Rozdział 14
Camilla
Kiedy zadzwonił telefon przeprosiłam wszystkich i wyszłam
z salonu. Nie znałam tego numeru, ale postanowiłam odebrać.
-Słucham?- zapytałam- Kto mówi?
-Cześć kotku. Tylko nie mów mi, że mnie nie poznajesz.-
zaśmiał się znajomy głos w słuchawce.
-Ben.- wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
-Brawo kotku.
-Nie mów tak do mnie.- powiedziałam stanowczo- Gadaj
czego chcesz.
-Obrażasz mnie. Jak mogłaś pomyśleć, że coś od Ciebie
chcę.- powiedział tym swoim obrzydliwie milutkim głosikiem.
-Znam Cię aż za dobrze. Nigdy nie dzwonisz żeby od tak
sobie pogadać.
-I tu mnie masz. Masz miesiąc na oddanie tych siedmiu
tysięcy, albo komuś stanie się krzywda.- powiedział i szyderczo się zaśmiał.
-Odpieprz się! Nic Ci nie
oddam! Rozumiesz?! I nie zbliżaj się do mnie!- krzyknęłam bliska płaczu. Jednak
nie mogę pokazać mu, że jestem słaba.
-Chyba się nie zrozumieliśmy
kochanie.- powiedział- Jeśli ich nie oddasz, któremuś z Twoich przyjaciół coś
się stanie. Wyraziłem się jasno?- zagroził mi.
-T… Tak.- załkałam cicho.
-Do usłyszenia.- rozłączył
się, a ja z płaczem osunęłam się po ścianie na podłogę. Skąd on ma mój numer?
Jak ja mam zdobyć te pieniądze? Podkuliłam nogi, oparłam o nie głowę i
rozpłakałam się na dobre. Nie wiem ile tak siedziałam. Poczułam, że ktoś mnie
obejmuje i przytula. Nie miałam nawet siły sprawdzić kto to. Nawet nie wiem
kiedy zasnęłam. Poczułam tylko, że ktoś mnie podnosi i wnosi na gorę.
Następnego dnia
Obudziłam się z okropnym bólem
głowy. Weszłam do łazienki i oparłam się rękoma o umywalkę. Podniosłam głowę i
spojrzałam w lustro. Miałam zaczerwienione i podpuchnięte oczy. Weszłam pod
prysznic, szybko się umyłam i wyszłam z pokoju w samym ręczniku. Wyjęłam z
szafy czarne rurki, różową bluzkę w paski i czarny sweterek. Do tego założyłam
czarne conversy. Włosy spięłam w koka, a rzęsy pomalowałam. Chciałam zrobić
dobrą minę do złej gry. Nie chcę żeby się czegoś dowiedzieli. Nie mogą nic
wiedzieć. Muszę to sama załatwić, a na razie wyjadę z Londynu. A przynajmniej
mam taką nadzieję. W końcu taki wyjazd też kosztuje. Mam nadzieję, że mi się
uda. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Wszyscy tam byli, nawet
Rosemarie.
-Cześć.- przywitałam się.
-Hej. Usiądź w jadalni, a my
dokończymy robić śniadanie.- przytuliła mnie Rose. Wymusiłam i wyszłam z
pomieszczenia. Usiadłam przy stole i zaczęłam myśleć jak zdobyć pieniądze na
oddanie długu. Zdobyć siedem tysięcy w miesiąc jest strasznie trudne. Nawet
jeśli pójdę do pracy to nie będzie to taka, której na dzień dobry dadzą mi trzy
tysiące, a co tu mówić o siedmiu. Nie rozumiem tego. Matt przed śmiercią, jakiś
miesiąc, mówił, że nic nie musi spłacać, że wszystko oddał. Jak to możliwe?
Czyżby mnie oszukał? Nie to niemożliwe. On nigdy w stosunku do mnie by nie
skłamał. Jednak nie mogę nie oddać Benowi tych pieniędzy. Nawet jeśli on
kłamie. Nie mogę pozwolić, aby jeszcze kogoś skrzywdził. Z zamyślenia wyrwało
mnie głośne „Smacznego.” Podziękowałam i zaczęłam nakładać sobie jedzenie.
Chłopcy i Rose przygotowali kanapki z serem i szynką oraz jajecznicę.
-Kto wczoraj do Ciebie
dzwonił?- zapytał Zayn. Miałam nadzieję, że to pytanie nie padnie.
