziej się przydadzą. I wiedz, że ich nie przyjmę ich z powrotem, a nawet się obrażę jak mi je oddasz.- uśmiechnął się. Dałam za wygraną i schowałam portfel do torebki.

Rosemarie

Zasmuciłam się na wiadomość, że ta cała Ashley zadzwoniła do Nialla. Pewnie nie pójdzie z nami na kręgle tylko po nią pojedzie. Chyba polubiłam Nialla bardziej niż przyjaciela.
-Ale jak to?!-krzyknął zrozpaczony. Już wiedziałam, że coś się stało.- Nienawidzę Cię. Nie chcę Cię już więcej widzieć.- rozpłakał się i rzucił telefonem w drzewo, a on rozsypał się w drobny mak.
-Co się stało?- zapytał troskliwie Liam.
-Ona była ze mną tylko dla sławy i pieniędzy. Powiedziała, że mnie nigdy nie kochała, a kiedy składała obietnicę wiedziała już, że ją złamie. Siedzi w Londynie ze swoim chłopakiem i robi karierę modelki.- wykrzyknął zrozpaczony.
-Wszystko się ułoży Niall i znajdziesz jeszcze tę jedyną.- poklepał go po plecach Zayn.
-Wszystkie są takie same.- skwitował.
-Wcale, że nie wszystkie.- zaoponowałam od razu.
-Właśnie, że tak! Ty na pewno jesteś taka sama! Liczą się dla was tylko sława i pieniądze!
-Niall.- ostrzegł go Payne.
-No, a nie?! Myślicie, że dlaczego się z nami przyjaźni?! Dla kasy!
-Licz się ze słowami Horan.- ostrzegłam go ledwo powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu.
-A co może powiesz, że to nie prawda?!
-Bo tak jest!
-Jasne! A jak co do czego przyjdzie i będziesz sławna to będziesz mieć nas w dupie! Wszystkie jesteście takie same. Popierdolone idiotki, które myślą tylko o pieniądzach! Camilla jest taka sama! Zgrywa niewiniątko, a tak naprawdę wydoi nas z kasy i ucieknie z tym swoim Benem!
W tym momencie nie wytrzymałam i przywaliłam mu z liścia. Zachwiał się i złapał za piekące miejsce.
-Mnie możesz obrażać, ale nie moją przyjaciółkę!
-Myślałby kto! Przyjaciółki od siedmiu boleści! Jack to nadal pewno Twój chłopak? Jesteś dziwką!
-Nie waż się tak więcej do mnie mówić! Nienawidzę Cię Niall!
-I dobrze. Ja Ciebie też! Wypierdalaj stąd i więcej nie wracaj!
-Tego chcesz?!
-Tak!
-Dobrze! Miło było was poznać chłopcy. A ty Horan nie licz na moje przebaczenie jak zrozumiesz swój błąd.- powiedziałam i uciekłam z terenu ich posesji. Jak on mógł? To mnie zabolało. Czy to znaczy, że go kocham? Nie. Chyba nie. Jedno wiem na pewno. Rozdział pod tytułem Niall Horan w moim życiu jest zamknięty. Wbiegłam do domu i rzuciłam się na swoje łóżko z płaczem. Chciałabym żeby dzisiejszy dzień okazał się jednym wielkim snem. Koszmarem.

