Rozdział 11
Harry
-On nie żyje przeze mnie.- powiedziała cicho Camilla.-Jak to?- zdziwiłem się.
-Ponieważ jestem na tyle głupia, że go nie powstrzymałam.- odpowiedziała ponownie wybuchając płaczem.
-Ale przed czym?- zapytała Rose i ją przytuliła.
-Nie ważne.- powiedziała cicho i schowała twarz w dłonie. Wszyscy wiedzieliśmy, że więcej nam nie powie. I tak coraz więcej się przed nami otwiera. Camilla jest osobą zamkniętą w sobie. Trudno do niej dotrzeć.
-Wiecie ja będę już szła.- powiedziała po chwili Rose, która nadal tuliła Camillę.
-Musisz?- zapytała cicho.
-Tak. Chciałabym spędzić ten wieczór z rodzicami. Mało go razem spędzamy, a jutro znowu jadą w delegację.- powiedziała z lekkim uśmiechem- Ale jutro z samego rana do was przyjdę.- zapewniła nas Rose. Camilla niechętnie odsunęła się od niej. Ta pocałowała ją w policzek i pożegnała się ze mną. Przytuliłem ją po czym poszła z chłopcami do przedpokoju. Camilla nadal płakała.- Cami przywieźć Ci jutro coś na przebranie?- zapytała Rose wystawiając głowę przez drzwi. Ona pokiwała głową.- To pa kochanie. Cześć Harry.
-Pa.- powiedziałem, a ona szybko zmyła się do przedpokoju. Popatrzyłem na Camillę. Nadal była roztrzęsiona. Z jednej strony byłem wściekły na Louisa, ale z drugiej dlaczego dla niej to jest taki temat tabu.- Chcesz o tym pogadać?- zapytałem siadając bliżej niej. Zaprzeczyła ruchem głowy.- To przytul się chociaż.- jak powiedziałem tak zrobiła. Położyła mi głowę na klatce piersiowej i objęła rękoma na wysokości brzucha. Ja także ją objąłem, a jedną ręką głaskałem po plecach. Chłopcy weszli z powrotem do salonu, ale kiedy zobaczyli, że uspokajam Camillę pokazali tylko, że idą do kuchni i wyszli. Siedzieliśmy tak z pół godziny i wcale się nie odzywaliśmy. Chłopcy wrócili, a Liam podszedł bliżej i spojrzał na jej twarz.
-Hazz ona śpi.- powiedział szeptem- Zanieś ją do pokoju. Tylko do którego? Inne nie są jeszcze skończone.- zastanawiał się na głos.
-Może spać u mnie.- szepnąłem.
-Hmm… No dobrze. Jak chcesz.
Wstałem z kanapy, wziąłem ją na ręce i wszedłem po schodach na piętro. Drzwi od swojego pokoju otworzyłem lekkim kopnięciem. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Słodko wygląda jak śpi. Patrzyłem na nią chwilę, aż w końcu zaczęła coś mówić przez sen.
-Oni mnie nie kochają. Nie mam nikogo.- mówiła płaczliwym tonem. Zaczęła rzucać się na łóżku.- Matt kocham cię! Nie zostawiaj mnie proszę!- zaczęła krzyczeć. Podszedłem do niej i zacząłem ją budzić. Chłopcy z hukiem wparowali do pokoju.
-Co się dzieje? Co ty jej robisz?- zarzucił mi Louis. Ona w tym momencie przebudziła się i popatrzyła na nas zdziwionym wzrokiem.
-Śnił się jej koszmar więc postanowiłem ją obudzić.- wyjaśniłem wstając z podłogi. Chłopcy pokiwali głową i wyszli z pokoju. Usiadłem koło Camilli na łóżku.
-Mówiłam coś przez sen?- zapytała przerywając niezręczną ciszę.
