Rozdział 5
Z dedykacją dla Tesco,i dla innych tajemniczych czytelników :)
Niall
Cieszę się, że dziewczyny zgodziły się pojechać do nas. Przyznam szczerze, że miło mi się z nimi rozmawia, a po za tym są normalne. W sensie, że nie rzuciły się nam na szyję, nie zaczęły piszczeć, ani mdleć. Z tego co się dowiedzieliśmy znają się miesiąc, a zachowują się jakby znały się od dziecka. Mimo to różnią się od siebie bardzo. Nie mówię tu tylko o wyglądzie. Chodzi mi o charakter. Rose jest spontaniczna, żyje chwilą, a Camilla rozważna, nieśmiała i myśli zanim coś zrobi. Tak jak w przypadku pojechania do nas.-Niall. Ziemia do Ciebie.- powiedział uśmiechnięty Loczek- Jesteśmy już na miejscu.
-Co?- zapytałem zdezorientowany- A tak.
Wysiadłem z samochodu, a za mną cała reszta śmiejąc się ze mnie. Wszyscy skierowaliśmy się do domu. Otworzyłem i pierwsze wpuściłem dziewczyny.
-Może chcecie coś do picia?- zapytałem od razu po wejściu.
-Nie. Dziękuję.- powiedziała z uśmiechem Rose. Ma naprawdę śliczny uśmiech.
-Ja też.- odpowiedziała Camilla.
-Usiądźcie.- wskazałem na kanapę. Obie usiadły. Ja usadowiłem się koło Rose, a Harry obok Camilli. Na fotelu usiadł Zayn, a Louis i Liam przed nami na dywanie.
-To może nam to opowiecie?- zapytał ostrożnie Liam.
-Ale od czego mamy zacząć?- zapytała Rose.
-Najlepiej od początku.- powiedział Zayn uśmiechając się do niej dodając przy tym otuchy.
-No więc poszłyśmy na wasz koncert.- zaczęła niepewnie Rose- I kiedy się skończył stwierdziłyśmy, że wrócimy do domu przez park. Spotkałyśmy mojego byłego i jego kumpla. Najpierw z nimi rozmawiałyśmy. No głównie to ja, a potem rzucili się na nas. Jack, mój były, pobiegł za mną, a Ben złapał Camillę i zaczął się do niej dobierać. Kiedy Jack do mnie dobiegł kopnęłam go w krocze i Camilla zrobiła to samo Benowi, podbiegła do mnie i zaczęłyśmy uciekać. No a resztę już znacie.- zakończyła roztrzęsiona Rose. Z Camillą jednak było gorzej. Po jej policzkach zaczęły lecieć łzy i cała się trzęsła. Hazza ją przytulił i próbował ją uspokoić. Szkoda mi ich, bo nie zasłużyły sobie na coś takiego.
-Ale dlaczego akurat na was się uwziął?- zapytał Lou.
-On był moim chłopakiem, ale zdradził mnie z najlepszą przyjaciółką. I wtedy go rzuciłam.- odpowiedziała Rose
-Ale czemu chce się zemścić?- zapytał zmartwiony Liam.
-Bo po raz pierwszy to on został rzucony, a nie na odwrót.- odpowiedziała- I teraz wszyscy się z niego śmieją, bo miał opinię twardziela, łamacza serc.
-A wam się obrywa.- dopowiedział Hazza, który nadal przytulał Camillę.
-No tak, ale Camilla ich nie zna i jej się obrywa.- powiedziała z troską Rose i w tym momencie zauważyłem, że wyraz twarzy Camilli się nieznacznie zmienił. Ona coś ukrywa.
-Mówiłyście już o tym komuś?- zapytałem.
-Nie. Wy jesteście pierwsi.- odpowiedziała poważnie Rose.
-Moim zdaniem trzeba iść z tym na policję. Zgłosić ich.- powiedział poważny Liam.
