Rozdział dedykowany Tesco. Twoje komentarze strasznie motywują i zawsze przy nich się śmieje. Nie wiem co one w sobie takiego mają. :)
Rozdział 10
Rosemarie
W kawiarni byłam jako pierwsza. Nie było jeszcze ani Camilli, ani chłopaków. No, ale jestem pięć minut przed czasem. Mam nadzieję, że nie odwrócą się od nas przez tę sprawę z Jackiem i Benem. Dobrze, że wybrałam ten kąt. Stąd nikt nas nie zauważy. Do kawiarni weszło właśnie pięć zakapturzonych postaci. Rozejrzeli się po kawiarni i skierowali się w moją stronę. Doskonale wiedziałam, że to chłopaki z One Direction, ale chciałam się z nimi podroczyć. Kiedy już podeszli usiedli.-Przepraszam, ale ja na kogoś czekam i te miejsca są zajęte.- powiedziałam obojętnie, ale tak naprawdę chciało mi się śmiać- Specjalnie wybrałam te miejsce, bo moi przyjaciele są dość rozpoznawalni.- powiedziałam. W sumie stolik był w najciemniejszym kącie. Chłopcy zrobili zdziwione miny. Zdjęli okulary.
-Hej Rose. To my. Harry, Lou, Liam, Zayn i ja, Niall.- powiedział z uśmiechem. Zaczęłam się śmiać.
-Widać ona czeka na kogoś innego.- stwierdził Malik i wstał ze swojego miejsca. Reszta zrobiła to samo.
-Ej. Czekałam na was. Siadajcie.- powiedziałam radośnie. Każdy z nich pocałował mnie w policzek. Wszyscy usiedli naprzeciwko mnie. Styles zaczął rozglądać się po kawiarni.
-Kogo szukasz?- zapytałam zaciekawiona.
-Camilli. Jest 14.10 i jeszcze jej nie ma.- powiedział smutny- Może do niej zadzwonię?- zapytał, a kiedy pokiwaliśmy zgodnie głową wybrał numer Cami. Próbował dwa razy, ale za każdym razem bez powodzenia.
-Nie odbiera. Odrzuca połączenia.- powiedział.
-Ja spróbuję.- powiedziałam i wybrałam jej numer. Ode mnie też nie odbierała. Spróbowałam jeszcze jeden raz, ale tym razem włączyła się poczta głosowa- Chyba wyłączyła telefon, bo włączyła się poczta głosowa.- oznajmiłam im.
-Może coś się stało?- zapytał zmartwiony Liam.
-Wiesz, że może tak być. Wczoraj wieczorem się spotkałyśmy i dałam jej list. Był zaadresowany do niej, ale kiedy go przeczytała rozpłakała się i uciekła.- powiedziałam na jednym wydechu.
-Jaki list? Co w nim było?- zapytał przejęty Tommo.
- Lou poczekaj chwilę. Daj jej powiedzieć wszystko od początku.- stwierdził Liam- Skąd miałaś jej list?- zapytał zainteresowany.
-No to muszę powiedzieć naprawdę od początku.- powiedziałam- Tyle, że opowiem ją w największym skrócie jakim się da, pomijając nie ważne elementy dla tej sprawy.
-No okay. Tylko nie pomiń czegoś ważnego.- powiedział Niall.
-No więc dobrze.- zaczęłam- Wczoraj jak wiecie spotkałam się z rodzicami, którzy mieli mi dać prezent. Okazało się, że to dom. Kiedy dojechaliśmy na miejsce dom był cały w płomieniach, a po chwili przyjechali strażacy i ugasili pożar. Jeden z nich podszedł i powiedział nam, że to najprawdopodobniej było podpalenie. I ten sam strażak wręczył mi kopertę zaadresowaną do mnie. Kiedy wróciłam do domu otworzyłam ją, a ze środka wypadły dwie mniejsze. Jedna była dla mnie, a druga dla Camilli. Swoją otworzyłam i przeczytałam, ale Camilli nie ruszyłam. Potem się z nią spotkałam i resztę już znacie.- zakończyłam i spojrzałam na ich zszokowane twarze.
-Wiesz kto to zrobił?- pierwszy odezwał się Payne.