-Tak, ale nic nie zrozumiałem.- uśmiechnąłem się do niej. Wiem, że skłamałem, ale nie chcę żeby przeżywała to jeszcze raz.- Chcesz się może umyć i przebrać w coś bardziej wygodnego?- zapytałem, a ona pokiwała głową. Zapaliłem światło i wyciągnąłem z szafy krótkie spodenki oraz koszulkę na krótki rękaw i jej podałem.
-Ymm… A nie masz może czegoś na długi rękaw?- zapytała nieśmiało. Wziąłem z jej ręki koszulkę i wręczyłem bluzę.- Dziękuję.- powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Zdziwiłem się. Weszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi na zamek, jakby bała się, że wejdę jej do środka. Ona jest taka nieśmiała, ale o dziwo nie przeszkadza mi to. Postanowiłem zejść do kuchni i przygotować małe co nie co. W końcu pewnie nic dziś nie jadła. Wyjąłem z lodówki potrzebne składniki i zacząłem robić naleśniki. Całą górę. Na tacy położyłem różne smaki dżemów i nutellę. Zrobiłem też gorącą czekoladę i położyłem na tacy. Wziąłem to wszystko i poszedłem z powrotem na górę. Cichutko otworzyłem drzwi. Camilla stała tyłem do mnie, ale zauważyłem, że przeglądała album ze zdjęciami. Tacę z jedzeniem postawiłem na łóżku i podszedłem do komody, przy której stała.
-To moja ciocia i wujek oraz ja oczywiście.- powiedziałem cicho wprost do jej ucha. Wzdrygnęła się i odwróciła w moją stronę.
-Przepraszam nie powinnam była.- powiedziała z zakłopotaniem i oddała mi album. Jej policzki pokryte były purpurą.
-Nic się nie stało.- powiedziałem z uśmiechem. Złapałem ją za rękę i posadziłem na łóżku. Zabrałem z biurka tacę i usiadłem koło niej.- Wiesz. Pomyślałem, że jesteś głodna. Jadłaś chociaż śniadanie?- zapytałem na co ona zaprzeczyła głową- Więc jest to śniadanio-obiado-kolacja.- powiedziałem i wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Ona zaśmiała się.
-Dziękuję, ale nie musiałeś.- powiedziała- Tylko, że ja sama tego nie zjem.- rzekła i spojrzała na mnie z oczami niewiniątka.
-Hmm… No skoro nie ma tu Niallera to ja ostatecznie muszę Ci pomóc.- powiedziałem, a ona się uśmiechnęła. Podałem jej talerzyk, a ona wzięła jednego naleśnika i posmarowała go nutellą. Zwinęła go w rulonik.
-Nie pomożesz mi?- zapytała robiąc kolejnego naleśnika również z nutellą. Zacząłem jej pomagać. Ja zacząłem robić z dżemem. Kiedy wszystkie zostały zrobione i ułożone na talerzach wzięła się za jedzenie. Tacę z naleśnikami postawiłem na taborecie. Chciałem wziąć jednego naleśnika z nutellą, ale Camilla trzepnęła mnie w rękę. Popatrzyłem na nią zdziwiony.
-Te z nutellą są moje, a twoje z dżemem.- powiedziała i uśmiechnęła się niewinnie.
-O nie! Nie ma tak.- powiedziałem udając oburzonego i zabrałem naleśnika z talerza. Ona rzuciła się na mnie próbując mi go zabrać. Cofnąłem się w głąb łóżka i położyłem. Ugryzłem go i uśmiechnąłem się bezczelnie. Camilla podeszła do mnie na czworaka i mi go wyrwała. Chciała uciekać, ale ja byłem szybszy i ją złapałem. Zacząłem ją łaskotać. Wiedziałem, że je ma, bo Rose nam powiedziała. Ona wpakowała sobie naleśnika do ust więc musiałem przestać ją łaskotać. Inaczej mogłaby się zadławić a tego nie chciałem. Patrzyłem na nią jak powoli go przegryza. Kiedy go połknęła uśmiechnęła się do mnie niewinnie.
-Po co zjadłaś? Przecież był obśliniony.- udałem obrzydzenie.