-Nie!- krzyknęła Camilla- Ja nigdzie nie pójdę.
Wstała z kanapy, założyła na siebie sweter i podeszła do okna.
-Camilla. Czy ty czegoś przed nami nie ukrywasz?- zapytałem- Znasz któregoś z nich?
-Ja… Jednego znam. Bena.- powiedziała po chwili wahania.
-Ale jak to? Skąd?- zapytała zdziwiona Rose.
-Ja… Ja nie chcę o tym mówić.- powiedziała wyglądając przez okno.
Rose do niej podeszła i ją przytuliła. Po chwili zaczęła też szeptać coś na ucho. Cami kiwała tylko głową.
-Przepraszam. Ja po prostu nikomu o tym nie mówiłam nigdy i nie jestem jeszcze gotowa.- powiedziała cicho Camilla.
-Ale nic Ci nie zrobił?- zapytał zatroskany Liam, a ona pokręciła przecząco głową- Nie poznał cię?
-Nie. Chyba mnie nie poznał.- odpowiedziała.
-Przep…- zaczął Hazza, ale przerwał mu dzwoniący telefon.
-Przepraszam na chwilę.- powiedziała Camilla i wyszła z salonu.
Kiedy tylko wyszła z salonu powiedziałem:
-Nie każmy jej teraz o tym mówić.
-Zgadzam się.- powiedziała Rose- A wy chłopaki?
-Też.- odpowiedzieli jednogłośnie,
-Może coś obejrzymy?- zapytałem.
-Tak.- powiedział zamyślony Loczek- Wybierzcie coś. Ja zaraz wrócę.
Camilla
Dzwonił Aleks.-Hej siostra. Mam do Ciebie sprawę.- usłyszałam.
-Jaką?- zapytałam. Starałam się mówić normalnie, ale głos nadal mi się trząsł.
-Mogłabyś nocować dziś u Rose?- zapytał z nadzieją.
-Czemu?- zapytałam podejrzliwie.
-Chcę zrobić imprezę.- odpowiedział mi chyba po mi po raz pierwszy szczerze- Proszę.
-Dobra.- zgodziłam się.
-Tylko nie mów nic rodzicom.- powiedział błagalnym głosem.
-Okej. Na razie.- powiedziałam i się rozłączyłam.
Kiedy się odwróciłam wpadłam na kogoś. Tym kimś był Harry.
-Podsłuchiwałeś?- zapytałam prosto z mostu.
-Nie. Przyszedłem, bo chciałem Cię przeprosić.- powiedział.
-Za co?- zapytałam zdziwiona.
-Za te wszystkie pytania i to, że przez nas przypomniałaś sobie coś o czym pewnie chciałaś zapomnieć.- powiedział, a w jego oczach zobaczyłam wstyd.
-Nic się nie stało.- powiedziałam, a kiedy zauważyłam, że mi nie wierzy przytuliłam go- Naprawdę nic się nie stało. Zauważyłam, że się rozluźnił i odwzajemnił uścisk.
-Uuu… Widzę, że nowy romans się kręci.- usłyszeliśmy i odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Ja spuściłam głowę i się zarumieniłam.
-Chodźcie. Oglądamy film.- powiedział Louis, uśmiechając się cwaniacko. Poszliśmy w stronę salonu. Usiedliśmy na tych samych miejscach co wcześniej.
-Rose. Mam do Ciebie pytanie.- powiedziałam odwracając się w jej stronę.
-Słucham.- powiedziała z uśmiechem.
-Mogę u Ciebie dziś nocować?- zapytałam.
-Zabawne. Chciałam zapytać o to samo.- uśmiechnęła się.
-Jak to?- zdziwiłam się.
-Dostałam sms’a od rodziców, że nie możemy się dziś spotkać i czy nie mogłabym u Ciebie nocować.- wyjaśniła mi.
-To co teraz zrobimy?- zapytałam, bo w Londynie przynajmniej ja nikogo nie znałam.