-Masz ten list przy sobie?- zapytał Malik.
-Na oba pytania odpowiedź brzmi tak.- powiedziałam i podałam im list. Liaś wziął go i rozłożył. Reszta pochyliła się nad nim i zaczęli czytać. Kiedy skończyli zszokowany Liam oddał mi list.
-Powinnaś iść na policję.- powiedział poważnie Niall.
-Nie. Najpierw muszę dowiedzieć się co było w liście Camilli, a nawet i wtedy nie wiem czy pójdę.- powiedziałam cicho.
-Nie powinnaś zważać na nasze dobro.- powiedział zbyt głośno Louis- Nam nic nie będzie.
-Może pojedziemy do Camilli?- zapytał lekko speszony Harry.
-Okay.- powiedzieliśmy wszyscy chórem. Wyszliśmy z kawiarni i chłopcy pokierowali mnie w stronę chyba swojego samochodu. Kiedy do niego doszliśmy wsiadłam. Auto było ośmioosobowe. Podałam adres Liamowi, jako że on prowadził. Usiadłam sama na końcu samochodu. Zaczęłam rozmyślać o całej tej sprawie. Przecież nie mogę pójść na policję. Nie mogę pozwolić na to aby im lub Camilli coś się stało. A na pewno nie z mojej winy, ale skoro ona także dostała list to by znaczyło, że Ben ją poznał.
-Rose jesteśmy już.- z zamyślenia wyrwał mnie Niall- Mamy iść z tobą czy sama to załatwisz?
-Pójdę sama.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam- Ale wiecie skoro Camilla także dostała list to znaczy, że ją poznał.
-Tak to prawda. Tym bardziej musimy z nią porozmawiać.- stwierdził Zayn.
-To ja idę.- powiedziałam i wyskoczyłam z samochodu. Podeszłam do drzwi jej domu i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi mama Camilli z przerażoną miną.
-Jest Camilla?- zapytałam.
-Nie myśleliśmy, że jest u Ciebie i mieliśmy z mężem właśnie do Ciebie pojechać.- powiedziała roztrzęsionym głosem- Uciekła z domu.
-Na pewno wróci.- uspokoiłam ją chociaż sama przewidywałam najgorsze scenariusze- Czy mogę wziąć z jej pokoju coś dla mnie bardzo ważnego.
-Oczywiście.- uśmiechnęła się blado i przepuściła mnie. Wbiegłam na górę co drugi stopień. Otworzyłam drzwi od jej pokoju i rozejrzałam się po pomieszczeniu. W końcu znalazłam to czego szukałam. List leżał na komodzie. Wzięłam go, wybiegłam z pokoju, pożegnałam się z Panią Amoor i wpadłam jak burza do samochodu chłopaków.
-I co z nią? Nic jej nie jest?- zasypał mnie pytaniami Hazza.
-Nie wiem, nie ma jej, ale mam ten list.- odpowiedziałam i pokazałam im kartkę papieru- Ale Camilla uciekła z domu, a jej mama jest strasznie przestraszona więc musiało coś się stać.
-Może list nam coś wyjaśni.- powiedział z kamienną twarzą Liam.
-Przeczytaj go Rose.- powiedział Horan i się do mnie uśmiechnął.
-Ok. Camillo Amoor! Pamiętasz mnie? Kiedyś się przyjaźniliśmy. We Włoszech. Kiedy tamtej nocy zobaczyłem Cię w parku od razu wiedziałem, że musisz zapłacić za to co zrobił Matt. Chyba wiesz o co chodzi? Po pierwsze spłać jego dług, który z odsetkami wynosi 7000 dolarów. Po drugie za to, że przez niego poszedłem siedzieć, też zapłacisz tylko, że nie wiem jeszcze jak. Trzecie i ostatnie. Jeśli pójdziesz na policję nie tylko ty za to zapłacisz, ale też twoi przyjaciele. Pozdrów Matta. Sorry. Przecież on nie żyje. A czyja to wina? Twoja. Jak zwykle wszystko twoja wina. Nie umiałaś go powstrzymać. Znowu może ktoś przez Ciebie zginąć. Nie spieprz tego. Trzymaj się Pozdro. Ben i Jack- po przeczytaniu spojrzałam na chłopaków.
