Rozdział 9
Rosemarie
Kiedy pożegnałam się z Camillą szybko wróciłam do domu. Kiedy do niego dotarłam była już 14.30, czyli miałam półtorej godziny do wyjścia z rodzicami. Cieszę się, że poznałam chłopaków. Jednak wątpię w to żeby utrzymywali z nami kontakt. Chyba, że się mylę. Ubrałam na siebie granatowe spodenki 3/4 , białą bluzeczkę na ramionka, dżinsową kurtkę i pasujące granatowe koturny. Włosy rozpuściłam. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 15.30. Zeszłam na dół do kuchni. Nalałam sobie wody do szklanki. Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms’a. Poszłam do salonu po telefon. Otworzyłam wiadomość.Od: Nieznane
Jak będziecie miały czas to wpadnijcie:)
xoxo Niall
Od razu po jej przeczytaniu na mojej twarzy zagościł uśmiech. Zapisałam sobie jego numer i wysłałam mu sms’a.
Do: Niall
Będziemy pamiętać:)
Na odpowiedź długo nie musiałam czekać.
Od: Niall
Cieszę się, ale tęsknię:(
Do: Niall
Naprawdę? Ja też:(
Od: Niall
To może spotkamy się jeszcze dziś? Jak myślisz?
Do: Niall
Bardzo bym chciała, ale wątpię żebym dała dziś radę. O 16 jestem umówiona z rodzicami.
Od: Niall
Szkoda. No, ale nie będę przeszkadzał, bo za dwie minuty będzie 16. Miłego dnia. Papa:*
Do: Niall
Nie będziesz mi nigdy przeszkadzać. Miłego dnia. Pa:*
Po chwili usłyszałam odgłos otwieranych drzwi i głosy rodziców. Wstałam z kanapy i poszłam w stronę przedpokoju. Przytuliłam każdego z nich na powitanie.
-Jesteś gotowa kochanie?- zapytała mama z uśmiechem.
-Tak.- odpowiedziałam również się uśmiechając. Wyszliśmy z domu. Tata zamknął drzwi i skierowaliśmy się w stronę samochodu. Wsiedliśmy i odjechaliśmy. Byłam strasznie ciekawa co mi kupili skoro musieliśmy po to jechać. Jechaliśmy drogą, którą idzie się do chłopców. Po trzydziestu minutach tata zatrzymał samochód. W pewnym momencie mama krzyknęła „Pali się!” i wskazała na dom. Tata szybko wyciągnął telefon i zadzwonił po straż pożarną. Wszyscy wysiedliśmy z auta. W oddali dało się słyszeć syreny. Okoliczni sąsiedzi zaczęli się zbierać przed płonącym domem. Z zamyślenia wyrwał mnie głos taty.
-Tak mi przykro córeczko.- powiedział. Ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Dlaczego?- zdziwiłam się.
-Ten dom kupiliśmy Ci w prezencie na osiemnaste urodziny.- wyjaśnił.
-Naprawdę?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak, ale teraz wszystko stracone.- powiedziała zasmucona mama. Po jakiś czterdziestu minutach strażacy ugasili pożar. Jeden z nich do nas podszedł.
-Państwo Grant?- zapytał, a rodzice pokiwali głową- To chyba było podpalenie.
-Jak to?- zapytał oburzony tata.
-Prawdopodobnie ktoś zalał benzyną przednie ściany domu i podpalił.- wyjaśnił nam- Jednak nie wiemy kto to zrobił.
-Dziękujemy panu bardzo.- powiedział nadal zły tata i uścisnął mu rękę. Strażak zaczął odchodzić.
-A! Zapomniałem.- powiedział i się cofnął- W skrzynce znalazłem list dla Pani Rosemarie Grant.
-Dla mnie?- zdziwiłam się.
-Tak. Proszę.- powiedział i wręczył mi dość grubą kopertę. Wzięłam ją i podziękowałam. Spojrzałam na rodziców.
-Kto mógł wiedzieć, że będę tu mieszkać?- zastanawiałam się na głos.
-To może być ze szkoły, bo podaliśmy im, że będziesz mieć inny adres.
-Taa. Może.- odpowiedziałam cicho i schowałam list do torebki.
-Chodź. Wracamy do domu.- powiedział tata. Droga do domu minęła mi szybciej niż w stronę , w którą przyjechaliśmy. Byłam wdzięczna rodzicom za to, że mi tak zaufali i kupili mi dom. Ojej! Przez to wszystko zapomniałam im podziękować. Dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu. Tato otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Rodzice poszli do salonu i usiedli na kanapie.