-E tam. Po Aleksie potrafiłam zje…- chyba dotarło do niej co powiedziała, bo przerwała w pół słowa- To może dokończymy przygotowaną przez Ciebie śniadanio-obiado-kolację?- zwinnie zmieniła temat.
-Jak chcesz to tak. Tylko mam pytanie.- powiedziałem.
-Jakie?- zapytała z uśmiechem.
-Mogę jeść też te z nutellą?- zapytałem z miną szczeniaczka. Ona zaśmiała się i pokiwała głową. Do końca posiłku jedliśmy w milczeniu. Po skończeniu zniosłem tacę do kuchni.
-To ja pójdę się myć.- powiedziałem i poszedłem do łazienki po drodze zabierając piżamę, która składała się z długich spodni. Umyłem się najszybciej jak umiałem, by znaleźć się znowu w pokoju. Koło niej. Nie to, że jej nie ufam. Po prostu lubię być blisko niej. Kiedy wyszedłem z łazienki ona spojrzała na mnie, ale momentalnie odwróciła głowę i zarumieniła się. Od razu zrozumiałem o co chodzi. Szybko wyciągnąłem z szafy koszulkę i wciągnąłem ją na siebie.
-To gdzie będę spać?- zapytała cicho.
-Tu.- powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-A ty?- zapytała ponownie.
-Na kanapie.
-Nie. To ja powinnam spać na kanapie.- powiedziała i ruszyła w stronę drzwi. Zatrzymałem ją i odwróciłem w swoją stronę.-Jeśli chcesz możemy spać razem.- powiedziałem, a kiedy zobaczyłem jej niepewną minę dodałem- Pod oddzielnymi kocami oczywiście.
-No dobrze.- dała za wygraną. Położyliśmy się na łóżku mówiąc sobie krótkie dobranoc i po chwili oboje zasnęliśmy.
Następnego dnia
Rosemarie
Wczorajszy wieczór z rodzicami bardzo się udał. Dzięki temu zapomniałam o wszystkich troskach. Wczoraj kiedy Cami nie patrzyła wysłałam z jej komórki sms’a do jej mamy. Napisałam żeby się nie martwili, bo nie długo wróci. Właśnie stałam przed drzwiami domu państwa Amoor. Zapukałam. Po chwili usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Drzwi otworzył mi Aleks.-Nie ma Camilli.- powiedział. Miał podpuchnięte oczy. Na pewno od płaczu.
-Wiem. A twoi rodzice są?- zapytałam. On zaprzeczył ruchem głowy.- Mogę wejść?
-Tak. Jasne. Przepraszam. Oni poszli do pracy. Camilla wysłała im sms’a, że wróci tylko musi to wszystko przemyśleć.- powiedział z bólem w głosie.
-To też wiem. Ja wysłałam tego sms’a.- powiedziałam cicho.
-Wiesz gdzie jest?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Tak i właśnie w tej sprawie tu przyszłam.- powiedziałam, a on popatrzył na mnie ze zdziwieniem- Wezmę jej parę rzeczy, a ty się przebieraj i jedziesz ze mną.
-Ok. A mogę z tobą chwilę porozmawiać?- zapytał niepewnie.