-Nie ważne.- ucięłam temat-
Jak coś nie ma mnie dziś w domu. Idę do Aleksa.- powiedziałam.
-A wrócisz tak na szesnastą?-
zapytał Liam.
-Raczej tak. A co?- spytałam
zaciekawiona.
-Ponieważ dziś przychodzą
Danielle, Eleanor i Perrie. Chcielibyśmy wam je przedstawić.- wyjaśnił Zayn.
-No, ale jesteście pewni?-
zapytała Rose.
-Tak. Jesteście naszymi
przyjaciółkami i chcemy was przedstawić.- odpowiedział Harry. No właśnie tylko
przyjaciółmi. W sumie nie wiem czy chciałabym żeby to było coś więcej. Przecież
przeze mnie może mu się stać krzywda jeśli Ben nadal będzie mnie nękał. Nie
powinnam o tym teraz myśleć.
-Wiecie ja się będę już
zbierała.- powiedziałam i wstałam. Zaniosłam naczynia do zlewu i pobiegłam na
górę. Wrzuciłam do torebki portfel, chusteczki oraz telefon i zeszłam na dół.
Miałam zamiar już wychodzić, ale zatrzymał mnie Liam.
-Proszę. To są klucze dla
Ciebie.- powiedział i wręczył mi duży pęk kluczy.
-Naprawdę.- zdziwiłam się.
-Tak.- uśmiechnął się.
Rzuciłam mu się na szyję. Nie sądziłam, że tak mi ufają.
-Dziękuję. Muszę już iść.-
powiedziałam- Do zobaczenia!- krzyknęłam i wyszłam z domu chowając klucze do
torebki. Ruszyłam dobrze mi już znaną drogą do mojego starego domu. Mam
nadzieję, że będzie w domu. Może da radę mi pomóc.
Niall
Mimo, że zjadłem śniadanie
nadal byłem głodny. No, ale co ja mam zrobić skoro jestem wiecznie
nienajedzony? Wyjąłem z szafki chipsy i jakieś ciastka, wsypałem chipsy do
miseczki, po czym skierowałem się do salonu. Usiadłem na fotelu.
-Niall daj jednego.-
usłyszałem głos Rose.
-Nie.- odpowiedziałem i
włączyłem telewizję. Latałem po kanałach do momentu, aż zna…-
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!- krzyknąłem gdy ktoś się na mnie rzucił.
Popatrzyłem na tę osobę i okazało się, że to Rose.- Co ty robisz? Na mózg Ci
padło kobieto?- zapytałem lekko wkurzony, bo naprawdę się przestraszyłem.
-Biorę sobie chipsa.-
odpowiedziała bezczelnie i wsadziła go sobie do ust. Nie mogłem puścić jej tego
płazem. Kiedy już go przełknęła dźgnąłem ja w żebra. Ta zerwała się i
krzyknęła:
-Kurwa! Niall to bolało!-
trzymała kurczowo miejsca, w które ją dźgnąłem- To boli. Moje żebra.- dodała
cichutko.
-To sobie je pomasuj.-
powiedziałem i wyszczerzyłem się.
-Jak można pomasować sobie coś
co jest pod skórą?- zapytał Liam patrząc na mnie z politowaniem.
-No normalnie. O tak.-
powiedziałem i zacząłem masować boki Rose. Odskoczyła ode mnie i spojrzała na
mnie z wielkim szokiem.
-Co za intelidżent.- zaśmiał
się Lou- Jeśli chciałeś ją pomacać mogłeś zrobić to w bardziej ustronnym
miejscu.- uśmiechnął się porozumiewawczo.
-Debil jesteś, wiesz.-
syknąłem.
-Przestańcie. Zachowujecie się
jak małe, niewyżyte seksualnie dzieci.- opieprzył nas Payne- Co teraz pomyśli
sobie o nas Rose?- zapytał.
-Spokojnie. Nie myślę o was
jak o zboczeńcach, tylko jak o pedofilach.- powiedziała Rose i wystawiła język.
Spojrzeliśmy na nią zdziwieni, a ona się roześmiała.- Nie no żartowałam.
Zachowujecie się jak zwykłe nastolatki. Nie udajecie nikogo kim nie jesteście i
za to właśnie was kocham.
Wszyscy oprócz Harrego
rzuciliśmy się przytulić. On jako jedyny odkąd Camilla wyszła nie odezwał się
ani słowem. Siedział zamyślony gapiąc się w jeden punkt. Jeśli jej nie kocha to
ja nie wiem co to jest. Podeszłem do niego i klepnąłem go w ramię.