-Mamo, tato?- zaczęłam.
-Tak?- zapytała mama i oboje na mnie spojrzeli.
-Chciałam wam podziękować.- powiedziałam.
-Za co?- zapytała zdziwiony tata.
-Za wasze zaufanie do mnie. W końcu kupiliście mi dom. Dziękuję.- powiedziałam i przytuliłam każdego z nich.
-Nie masz za co. To nic takiego.- powiedziała mama i się do mnie uśmiechnęła. Poszłam do siebie do pokoju. Usiadłam na łóżku. Z torebki kopertę. Obejrzałam go dokładnie i stwierdziłam, że na pewno nie jest ze szkoły. Rozerwałam i zawartość wysypałam na łóżko. Wypadły z niej jeszcze dwie mniejsze koperty. Jedna była zaadresowana do mnie a druga do… do Camilli! Zdziwiłam się ale postanowiłam go nie otwierać. Jutro jak się z nią spotkam to jej go przekażę. Ostrożnie otworzyłam kopertę zaadresowaną do mnie. Ze środka wyjęłam list i zaczęłam go czytać.
Rosemarie!
Mówiłem Ci żeby ze mną nie zadzierać. Teraz masz na to dowody w postaci zgliszczy swojego domu. Zapytasz jak się o nim dowiedziałem? Tego Ci nie zdradzę. Ale jedno ci powiem. TO JESZCZE NIE KONIEC! Jeśli pójdziesz na policje to nie tylko tobie się oberwie, ale także tym chłoptasiom u których byłaś i twojej nowej przyjaciółce. Z pozdrowieniami
Jack i Ben
Przeraziłam się. Skąd oni wiedzą o chłopakach? Jeśli coś im wszystkim się stanie to będzie tylko i wyłącznie moja wina. Muszę się z nimi spotkać. Ale to jutro. Dziś muszę oddać list Camilli. Zadzwoniłam do niej.
-Halo?- usłyszałam jej głos w słuchawce.
-Słuchaj. Możemy się jeszcze dziś spotkać?- zapytałam- Wiem, że jest już późno, ale to bardzo ważne.
-Dobrze. Gdzie?- zapytała.
-W parku za pół godziny. Przy fontannie.- powiedziałam.
-Okey.- powiedziała i rozłączyła się. Zeszłam na dół do salonu, powiedziałam rodzicom, że wychodzę. Wyszłam z domu i skierowałam się do parku.
Camilla
Zdziwił mnie telefon Rosemarie, ale zgodziłam się. W końcu i tak nie miałam nic do roboty. Rodzice i tak byli jeszcze w delegacji. Ubrałam się w białą spódniczkę z falbankami, fioletową bluzkę, biały sweterek i białe balerinki. Włosy spięłam w koka. Od śmierci Matta zawsze tak robię. Mówił mi, że tak pięknie wyglądam, ale ja i tak nigdy go nie słuchałam. Moje rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącego sms’a. Podeszłam do komódki, na której był telefon. Nie znałam nadawcy sms’a. Otworzyłam wiadomość.Od: Nieznane
Hej. Tu Harry Styles. Pamiętasz mnie jeszcze? Z chłopakami pomyśleliśmy, że jutro moglibyśmy się spotkać. Co ty na to? Powiedz o tym pomyśle Rose.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Jak mogłabym zapomnieć? Pomysł ze spotkaniem bardzo mi się spodobał. Jak spotkam się z Rose od razu jej o tym powiem. Włożyłam do torebki klucze i telefon. Krzyknęłam do Aleksa, że wychodzę. Zamknęłam drzwi i skierowałam się w stronę parku. W Londynie mieszkam już ponad miesiąc, a i tak nie znam tego miasta. Rosemarie nie miała czasu mnie oprowadzić, bo chodziła do szkoły i pomagała mi w ogrodzie. W sumie nasza wspólna praca się opłaciła. Doszłam już do fontanny, ale Rose nigdzie nie było. Usiadłam na ławce i obserwowałam czy, aby nie idzie. W końcu ją spostrzegłam. Pomachałam do niej. Podeszła do mnie i usiadła obok. Zaczęłam rozmowę.