-Jasne.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Ty już wiesz prawda?- pokiwałam głową- Chodzi o to, że mi bardzo na niej zależy. Ja od początku znałem prawdę. Kiedy rodzice z nią przyszli miałem pięć lat, a ona sześć miesięcy. Pokochałem ją. Nie obchodziło mnie to czy jest adoptowana czy nie. Nadal nie rusz mnie to. To moja siostra i dlatego uważałem, że powinna wiedzieć. Kocham ją. Jednak nie chciałem żeby dowiedziała się w ten sposób. Wiesz rodzice zawsze traktowali ją gorzej ode mnie. Było to widać, dlatego zawsze starałem się ją wspierać. Po śmierci Matta bardzo się do siebie zbliżyliśmy.- słuchałam go i nawet nie śmiałam mu przerwać- Pomogłem jej się pozbierać. A rodzice? Oni nie rozumieli dlaczego ona tak rozpacza. Uważali, że w wieku piętnastu lat nie można było wiedzieć co to miłość. Twierdzili, że to zauroczenie. Jednak Camilla zawsze była inna. Ona jest wrażliwa, nigdy nie kłamie. Po prostu jest szczera do bólu. Jednak trudno do niej dotrzeć. Zawsze tak było, ale nie w takim stopniu. Dopiero po śmierci Matta, o którą się obwiniała zamknęła się doszczętnie w sobie. Z rodzicami już nie mogła się wcale porozumieć. Jeszcze ja jej zostałem. Od przyjaciół kompletnie się odcięła. Też jej nie rozumieli. Mimo tego wszystkiego co się stało we Włoszech nie chciała stamtąd wyjechać. Nie lubi zmian.- skończył Aleks. Po jego policzkach spływały łzy. Niewiele myśląc przytuliłam go. Zaczęłam głaskać go po plecach, a on wtulił się we mnie. Po chwili odsunął się, otarł łzy.
-Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. Nie miałem komu się nigdy wygadać.- powiedział i ponownie mnie przytulił.
-Nie ma sprawy. A teraz ogarnij się i jedziemy do niej.- powiedziałam i skierowałam się w stronę schodów- Widzimy się za piętnaście minut w salonie.
On także poszedł w moje ślady. Weszliśmy na górę. Aleks zamknął się w swoim pokoju, a ja poszłam do sypialni Camilli. Chwilę szukałam odpowiedniej torby. Znalazłam ją weszłam do łazienki. Zgarnęłam dwa ręczniki i całą kosmetyczkę. W końcu nie wiem ile tam będzie zanim wróci do swojego domu. Podeszłam do szafy i zgarnęłam parę ubrań. Z komody wyjęłam bieliznę, a z biurka zabrałam ładowarkę do telefonu, dokumenty i jej zeszyt z tekstami piosenek. Zeszłam na dół i z przedpokoju wzięłam parę par butów. Po jakiś pięciu minutach zszedł Aleks doprowadzony prawie do porządku. Oczy nadal miał opuchnięte od płaczu.
-Możemy iść?- zapytałam, a on pokiwał głową. Zarzuciłam torbę z rzeczami Camilli na ramię, jednak Aleks zabrał mi ją. Popatrzyłam na niego zdziwiona.- Przecież muszę jej dać coś do przebrania.- powiedziałam.
-Wiem, ale ja będę niósł tę torbę.- powiedział i zarzucił ją sobie na ramię. Wyszliśmy z domu, a on zakluczył drzwi. Ruszyliśmy w stronę domu chłopców.
-Daleko to?- zapytał po chwili ciszy.
-Nie. Jakieś trzydzieści minut.- powiedziałam i uśmiechnęłam się- Jednak muszę Cię ostrzec.
-Przed czym?- zapytał z przerażeniem.
-Tam jest pięciu chłopców, z którymi się przyjaźnimy.
-Ymm… Emm…- zaczął się jąkać- Oni nic jej nie zrobią?
-Nie to właśnie dzięki nim miała gdzie spędzić tę noc.- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Resztę drogi szliśmy w milczeniu. Kiedy byliśmy już na miejscu zauważyłam, że Aleks się spiął. Miałam nadzieję, że drzwi nie otworzy Camilla. Na szczęście w drzwiach pojawił się uśmiechnięty Lou. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się jeszcze szerzej. Jednak mina mu zrzedła po spojrzeniu na Aleksa.
-Kto to?- zapytał złowrogo i wskazał na niego marchewką, którą trzymał w ręku.
-To jest brat Camilli.- wyjaśniłam- On jako jedyny przejął się jej zniknięciem i tym, że nie zna prawdy.
-Ty jesteś Aleks?- zapytał Lou.
-Tak.- odpowiedział cicho.