-Myślisz o niej co?-
zapytałem. Cała reszta usiadła i patrzyła na niego wyczekująco.
-Co? Nie. Ale o kim?- zapytał
zdezorientowany i popatrzył na mnie nieobecnym wzrokiem.
-No o Camillę mi chodzi.-
wyjaśniłem mu.
-Nie. No może trochę. W sumie
nie wiem.- powiedział.
-Harry ty ją kochasz, prawda?-
zapytał Tommo.
-Nie! Nie kocham jej!-
krzyknął zdenerwowany.
-Hazz spo…- zacząłem.
-Nie, nie będę spokojny! A
może ty Horan powiesz Rose co do niej czujesz! Myślisz, że tego nie widać jak
na nią patrzysz? Może ona jest taka głupia i tego nie widzi, bo nie zna Cię tak
jak ja, ale to widać!- skończył swój monolog i wyszedł z domu trzaskając
drzwiami zostawiając nas wszystkich w kompletnym osłupieniu.
-Wow. Nie spodziewałem się
tego po nim.- westchnął Zayn.
-Co się dziwić chłopak ma w
końcu uczucia.- zaśmiał się Tommo.
-Ale czemu nie chce się
przyznać do własnych uczuć?- zapytała Rose- I o co mu chodziło z tym patrzeniem
Niall?
-On już taki jest. Nie potrafi
przyznać, że się zaangażował.- wyjaśnił Liam- A z tym drugim pytaniem to do Blondyna.
Rose popatrzyła na mnie
wyczekująco. Co miałem jej powiedzieć? Mam kompletny mętlik w głowie. Z jednej
strony może i mi się podoba. Jednak nie wiem czy by nam to wyszło. W końcu w
Mullingar zostawiłem Ashely. Nie wiem czy jeszcze na mnie czeka, ale mi to
obiecała i powinna już niedługo przyjechać.
-Nie wiem o co mu chodziło.
Pewnie chciał się po prostu na mnie wyżyć.- wyjaśniłem. Zayn i Lou parsknęli
śmiechem i zaczęli między sobą szeptać.
-No ok. Nieważne. Muszę iść do
domu.- powiedziała Rose.
-Dlaczego?- zapytałem.
-Muszę się przebrać i wziąć
rzeczy skoro mam u was przez jakiś czas mieszkać.- wyjaśniła nam.
-Ah. Okay.- powiedziałem- O
której wrócisz?
-Tak jakoś przed szesnastą
powinnam być. Nie martwicie się.- uśmiechnęła się ciepło.
-No ok, ok.- powiedział Liam.
-To ja już lecę.- powiedziała
i wyszła z domu.
Rosemarie
Wyszłam od chłopców i wsiadłam do taksówki. Po około
dwudziestu minutach byłam na miejscu. Weszłam do domu i od razu poszłam do
siebie, aby spakować parę rzeczy. Wyjęłam torbę i zaczęłam się pakować. Rodzice
wracają dopiero 27 lipca, więc jeszcze trochę u nic pomieszkam. Cieszę się, że
mi pozwolili. Dawniej nocowała u mnie Jen, albo ja u niej. Nie lubię zostawać
sama w domu. W pewnym momencie usłyszałam „Tonight” Room 94. Spojrzałam na
wyświetlacz. To mama. Szybko odebrałam.
-Halo.-
powiedziałam.
-Cześć córeczko.
Co u Ciebie?- zapytała.
-W porządku, a u
was?
-Może być. Camilla
jest u Ciebie czy ty u niej?
-Ona nie mieszka
już z rodzicami, ale tak mieszkamy razem u naszych znajomych.
-W porządku.
Pokłócili się?
-No wyszło na to,
że jest adoptowana.
-Oh. No tak. Coś
wspominałaś. Czyli mieszkasz z nią i?
-I pięcioma
chłopakami.
-Słucham?!
-Mamo spokojnie.
Trzech z nich ma dziewczyny, a pozostała dwójka to przyjaciele. Przynajmniej na
razie.
-No okay. To
uważaj na siebie. Wiesz, że z tatą się o Ciebie martwimy.
-Wiem mamo. Kocham
was.
-My Ciebie też.
Dzwoniłam po to, aby Ci przekazać, że to nasz jedyny i ostatni telefon do
Ciebie.
-Jak to?
-Bo mamy strasznie
dużo pracy. Przepraszamy Cię bardzo. Wybaczysz nam?
-Mamo, oczywiście,
że tak. W końcu mam tylko was.