-O co w tym wszystkim chodzi? O jaki dług chodzi? I czemu nie powiedziałaś nam, że ten Matt nie żyje?- zasypał mnie pytaniami Zayn.
-Nie wiem, ale wiem kto wie. Musimy pojechać do Jacka i Bena. O tej porze na pewno są u Jacka.- powiedziałam z trudem przełykając ślinę. Nie chciałam widzieć Jacka nie po tym co mi zrobił.
-Nie martw się. Nic jej nie będzie.- powiedział Niall i mnie przytulił. Wtuliłam sięw niego i po raz pierwszy od dawna poczułam się tak bezpiecznie w ramionach jakiegoś chłopaka.
-Nie chcę wam przerywać tych czułości, ale nie znam adresu tego chłopaka.- powiedział Payne i się uśmiechnął. Odsunęliśmy się od siebie i podałam adres Jacka. Ruszyliśmy w stronę jego domu. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe spotkanie.
Camilla
W końcu udało mi się zgubić Aleksa. Siedziałam na drzewie w parku, ale z dołu i tak nikt by mnie nie zobaczył, ponieważ drzewo z każdej strony osłonięte było liśćmi. Jak oni mogli?! Czemu mi nie powiedzieli?!
Chciało mi się krzyczeć, ale powstrzymałam się, bo nie chciałam żeby ktokolwiek wiedział, że tu jestem. Myślami wróciłam do rozmowy, a raczej kłótni.
-Kiedy jej w końcu powiecie?- zapytał Aleks.
-Nie wiem. Nie teraz. Niedługo.- powiedział spokojnie tata.
-Słyszę to prawie od dwóch lat.- stwierdził podniesionym głosem Aleks.
-Uspokój się. My nie chcemy jej stracić.- powiedziała smutna mama.
-Ona ma prawo wiedzieć. W końcu ma prawie osiemnaście lat. Powiedzcie jej w końcu, że jest adoptowana.
W tamtym momencie nie wiedziałam co mam zrobić.
Z impetem otworzyłam drzwi kuchni.
-Jak to jestem adoptowana?!- krzyknęłam.
-Camillka. Spokojnie. Nie wiedzieliśmy jak Ci powiedzieć.- powiedziała kobieta, do której przez prawie 18 lat mówiłam mamo, a nią nie jest.
-Mogliście powiedzieć prawdę!- krzyknęłam- Gdyby nie Aleks nigdy nie powiedzielibyście mi prawdy!
-My nie…- zaczął ojciec Aleksa, ale mu przerwałam.
-Nie odzywaj się do mnie! Nie chcę was znać!- krzyknęłam- Nienawidzę was!- Wybuchnęłam płaczem. Aleks chciał mnie przytulić, ale wyminęłam go i wybiegłam z domu. On wybiegł za mną.
Co ja mam teraz zrobić? Do domu przecież nie wrócę. Biologicznych rodziców nie znam. W Londynie nie mam nikogo. Poszłabym do Rose, ale oni od razu mnie tam zaczną szukać. Ja nie chcę ich widzieć. Może pójdę do chłopaków. Chociaż może mnie nie przyjmą. Ale z drugiej strony to dobry pomysł. Tak pójdę tam. Zeskoczyłam z drzewa i zaczęłam się kierować w stronę willi.
Niall
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Jestem zły. Nie wróć. To za mało powiedziane. Jestem wkurwiony. Rose pierwsza wyszła z samochodu i nas prowadziła. Zadzwoniła, ale nikt nie otworzył. Zaczęła iść na tył domu. Rozejrzeliśmy się. W ogródku siedzieli jak mniemam Jack i Ben. Rose bez żadnego skrępowania otworzyła furtkę i przez nią przeszła, a my zrobiliśmy to samo.-Huhu. Kogo my tu mamy?- powiedział kiedy nas zobaczył- Zrozumiałaś swój błąd i postanowiłaś do mnie wrócić? Ale kochanie po co Ci obstawa?- zapytał złośliwie się uśmiechając. Zacisnąłem ręce w pięści. Już miałem coś powiedzieć, ale Rose odezwała się pierwsza.