-To okay. Możesz wejść.- powiedział Louis i wpuścił nas do środka. Złapałam rękę Aleksa i zaprowadziłam do salonu. Na kanapie siedzieli Zayn, Niall i Liam. Puściłam rękę Aleksa i przywitałam się z każdym z nich.
-Cześć wam.- powiedziałam- To jest Aleks. Brat Camilli.
-Hej.- powiedział cicho.
-Siemka.- powiedzieli chórem.
-Zajmiecie się nim?- zapytałam.
-Jasne.- odpowiedział Daddy i uśmiechnął się.
-Okay, a Hazza i Camilla śpią?
-Tak u niego w pokoju.- powiedział Malik i pokazał Aleksowi, że ma usiąść na fotelu. Wzięłam torbę z jej rzeczami i poszłam na górę. Weszłam po cichu do pokoju Hazzy. Widok, który zobaczyłam był strasznie słodki. Camilla była przytulona do niego, a on opiekuńczo obejmował ją ramieniem. Czy oni muszą być tacy słodcy i czaić się? Nie mogą być ze sobą? Byłoby nam wszystkim łatwiej. Trzeba im pomóc. Zeswatać ich ze sobą. Zauważyłam, że śpią pod oddzielnymi kocami. Pewnie Cami o to prosiła. Weszłam na łóżko i zaczęłam skakać po nim krzycząc:
-Wstawać śpiochy! Jest 9.30! Nie ma spa…- wtedy straciłam grunt pod stopami. Upadłam twarzą na poduszki. Harry i Camilla przybili sobie piątki śmiejąc się.- Jesteście okropni.- powiedziałam z uśmiechem.
-To ty jesteś okropna. Nie dajesz nam spać.- powiedział Hazza.
-Nawet nie wiesz co działo się w nocy.- dodała Camilla. Do pokoju wparował Lou.
-Huhu. Ostro było?- zapytał z uśmiechem i poruszał brwiami. Cami zrobiła się czerwona, a Hazza spojrzał na niego wściekle. Gdyby wzrok mógł zabijać Louis leżałby już martwy na podłodze.
-A ty tylko o jednym.- powiedział z jadem w głosie Loczek- Camilli chodziło o to, że jedliśmy naleśniki i mieliśmy przy tym nie mało zabawy i śmiechu. A teraz wyjdź stąd.- Tommo posłusznie wykonał polecenie.
-Camilla przyniosłam Ci ciuchy i inne potrzebne rzeczy.- powiedziałam i wskazałam na torbę.
-Nie wiedziałem, że się do nas wprowadzasz.- zaśmiał się Harry.
-Dziękuję.- powiedziała i wstała z łóżka- Idę się przebrać.- weszła do łazienki, a ja postanowiłam pogadać z Loczkiem.
-Podoba Ci się?- wypaliłam prosto z mostu.
-Co?- zdziwił się.
-Nie co, a kto. Camilla matołku.- powiedziałam i postukałam go parę razy w czoło.
-Co?! Nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.- powiedział szybko i odwrócił głowę. Jednak ja zauważyłam rumieniec na jego twarzy. Nie dane mi było dokończyć rozmowy, bo Camilla wyszła z łazienki. Ubrała się w błękitną sukienkę przed kolano na ramionka, niebieskie koturny i jak zwykle coś z długim rękawem. Było to bolerko kolorystycznie dopasowane do stroju. Nie wiem po co skoro jest strasznie gorąco. No, ale cóż. Włosy spięła w koka co zawsze robiła.
-Poczekacie chwilę na mnie?- zapytał nas Harry, a my zgodnie pokiwałyśmy głową. Wszedł szybko do łazienki i po dziesięciu minutach wyszedł. Maił na sobie czarne rurki, białą koszulkę i czarną marynarkę. Do tego założył białe conversy, które były przy łóżku.
-Możemy iść?- zapytała Camilla.
-Ymm… Tak. Tylko na dole ktoś jest.- powiedziałam cicho.
-A kto?- zapytali równocześnie i zaśmiali się.