-Wiesz. Hazza przysłał mi sms’a, że moglibyśmy się jutro spotkać.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Tak. I tak muszę im coś powiedzieć.- powiedziała tajemniczo.
-Coś się stało?- zapytałam zmartwiona.
-Masz przeczytaj.- wręczyła mi kartkę papieru. Zaczęłam czytać. Po jej przeczytaniu przeraziłam się bardzo.
-Kiedy to dostałaś?- zapytałam ze strachem w głosie.
-Dziś. Spalili dom, który rodzice kupili mi na urodziny.- powiedziała- List znalazł w skrzynce strażak. Do Ciebie też jest.- powiedziała i wręczyła mi kopertę.Zdziwiłam się. Otworzyłam ją i wyjęłam list. Zaczęłam po cichu czytać.
Camillo!
Pamiętasz mnie? Kiedyś się przyjaźniliśmy. We Włoszech. Kiedy tamtej nocy zobaczyłem Cię w parku od razu wiedziałem, że musisz zapłacić za to co zrobił Matt. Chyba wiesz o co chodzi? Po pierwsze spłać jego dług, który z odsetkami wynosi 7000 dolarów. Po drugie za to, że przez niego poszedłem siedzieć, też zapłacisz tylko, że nie wiem jeszcze jak. Trzecie i ostatnie. Jeśli pójdziesz na policję nie tylko ty za to zapłacisz, ale też twoi przyjaciele. Pozdrów Matta. Sorry. Przecież on nie żyje. A czyja to wina? Twoja. Jak zwykle wszystko twoja wina. Nie umiałaś go powstrzymać. Znowu może ktoś przez Ciebie zginąć. Nie spieprz tego. Trzymaj się Pozdro
Ben i Jack
Płakałam. Nie dam Rosemarie tego listu do przeczytania.
-Cami? Coś się stało?- zapytała z troską w głosie.
-Ja… Muszę już iść.- powiedziałam i uciekłam nie zważając na jej wołanie mnie. W domu od razu wbiegłam do siebie do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Po chwili usłyszałam, że drzwi się otwierają. Koło mnie ktoś usiadł. Zrobiłam to samo. Spojrzałam na przybysza. To był Aleks. Przytuliłam się do niego.
-Camilla co się stało?- zapytał cicho. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać- No już cicho. Nie płacz.- mówiąc to gładził mnie po plecach. Po chwili uspokoiłam się, ale nadal nie odsuwałam się od Aleksa. W takich momentach cieszę się, że go mam. Nie powiem mu całej prawdy. Jednak coś muszę mu powiedzieć.
-To co siostra, powiesz mi co się stało?- zapytał nadal szeptem.
-Przypomniałam sobie wszystko.- powiedziałam także szeptem- Wiesz chodzi o sprawę z Mattem.- dokończyłam i zaszlochałam.
-Shhhh… Nie płacz.- pocieszał mnie. Siedzieliśmy jeszcze tak z pół godziny, aż w końcu zasnęłam.
Następnego dnia
Aleks spędził przy mnie z pół nocy. Cały czas śniły mi się koszmary. Wstałam z łóżka, wzięłam krótkie dżinsowe spodenki, czarną bluzkę na ramionka i szary sweterek. Umyłam się i ubrałam we wcześniej przygotowane rzeczy. Wyszłam z łazienki. Założyłam na nogi czarne tenisówki. Postanowiłam, że zadzwonię do Rose i ją przeproszę. Wzięłam telefon, ale zauważyłam, że mam dwie nieodebrane wiadomości. Jedna była od Rosemarie, a druga od Hazzy.Od: Rose
Dziś o 14 w Strackburgu. Chłopcy też będą:)
Od: Harry
Mam nadzieję, że będziesz. 14 Strackburg. Całuje i pozdrawiam :*
Uśmiechnęłam się pod nosem. To mile z ich strony, że mimo iż znamy się tak krótko i jesteśmy ich fankami chcą się z nami spotykać. Spojrzałam na zegarek. Była 9.39. Postanowiłam zejść na dół i coś zjeść. W kuchni usłyszałam głosy rodziców i Aleksa. Już miałam wejść i się przywitać, ale Aleks zaczął rozmowę.
-Kiedy jej powiecie?- zapytał.
-Nie wiem. Nie teraz. Niedługo.- powiedział spokojnie tata.
-Słyszę to prawie od dwóch lat.- powiedział podniesionym głosem Aleks.