-Nie mów do mnie kochanie i wiedz, że nigdy do Ciebie nie wrócę.- powiedziała odważnie- A ty- wskazała na Bena- odpieprz się od Camilli.
-Bo co mi zrobisz?- zapytał pewny siebie grubas.
-Ona może nic, ale my tak.- powiedział wściekły Harry.
-Nic nam nie zrobicie, a jej w spokoju nie zostawimy. Zabawimy się trochę jej kosztem.- powiedział Jack i zaczął się śmiać. Harry i Lou nie wytrzymali i rzucili się na nich, ale Zayn i Liam ich powstrzymali.
-Dlaczego nam to robicie?!- krzyknęła Rose-Dlaczego spaliliście mi dom?- zapytała bliska płaczu.
-Bo mieliśmy taki kaprys… suko.- powiedział Jack. Z chwilą kiedy wypowiedział ostatnie słowo rzuciłem się na niego i mu przywaliłem. Ben chciał mnie walnąć, ale Hazza z Zaynem powstrzymali go i przytrzymali. Do mnie podszedł Lou i pomógł mi przytrzymać wyrywającego się Jacka. Liam stanął nad nim i spojrzał mu w oczy.
-W tej chwili masz mi powiedzieć gdzie jest Camilla.- powiedział spokojnie Daddy.
-Nie wiem gdzie ona jest.- odpowiedział złośliwie się uśmiechając.
-To może ty?- powiedział przez zaciśnięte zęby w odwracając się stronę Bena.
-Nie wiem gdzie jest ta mała dziwka.- powiedział i od razu tego pożałował, bo Harry przywalił mu w nos.
-Jeszcze raz tak o niej powiesz to nie ręczę za siebie.- wysyczał przez zęby Hazza- Nic o niej nie wiesz.
-To chyba jednak wy o niej nic nie wiecie.- powiedział Ben- Zapytajcie ją o Matta i co było trzy lata temu. O ile ją znajdziecie.- zaśmiał się bezczelnie.
- A teraz wynocha stąd, bo wezwę policję.- zagroził nam Jack. Puściliśmy ich. Odwróciliśmy się i ruszyliśmy w stronę furtki- Ty Rose- złapał ją za ramię- piśnij komuś słówko, a stanie się coś jej albo im.- zagroził z poważną miną. Nie żartował. Ona puściła to mimo uszu. Wróciliśmy do samochodu, a Liam odpalił auto i ruszyliśmy. Kierował samochód do naszego domu. Zastanawiałem się w co wpakowała się Camilla. Ona nie wydaje się byś jakaś nieodpowiedzialna. Jak po raz pierwszy się spotkaliśmy była taka rozważna, nieufna, podejrzliwa. O jaki dług chodzi? Musieliśmy się dowiedzieć żeby jej jakoś pomóc. Jaką ona w tym wszystkim odgrywa rolę?
-Rose nie wiesz gdzie ona może być?- zapytałem zwracając się w jej stronę.
-Przykro mi, ale nie.- odpowiedziała zamyślona- Ona nie ma tu nikogo oprócz nas. A u mnie na pewno jej nie ma, bo jej rodzice wiedzą gdzie mieszkam.
Do końca podróży nikt się nie odezwał ani słowem. Weszliśmy do domu i usiedliśmy w salonie. Louis poszedł po napoje i po chwili przyniósł je na tacy.
-Wiesz może dlaczego uciekła z domu?- zapytał Liam upijając trochę soku.
-No właśnie nie, ale jej mama była przerażona i boję się, że coś jej się stało.- odpowiedziała patrząc na niego. Spojrzałem na Harrego. Siedział jak na szpilkach i cały czas zerkał na wyświetlacz telefonu.
-Miejmy nadzieję, że prędzej czy później się znajdzie.- powiedział cicho Lou bardziej do Hazzy niż do nas. On popatrzył na niego nieobecnym wzrokiem i się przytulił. Wydaje mi się, że on coś do niej czuje, mimo że tak ostro zaprzecza. W sumie pasowali by do siebie. Niby są swoim przeciwieństwem, ale jak to się mówi przeciwieństwa się przyciągają. Popatrzyłem się na Rose i uśmiechnąłem. Odwzajemniła uśmiech. Mimo, że się uśmiechała wiedziałem, że przejmuje się tą sytuacją i boi się o siebie jak i o nas.