Niall

Czasem nienawidzę sławy. Przez to nie mogę znaleźć sobie prawdziwego przyjaciela, ale i prawdziwej miłości. Wszystkie dziewczyny są takie same.
-Co ty debilu zrobiłeś?!-wydarł się na mnie Liam- Zraniłeś ją.
-Jasne.- prychnąłem- Pewnie poleciała do swojego kochasia powiedzieć, że kasy jednak nie będzie.
-Uspokój się!- wydarł się Zayn- To, że Ashley Cię oszukała, o czym Ci mówiliśmy, nie znaczy, że każda dziewczyna taka jest.
-Nie wierzę w to. A Camilla powinna się wyprowadzić.- stwierdziłem.
-I gdzie pójdzie?- zapytał Liam.
-Do Bena.- odparłem wkurwiony.
-Zamknij mordę!- krzyknął Harry- Odpierdol się od niej i Rose! Zachowujesz się jak bachor! Jesteś popierdolony! Idiota! W dodatku ślepy!- krzyknął i z impetem wbiegł do domu.
-Brawo Niall.- powiedział Daddy.
-Wszystko potrafisz spieprzyć.- skwitował Malik i obaj poszli do domu. Wkurwiłem się na maksa. Już zdążyły owinąć sobie chłopaków wokół palca. I po co my im pomogliśmy? Przez to nasza przyjaźń się rozpada. Przez nie. A może to moja wina? Kurwa. To moja wina. Przecież to nie wina Rose, ani tym bardziej Camilli. Jestem idiotą. Usiadłem na schodkach przed domem i schowałem twarz w dłonie. Rose mi już nigdy nie wybaczy. Jestem debilem. Harry miał rację. W sumie nie mam mu za złe, że mnie zwyzywał. W końcu obraziłem dziewczynę, którą kocha. W tym momencie usłyszałem samochód wjeżdżający na posesję, więc podniosłem głowę. To samochód Loueha. Zatrzymał się i wysiadł. Wyciągnął z bagażnika dwie torby. Swoją i… No właśnie. Kto z nim przyjechał? Drzwi od strony pasażera się otworzyły i wysiadła z nich Camilla. Ucieszyłem się, że jest cała i zdrowa. Nic jej nie jest.
-Cześć Ca…- przerwałem, bo przywaliła mi z pięści w twarz. Louis podbiegł i złapał ją w pasie odciągając ode mnie.- O co Ci chodzi?- zapytałem zdziwiony.
-Myślałeś, że się nie dowiem?! Jak mogłeś?! I tylko za taką ją masz?!- wykrzyknęła tym samym próbując wyrwać się Louisowi. Chłopcy chyba usłyszeli jej krzyki, bo wyszli z domu.- Puść mnie Louis jeśli Ci życie miłe! Dojebię temu gnojowi! Zasłużył sobie!- udało jej się wyrwać kopiąc Tommo w krocze. Dobiegła do mnie i już miała mi przywalić, ale Liam ją powstrzymał. Zamknął jej ręce w uścisku tak, że by mu się nie wyrwała i nie kopnęła.- A wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze Horan?! Nie to, że uważasz ją za jakąś dwulicową sukę, ale że ją zraniłeś! Tobie z was wszystkich najbardziej ufała!- głos jej się łamał, ale mówiła dalej- Przez jedną dziewczynę już oceniłeś mnie i Rose! Myślałam, że nam ufasz, że jesteśmy przyjaciółmi! Widzę, że nie mam na kogo liczyć!- rozpłakała się. Chciałem ją przytulić, przeprosić, ale ona wzięła torbę z ziemi i wbiegła do domu.
-Niall coś ty narobił?- zapytał Lou. Wiedziałem,  że to pytanie retoryczne więc nie odpowiadałem.