-Uspokój się. My nie chcemy jej stracić.- powiedziała smutna mama.
-Ona ma prawo wiedzieć. W końcu ma prawie osiemnaście lat. Powiedzcie jej w końcu, że...
Super!Dawaj szybko nowy rozdział,bo nie wytrzymam!Nie trzymaj tak w napięciu!
OdpowiedzUsuńWięc... jak mówiłam: "dowiecie się potem".
OdpowiedzUsuńZnaczy teraz.
Więc, zaczynając od początku:
Eski... "Nie będziesz mi nigdy przeszkadzać." Ojejciuuu *-* Wyczuwam nową parę... ^^ Ale nie tylko jedną. ;)
Pali się... No wiecie co?! Ja tu, już myślę, że jak jadą w kierunku, w którym mieszkają chłopcy, że to u nich się coś jara. I zaczął się histeryczny śmiech, o czym już wiecie. ;>
Ale, że tak serio?! Spalić nowy dom?! I jeszcze listy z pogróżkami+w gratisie pozdrowienia... Przekażcie, że też ich baaaardzo moccno pozzdrrrawiam (czujecie to?!) No tak, w końcu już szykowałam stos...
Swoją drogą,wyobrażam sobie reakcję chłopaków...; Daddy- szlaban na wychodzenie z domu, obstawa 24/7 i nie wiadomo co jeszcze...;/
A za Matt'a, to nie odpuszczę!!! Więc jeszcze raz przekazuję mocnego sierpowego; mogą być oba. Coraz bardziej mnie ta historia zastanawia... o co c'mon? Kiedy się dowiemy? No właśnie, nie wiadomo. :c
I Aleks ^^Aleks, Alex oj nie wiem już! W każdym razie jest cuuudowny *u* Jako brat, przyjaciel i... misiek! Iiii, z tego co mi się wydaję, lubi Rose ^^ Tsaaa, ja już rozkminiam zdrady, a żadnego związku jeszcze nie ma. :d Chociaż, Horan też niczego sobie... ;)
Ale do rzeczy, nie będę już bardziej komplikować i mieszać, bo są ważniejsze problemy! Np.: Cama i sekret jej rodziny... :o A może, to nie jest jej rodzina... A z resztą dowiemy się-mam nadzieję- niedługo.
Podsumowując:
Rozdział jak zawsze świetny, a nawet nie- JEDEN Z NAJLEPSZYCH! Baaardzio mi się podoba! Ale to już powinniście wiedzieć od kilku miesięcy. :) I te emocje! Tyle ich było...;333 Warto było znosić, te wszystkie zapowiedzi i podsycanie ciekawości. =] Fabuła wciąga coraz bardziej, więc proszę: DODAJCIE SZYBKO NOWY ROZDZIAŁ!!! Proooooszę!
Także, życzę mnóóóstwa Weny i powodzenia w pisaniu!:*
(tak tylko pomałpuję po Styles'ie i Horan'ie buziaczki xs)
A właśnie! Nie wspomniałam o Hazzie ;_; Ale powiedzmy, że zwalimy to, na małą ilość jego udziału-TYLKO JEDEN ESEMES!
Dobra robota! Podoba mi się!Nie spieprzcie tego dzieweczki! Pozdro /~~Teszczo.♥
Dobra robota fajny rozdział, jestem bardzo ciekawa co dalej, uśmiechnij się i pisz dalej, masz fajne pomysły, chciałabym żeby Jack i Ben znikneli z tego opowiadania, wszystko psują:) ale przez to jest ciekawiej :) widzisz n ie mogę się zdecydować... pozdrawiam, buziole i weny
OdpowiedzUsuńMar <3 xx
OMG zajebisty :D ale skończyłaś w takim momencie że ja nie mogę jgfbhjdgnhjdbjdlfgbn xD ale na szczęście wiem o co chodzi :P Oby tak dalej :*
OdpowiedzUsuńA właśnie - mały błąd zauważyłam :P "Usiadłam na łóżku. Z torebki kopertę. Obejrzałam go" - chyba nie muszę tłumaczyć :D a i popełniłaś też taki błąd że napisałaś "kopertę' więc dalej powinno być "obejrzałam ją" żeby zachować rodzaj żeński :) ale to szczegół :P a no i jeszcze zdania czasami mogłyby być bardziej rozwinięte bo trochę dziwnie mi się czyta z takimi krótkimi zdaniami :)
~Lov