Camilla
Zanim znalazłam dobrą drogę do domu chłopaków zgubiłam się kilka razy. Nie dość, że zrobiło się już ciemno i nie było dobrze widać to jeszcze łzy przesłaniały mi cały widok. Szłam tak jeszcze z piętnaście minut. W końcu znalazłam ich dom. Weszłam po schodach i zadzwoniłam do drzwi. Czekałam już dłuższą chwilę, więc odwróciłam się i schodziłam już po schodach kiedy drzwi się otworzyły.-Camilla?- usłyszałam charakterystyczną chrypkę należącą do Hazzy. Odwróciłam się w jego stronę, podbiegłam i wtuliłam w jego ramiona. On objął mnie i wciągnął do środka.- Ej! Camilla się znalazła!- krzyknął i wszyscy wbiegli do przedpokoju. Ja nadal byłam wtulona w Harrego i moczyłam mu słonymi łzami koszulkę. Jemu widocznie to nie przeszkadzało, bo przytulił mnie mocniej.
-Gdzie byłaś? Czemu uciekłaś z domu?- usłyszałam pytania od Rosemarie. Czyli ona też tu była.- Dlaczego nie przyszłaś na spotkanie?
-Może chodźmy do salonu to tam nam wszystko opowiesz.- zaproponował Liam. Odsunęłam się od Harrego i pokiwałam głową, jednak nie byłam w stanie spojrzeć na żadne z nich. Styles złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę salonu. Usiadł na kanapie, a ja obok niego. Rose po mojej drugiej stronie. Reszta usiadła na podłodze przed nami. Nie mogłam przestać płakać, mimo że robiłam to już cały dzień.
-Dlaczego uciekłaś z domu?- zapytał łagodnie Harry i lekko ścisnął moją rękę, której nadal nie puścił.- Spokojnie nie odwrócimy się od Ciebie.- powiedział i uśmiechnął się do mnie ciepło. Zastanawiałam się czy im powiedzieć czy nie. Z jednej strony oni chcieli mi pomóc, ale z drugiej nie umiałam im dostatecznie zaufać. Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco. Ja potrzebowałam jeszcze chwili żeby się uspokoić.
-Powiedz nam proszę.- powiedział Niall i poklepał mnie po kolanie. Popatrzyłam na nich wszystkich. Nie czułam się tak dobrze ani bezpiecznie od trzech lat. Od… od śmierci Matta. Znowu cichutko załkałam na myśl o nim.
-Bo ja…- zaczęłam niepewnie- Ja uciekłam przez rodziców, a raczej rodziców Aleksa.
-Jak to? Nie rozumiem.- zdziwił się Louis.
-Dlaczeg...
-Dlaczego nie nazywasz ich swoimi rodzicami?- zapytała również zdziwiona Rose.
-Bo oni nimi nie są! Ja nie jestem ich prawdziwą córką!- krzyknęłam i schowałam twarz w dłonie. Znowu się rozpłakałam.
-Skąd wiesz?- zapytał cicho Liam. Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego przez łzy.
-Po… podsłuchałam j… jak rozmawiają z Aleksem. On nalegał żeby mi powiedzieli, ale oni nie chcieli tego zrobić. I gdybym nie podsłuchała ich rozmowy nigdy bym się nie dowiedziała.- powiedziałam nie przestając płakać. Harry przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Odsunęłam się na chwilę od niego.- Chciałam się was spytać… Chociaż nie. Nieważne.
-Chciałaś zapytać o?- powiedział Hazza patrząc mi w oczy.
-O to czy dzisiejszą noc mogę spędzić u was, bo do domu nie wrócę, a u Rose szybko mnie znajdą. Ale nieważne. Zapomnijcie o tym.- powiedziałam szybko.