-Nie wiem.- odpowiedziała zmartwiona.
-Możecie zostać u nas.- powiedział Liam. Podskoczyłam, bo całkiem zapomniałam o ich obecności.
-Nie. Nie moż…- zaczęła Rose, ale Niall jej przerwał.
-Owszem możecie.- powiedział Niall- I obrazimy się jeśli się nie zgodzicie.
-Ale nie powinnyśmy. Pewnie macie dużo pracy.- powiedziałam cicho.
-Tak się składa, że do końca wakacji nie mamy żadnych koncertów, prób ani nic innego.- powiedział Harry i się do nas uśmiechnął.
-Nie. Po prostu pójdziemy do mnie i przeszkodzimy Aleksowi.- powiedziałam i wstałam z kanapy. Miałam iść, ale poczułam, że ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się.
-A możemy wam chociaż coś pokazać?- zapytał mnie Harry, który trzymał mnie za rękę. Spojrzałam się na Rose, choć wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
-Dobrze.- zgodziłam się. Hazza się do mnie uśmiechnął, a ja się zarumieniłam.
-To chodźmy.- powiedział i cala reszta wstała. Poszliśmy na górę. Zaprowadzili nas na sam koniec korytarza i otworzyli drzwi. Kiedy obie weszłyśmy do środka zatrzasnęli za nami drzwi.
-Ej! Co wy robicie?- krzyknęłam i zaczęłam walić w drzwi.
-Próbujemy was przekonać żebyście zostały.- usłyszałam głos Zayna.
-To jest porwanie.- powiedziała rozbawiona tą sytuacją Rose.
-To tylko tymczasowe pozbawienie wolności.- sprostował Niall.
-Dopóki nie zgodzicie się zostać.- uzupełnił Harry.
-Ale nie martwcie się. Będziemy cały czas pod drzwiami w razie jakbyście zmieniły zdanie.- powiedział Louis. Zrezygnowana rozejrzałam się po pomieszczeniu. Były tu przeróżne instrumenty. Rose siedziała przy fortepianie. Ja podeszłam do stojaka z gitarami i wzięłam jedną z nich. Sprawdziłam czy jest nastrojona i zaczęłam grać piosenkę Demi Lovato „Lo Que Soy.”Po pewnym czasie Rose dołączyła się grając na fortepianie. Ja zaczęłam śpiewać zapominając o bożym świecie. Kiedy Rose przestała grać, a ja śpiewać i grać usłyszałyśmy brawa.
-Pięknie gracie.- powiedział Hazza- A ty Camilla ładnie śpiewasz.- dodał, a ja jak zwykle musiałam się zarumienić.
-Czemu nic mi nie powiedziałaś, że śpiewasz?- zapytała udając obrażoną Rose.
-Bo nie śpiewam.- odpowiedziałam cicho.
-Właśnie słyszeliśmy.- powiedział Zayn i się zaśmiał.
-Ja nie śpiewam publicznie.- powiedziałam.
-Dlaczego?- zapytał ciekawy Niall.
-Ponieważ się wstydzę.- odpowiedziałam.
-Nie powinnaś- powiedział Liam i się do mnie uśmiechnął- Dobra teraz przejdźmy do poważnych spraw. Zostajecie u nas czy mamy znowu was zamknąć?
-Ja zostaję- uśmiechnęła się Rose. Teraz cała szóstka spojrzała się na mnie.
-Nie patrzcie tak na mnie.- powiedziałam i spuściłam głowę.
-Wiem co ją przekona.- powiedziała Rose zabawnie poruszając brwiami - Ona nienawidzi łaskotek.
-Nie. Rose jak mogłaś?- zapytałam oburzona. Chłopaki podeszli do mnie i zaczęli mnie łaskotać.
-Przestańcie.- mówiłam śmiejąc się.
-To się zgódź.- powiedział Louis.