-Zobaczycie.- powiedziałam cicho. Wyszłam pierwsza z pokoju i prowadziłam ich. Oni szli ramię w ramię. Pierwsza weszłam do salonu, po mnie Harry, a za nim uśmiechnięta Camilla. Mina jej zrzedła kiedy zobaczyła Aleksa. Hazza, który stał koło niej złapał ją za rękę i uspokajał, ponieważ cała się trzęsła. Aleks powoli się zbliżył, ale ona się odsunęła i schowała za Harrego, a on nadal nie puszczał jej ręki.
-Camilla możemy pogadać?- zapytał cicho Aleks.
-O czym?!- wybuchła i wyszła zza pleców Stylesa- O tym, że mnie nigdy nie chcieli?! Czy może o tym, że nie jestem waszą rodziną?! A może o tym, że wiedziałeś o wszystkim i mi nigdy nie powiedziałeś?!- wszyscy staliśmy w kompletnym osłupieniu. Nigdy nie słyszeliśmy jej takiej. Zawsze mówiła cicho. Aleks chciał ją przytulić, ale odepchnęła go.- Nie dotykaj mnie!. Nienawidzę Cię.- powiedziała i z chwilą gdy wypowiedziała ostatnie słowo walnęła go w twarz. Wyszła z kuchni, a my wszyscy patrzyliśmy przerażeni na Aleksa, który trzymał sięga policzek.
-Ja…
prosimy o zostawianie komentarzy, bo nas motywują :)
Super, świetny po prostu kmfdnvflkjvn !!!
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3
hddfghfhg..nie wiem co powiedzieć...
OdpowiedzUsuńG E N I A L N E !
OMG OMG OMG OMG ZGON NA MIEJSCU *O* Każdy następny rozdział jest coraz lepszy <3 Boże Harry jest tu taki słodki djjhdsbfdhjbdhabdaeu <3 Chyba każda chciałaby mieć takiego chłopaka jakim jest on tutaj <3
OdpowiedzUsuńOczywiście Louis zasłużyła sobie na moja uwagę :D Rozwaliła mnie ta marchewka którą wskazał Aleksa xD I to jak w jednej chwili był zły a po chwili zupełnie wyluzował :3 I ta scenka w sypialni Hazzy hahahahah mój kochany BooBear <3
Aż się głodna zrobiłam jak czytałam o tych naleśnikach xD I jeszcze z dżemem i Nutellą - moje ulubione :D
Moim zdaniem Camilla chyba jednak za ostro zareagowała na Aleksa - rozumiem ma do niego żal o to że jej nie powiedział ale on jednak zawsze był przy niej i najbardziej o nią dbał więc moim zdaniem trochę za ostro, prawie się popłakałam jak mu przywaliła :(
Nie mam ŻADNYCH uwag co do tego rozdziału, z każdym następnym styl Ci się wyrabia i jest coraz bardziej zajebiście - boję się pomyśleć co będzie za 5 rozdziałów skoro ja już teraz mam zgon po przeczytaniu tego xD Chyba potem będę dostawać palpitacji serca po przeczytaniu rozdziału i będziecie mnie mieć na sumieniu xD
Mam tylko jedną uwagę niedotyczącą treści - nie odtwarza mi się muzyka, nie wiem czy to tylko u mnie czy coś ze stronką nie tak
Jestem baaaaardzo ciekawa co napisze o tym Tesco :D Moim zdaniem jej komentarz będzie jak zwykle mega motywujący, epicki i rozwali system :D
Piszcie tak dalej a za jakiś miesiąc będziecie miały kurde 500 000 wejść :D albo i więcej :D
~Lov
Huhuhu ^^ mi muzyka się normalnie odtwarza (Sus). Nie będzie tylu wejśc, bo rozgłaszamy bloga, a tak mało osób komentuje :( ale jak złapiecie jakichś czytelników to będzie miło ^^
Usuńale cunie, świetny rozdział, a Camila i Harry - słodziaki. czekam na kolejnego bo świetnie to idzie pozdro
OdpowiedzUsuńMar xoxo