-Tak. Możesz. I nawet nie próbuj zaprzeczać.- powiedział widząc moją minę i się do mnie uśmiechnął. Ja również to zrobiłam.- Wiesz jesteś znacznie ładniejsza kiedy się uśmiechasz.- szepnął mi prosto do ucha. Momentalnie zarumieniłam się i spuściłam głowę.
-A wy nie macie nic przeciwko?- zapytałam patrząc na pozostałą czwórkę.
-Dopóki ja tu jestem nie mają tu nic do gadania.- odpowiedział i uśmiechnął się do nich złośliwie.
-Od kiedy Styles?- zapytał Zayn.
-Od zawsze.- odpowiedział mu pewnie. Chwilę się przekomarzali, ale w końcu przestali. Śmiesznie to wyglądało. Wszystko byłoby już dobrze gdyby nie pytanie Lou:
-W co się wpakowałaś trzy lata temu i dlaczego Matt nie żyje?
Popatrzyłam na nich wszystkich. Postanowiłam im coś powiedzieć.
-On nie żyje…
Hej. Mamy nadzieję, że rozdział się wam podobał. Prosimy abyście komentowali. Może to dla was głupie, ale nas to bardzo motywuje. Mamy pytanie: co byście powiedzieli na imaginy pojawiające się co jakiś czas? Lubicie je? O wasze opinie prosimy w komentarzach. Z góry dziękujemy. :D
Swietne! Lovciam to! daj next :) ciekawie by bylo jakby okazalo sie ze jeden z 1d to brat Cam <3
OdpowiedzUsuńBoże,świetny!Zazdroszczę talentu..Super,czekam na NN :)
OdpowiedzUsuńCzeeeeeść! :)
OdpowiedzUsuńTesco przybywa iii nadal nie rozumie, czemu kopnął ją ten zaszczyt dedyka... :/
Ale jest baaaaaaaardzo z Was dumna! :3
I się cieszy. xd
Niestety, nie będzie to komentarz ani długi, ani wyjątkowy... :(
Byłby taki- o 1-szej w nocy, ale komputer jest głupi i się wyłączył!!! :still angry:
Spróbuję więc streścić to, co on zawierał.
Propos Camy, od początku mój to myślenia wskazywał na to... i miałam rację! :P
Szkkoda mi Aleksa... :< Jest kochany, opiekuńczy i taki... huggie :3 Powinien mieć w przyszłości dziewczynę, która będzie na niego zasługiwać. (heheheh, i takkie imie-Tess(canie)ale niiiic nie suuuugeruję, bez aluzji! )
OOOOO i moi ulubieńcy! ^^ *nie że coś, ale taaaaak tylko przypomnę o istnieniu sarkazmu*
ALE, ALE CZEMU NIE POCZEKALIŚCIE NA CAM?!
HEHEH, Najal (mussiiiiaaaaaaałaaaam xd)i Hazza świetni xd
Zobaczycie, jeszcze będzie przysłowie: "Przypi****lić, jak Nialler i Hazza w ryje" xs
CZEKAJ...
A
L
E
_
G
D
Z
I
E
_
M
O
J
E:
_
K
R
E
W,
_
P
O
T
_
I
_
Ł
Z
Y?
;_______;
Fajnie, że się otworzyła choć trochę i powiedziała im o tym. :)Mam nadzieję, że o innych też powie...
A Styles taki... no... aż miękną kolana. =]
PODSUMOWUJĄC:
BOHATERKĄ TEGO ROZDZIAŁU ZOSTAJE... *TAMTADAM...(WERBLE)*
Camilla! xd (od dzisiaj będą bohaterowie rozdziałów :P)
MÓWIŁAM JUŻ JAK MI SIĘ PODOBA ROZDZIAŁ, JAK LUBIĘ TEN BLOG I JAK WAS KOCHAM? ♥ Jeśli nie, to mówię. :*
Jeszcze raz baaaaaaaaaaardzo dziękuję za wyróżnienie! <3
Mam nadzieję, że ten komentarz, mimo słabości wykonania doda wam powera... ;)
TERAZ TESZCZO POSYŁA WAM WEEEENĘ(---W---E---N---A--->), BO OSOBIŚCIE DOSTARCZY W ŚRODĘ! :D:D:D Jeśli będziecie i dożyjemy... :d :worry:
Czekam z utęsknieniem na NEXT'A, wiecie? Nie? TO ZAPISZCIE, BO TO BAAARDZO WAŻNE, ŻEBYŚCIE MIEL MOTYWACJĘ! :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co do pomysły z imaginami to, to jest dobry pomysł! (heheh, jak to zdanie dziwnie się złożyło ;_;)
Lubimy je, c'nie?! *LUD PRZEMAWIA* Chociaż bardziej lubimy czytać opowiadania. :D Więc jak wolicie. Jeśli chcecie...