Camilla

Nie mogłam dłużej zostać w tym domu. Niall mnie tu nie chce. Wiem to. Nie powinien obrażać Rosemary. To nie jej wina, że dziewczyna którą kochał okazała się jędzą. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się do niej pakować. Jednak przeszkodziło mi wejście chłopców do pokoju. Nialla jednak z nimi nie było.
-Co ty robisz?- zapytał Zayn.
-Pakuję się, nie widać?
-Przestań.- powiedział Harry i zabrał mi walizkę- Przecież nikt Cię nie wyrzuca.
-Niall mnie tu nie chce. Jeśli jeden z was mnie nie chce to ja nie będę powodem kłótni.- stwierdziłam i wyjęłam drugą walizkę, którą zabrał mi Zayn, a Liam wyjął całą resztę spod łóżka. Wkurzona usiadłam na łóżku i skrzyżowałam ręce na piersi. Z bezsilności zaczęłam płakać. Louis usiadł obok mnie i opiekuńczo objął mnie ramieniem. Chłopcy usiedli na dywanie przed nami i wpatrywali się w nas w milczeniu. Po około piętnastu minutach do pokoju wszedł Niall. Spojrzałam na niego z nienawiścią, ale kiedy zobaczyłam jego czerwone i podpuchnięte oczy serce trochę mi zmiękło.
-Camilla przepraszam Cię. Tak naprawdę nie miałem tego na myśli. Ja sam nie wiem co we mnie wstąpiło. Po prostu kiedy Ashley powiedziała mi, że była ze mną dla sławy poczułem się zraniony. Nie chciałem powiedzieć tego wszystkiego Rose. Wybaczysz mi?- zapytał patrząc na mnie ze skruchą.
-Nie mnie powinieneś przepraszać Niall. Tylko Rosemarie.- odpowiedziałam podchodząc do niego- Ją bardzo zraniłeś.
-Ciebie też.- odpowiedział i przytulił mnie- Nie chcę żebyś się wyprowadziła. Będzie tu bez Ciebie pusto. Proszę wybacz mi moją głupotę.
-Wybaczam Ci Niall, ale musisz przeprosić Rose.- odsunęłam się od niego i spojrzałam na jego twarz-Przepraszam, że Ci przywaliłam. Będziesz miał teraz limo pod okiem.
-Nic się nie stało.- zaśmiał się- Należało mi się. A swoją drogą nie wiedziałem, że umiesz tak mocno przywalić.
Reszta chłopaków zawtórowała mu śmiechem.
-Postanowione. Jedziemy do Rose.- zakomenderował Niall. Wyszliśmy z mojego pokoju i udaliśmy się do garażu. Mieliśmy już wyjeżdżać kiedy zadzwonił mi telefon, a przed bramą zobaczyliśmy…




Hej ludzie. Przepraszamy, że czekaliście na rozdział tak długo, ale wynikły różne problemy. Adze zepsuł się komputer i nie było jak pisać i nie miał kto dawać pomysłów. Po drugie szkoła. Zarywam noce żeby się uczyć, aby mieć czas, aby napisać dla was rozdział. Nie przeszkadza mi to, ale naprawdę, staramy się, a jest mało komentarzy. Nie wiem teraz kiedy będzie kolejny. To wszystko od was zależy. Rozdział jest już gotowy. Stwierdziłam, że nie będę robić szantażu(Aga tylko nie bij:). Mam nadzieję, że weźmiecie sobie do serca i zaczniecie pisać komentarze. Dla was to chwilka, a dla mnie motywacja do pisania. I jeśli czytacie notkę zostawcie w komentarzu trzy wykrzykniki. Nie chcę produkować się na darmo. Do następnego
~by Bianuś

sobota, 5 października 2013

Informacje

Sprawy organizacyjne:

1. Zmieniłyśmy wygląd naszych bohaterek. Mamy nadzieje, że spodobają wam się i nie jesteście na nas źli. Zmiana bohaterek wynikła z tego, że były one przypadkowe, a chciałybyśmy zrobić jakiś zwiastun lub po prostu dodawać gify lub zdjęcia. Jak widać nagłówek na blogu też jest inny, dotyczy głównych osób. :)


2. Jesteśmy trochę smutne, bo mamy po około 60-70 wejść dziennie, a komentarzy zaledwie 3. Wiemy, że jest rok szkolny i nie ma czasu, ale my zawsze staramy się go znaleźć żeby coś dla was napisać. Dla was komentarz to może błaha sprawa, ale nas to strasznie motywuje i wywołuje uśmiech. Napiszcie nawet głupie "super" czy "fajne". Dla was to minutka, a my jesteśmy zmotywowane do dalszej pracy.

~by Aguś i Bianuś