-Ja… No dobrze tylko przestańcie.- zgodziłam się wreszcie i usłyszałam głośne „Tak.”
hELLOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO, Tesszczuszko przybyła!!!
OdpowiedzUsuńRozdział jest, łiiiiiiiiiiiii :D :D :D
Doszły mnie słuchy, że..., żę rozdział był pisany, jak to powiedziała Sus, z myślą o tym, że powiedziałam, że wasze opowiadanie jest wyjątkowe i bardzo mi się podoba. ;)
Poszliście za moją radą! *zaciesz wrócił* Znaczy, że dodacie zakładkę z bohaterami.;]
Ptrzechodząc wreszcie do rozdziału, ZAJE.BISZCZY!!!!!!!!!!!!!...! (WYKRZYKNIKI BEZ ENDU)
Podoba mi się styl, w którym piszecie; klimat, panująca atmosfera, emocje, wszystko.
Dialogi są dopracowane, choć rozwinęłabym je, żeby rozdział był dłuższy, bo się doczekać nie mogę następnego tygodnia, no! ;)
Gramatycznie-perfecto, stylistycznie też.
Wszystkie wydarzenia tworzą zgrany ciąg, aż chce się więcej i więcej... :D
Możw do końca wakacji zostaną u nich... xd
Coś mi się zdaje, że... Harry będzie miał dzieffczynę!
Perspektywa Niall'a, bejbe nigdy wam tego nie zapomnę. <333 Bierzcie karteluszki i zapisujcie, ma być go więcej i Lou też. :P
No, i teraz wyjdzie, że rządzę się waszym opo; cóż zrobić, życie.
"Występ", bardzo fajny pomysł, podoba mi się,. ;)
Ooo, widzę, że "nasz" braciszek robi impre; ja się pytam grzecznie; gdzie moje zaproszenie!!!
Łaskotki, serio? Mnie nie dopadniecie. ;p ;p ;p
No, to czekam, na next i wenki mnóóóóóóóóóóstwo życzę;
pozdrawiam i ściskam. :*
Ps. Szykuje się ciekawe nocowanie i imprezka... Nie zepsujcie tego. :P
Cieszę się, że pojawiają się NEXTY, bo są ciekawym dodatkiem do mojego życia, na który czekam z niecierpliwością. To tyle chyba. Za przynudzanie przepraszam. Widać, że się staracie, a teszczuszko to docenia. =]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRozdział pierwotnie miał być dłuższy, ale wspólnie zdecydowałyśmy, że go trochę skrócimy. Mam nadzieję, że rozdział następny dodamy przed weekendem. Dziękuję Ci, że komentujesz. Wtedy wiem, że ktoś to czyta i nasza praca nie idzie na marne. Spróbujemy nie zepsuć następnego rozdziału. Dziękujemy Ci za miłe słowa. :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo, dla mnie to sama przyjemność słyszeć, że mogę być motywacją. Praca nigdy nie idzie na marne; prędzej czy później się przyda. ;)
UsuńZajebisty!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,że dopiero teraz,ale wasz blog mi się zacinał i nie dało się wchodzić na niego z mojego kompa,ale już naprawiony,więc będę częśćiej ;)
Długość rozdziału wyszła idealnie. Nie za mało, nie za dużo. Jak tak patrzę... większość zwrotów akcji dzieje się przez przypadek lub zbiegiem okoliczności. To trochę naciągane... ale nie jest źle.
OdpowiedzUsuńPS. Ja bym nigdy nie został u obcych ludzi na noc. Co jakby mnie zabili? Albo okradli?!
Rozwalił mnie tekst Nialla: ,,-To tylko tymczasowe pozbawienie wolności.- sprostował Niall.'' huehuehue, to było boskie ;)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym, żeby w opowiadaniu było dużo Lou i Nialla :)
Chociaż muszę przyznać, że tak jak czytelniczka powyżej nie zostałabym u obcych ludzi na noc, ale co tam...w końcu to tylko opowiadanie :3