III MYŚLĘ, ŻE AGUŚ MOGŁABY SIĘ TYM SPOKOJNIE ZAJĄĆ. :) JEŚLI TO CZYTA/-SZ, TAK TY PANNO SUSANNO (albo nie ty)TO WEŹ TO SOBIE DO SERCA I ROZPATRZ PROPOZYCJĘ. Mam nadzieję, że nie psuję Wam koncepcji rządząc się waszym blogiem ...;/
IIIIIII CHCEM POPRZEĆ KOLEŻANKĘ (CHYBA ;/) Z ANONIMKA "ciekawie by bylo jakby okazalo sie ze jeden z 1d to brat Cam <3" HEHEH, MAM JUŻ NAWET NIEZŁĄ MYŚL KTO BY TO BYŁ, ALE NIE BĘDĘ NIĄ SZPANOWAĆ (XD) ANI SIĘ MIESZAĆ. (Z BRAKU POMYSŁU DODANIA ODPOWIEDNIEJ MINKI WSTAWIA TO---> =^.^= TAK Z DEDYKIM DLA Harrego, w końcu też się zasłużył i byłby na drugim miejscu w "top rozdziału")
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pora kończyć komentarz. Jeszcze raz życzę Wenki!
Pozdrawiam! <33
Do zobaczenia girlzzzzzz! :***
KURDEEEEE, NIE MOGĘ ZAKOŃCZYĆ. :(
NIE.:) CHCE.:) JUŻ.:) KOŃCZYĆ.:) /~~(NI3 WI3M PO CO 51Ę PODP1SUJĘ 5KORO 1 TAK W13C13, Ż3 TO JA. XD) W@$z B€1B@$€K - tESZCZO. ♥
Ps. Jeszcze nie naprawiłam klawiatury, więc musiałam się trochę wysilić... Także, sorry za błędy. :)
WOW, WOW i jeszcze raz wow :D Zajebisty rozdział - no nie mam uwag - idealny jest <3
OdpowiedzUsuńJest wszystko czego szukam w rozdziałach - akcja, śmiech, niepewność, tajemnica, miłość, agresja no i oczywiście kochani chłopcy z One Direction <3 no po prostu jhjhrbfgrdbvfdbufhyrhdaucauy ZGON NA MIEJSCU *O* Wiem mam dziwne wymagania xD
Dziewczyny w tym rozdziale też niezłe :D Nie dziwię się Camilli że tak zareagowała na tą wiadomość, ja nie wiem co bym zrobiła. Rose kurde tutaj taki badass normalnie xD ale podoba mi się :D
"W końcu dojechaliśmy na miejsce. Jestem zły. Nie wróć. To za mało powiedziane. Jestem wkurwiony." - hahahahahahah to mnie rozwaliło xD Niall mistrz - w sumie jak każdy z chłopców w tym rozdziale :D Jak Hazza i Lou się rzucili na tego kolesia to pierwsze co pomyślałam to "LARRY! xD Sroki ale taka już jestem - wieczna LarryShipper :P A Niall i Hazza są tutaj tacy słodcy <3
Błagam piszcie więcej takich rozdziałów <3 a w sumie zastanawiam się co będzie dalej bo słyszałam co nieco w szkole i takie 0.0 kurde co tam się będzie działo do jasnej cholery?! xD Ale to pewnie potem się przekonam xD
Co do imaginów jest baaaaaaaaardzo na tak :D Z chęcią sobie poczytam takie oneshot'y :3
Tesco - Twój komentarz wymiata xD musisz być zajebistą osobą :D Zasłużyłaś na dedykację :D Mam nadzieję że to przeczytasz ^^
~Lov