-No dobrze pilnuj się
tam.
-Dobrze Mamusiu.
Kocham was bardzo.
-My Ciebie
bardziej. Pa pa.
-Pa.
I rozłączyła się. Zrobiło mi się trochę smutno. Jednak
przynajmniej mnie o tym powiadomili. Wiem, że ich praca jest wymagająca.
Spakowałam już wszystko. Spojrzałam na zegarek. Była już 14:17. Postanowiłam,
że pójdę piechotą. To w końcu tylko trzydzieści minut drogi. Wyszłam z domu,
zakluczyłam drzwi i stwierdziłam, że pójdę trochę okrężną drogą przez park.
Dziś nie była tak ładna pogoda jak wczoraj, ale chyba nie zapowiadało się na
deszcz. Szłam sobie spokojnie rozglądając się na boki. Wszyscy gdzieś się
spieszyli, tylko ja szłam sobie spacerkiem. Cieszę się, że są wakacje.
Przynajmniej nie musze się o nic martwić. W oddali zauważyłam dwie znajome
sylwetki. O nie, tylko nie oni. Szybkim krokiem wyszłam z parku. Nie. Zauważyli
mnie. Muszę uciekać. Zaczęłam biec i stwierdziłam, że pobiegnę najprostszą
drogą. Po niecałych dziesięciu minutach dobiegłam do furtki i zaczęłam
natarczywie dzwonić do furtki. Oni byli coraz bliżej… W końcu usłyszałam dźwięk
otwierania furtki, więc szybko otworzyłam ją i zatrzasnęłam za sobą. Pędem
ruszyłam przez podwórko chłopców do domu. W drzwiach stał Horan, więc gdy tylko
do niego dobiegłam wtuliłam się w niego.
-Ej! Mała co jest?- zapytał zdziwiony. Ja z tego
wszystkiego nawet nie mogłam nic powiedzieć.- No dobrze wejdziemy do środka tam
nam wszystko opowiesz.
Weszliśmy do środka i Niall poprowadził mnie do salonu.
Usiadłam na kanapie i znowu wtuliłam się w Horanka.
-Nialler co jej zrobiłeś?- zarzucił mu Zayn.
-O… on m… mi nic.- odpowiedziałam z wielkim trudem.
-To co Ci się stało?- wtrącił Liam.
-Ja… Jack i… i B… B… Ben.- odpowiedziałam jąkając się.
-Co Ci zrobili?- zapytał Payne.
-Sz… szłam p… prze… przez park.- powiedziałam i wzięłam
głęboki wdech- I ich spotkałam. W sensie, że poznałam z dosyć sporej
odległości, więc zaczęłam iść szybciej, by mnie nie zauważyli, ale niestety się
nie udało. Więc zaczęłam biec jak najszybciej tutaj.- opowiedziałam.
-Coś od Ciebie chcieli?- zapytał Louis.
-Nie, ja po prostu od razu zwiałam. Boję się ich. Nie
wiem do czego oni są zdolni.- odpowiedziałam na ich pytanie.
-To może chodźmy z tym na policję?- zaproponował Zayn.
-Nie!- odpowiedziałam nerwowo, a kiedy spojrzeli na mnie
pytająco zaczęłam- Nie wiadomo co Camillę z nim łączyło. Jeśli on na nią coś
nagada będzie miała przerąbane. Nie chcę jej sprawiać kolejnych problemów. Ona
na pewno teraz chce wyjaśnić sprawę z adopcją. Chce znaleźć biologicznych
rodziców.
-No, ale w ten sposób nie przestaną was prześladować. A
nie zapominaj o tym, że musi oddać im siedem tysięcy nie wiadomo za co.-
stwierdził Daddy.
-Na razie nigdzie nie idziemy. Po za tym, o której
przychodzą dziewczyny?
-No jest 15:47, więc zaraz będą. Tyle, że Camilli jeszcze
nie ma.- powiedział Malik.
-Może się spóźni?- zapytał Tomlinson.
-No wiecie, Hazzy też jeszcze nie ma. Może przyjdą
razem?- poruszył śmiesznie brwiami Zayn. W tym momencie usłyszeliśmy, że ktoś
wszedł do domu. Po chwili w salonie pojawił się Harry, a za nim Perrie,
Eleanor, i Danielle. Jednak nie było z nimi Cami.
-Cześć dziewczyny.- powiedział Niall. Zayn podszedł do
Perrie i pocałował ją w usta, Liam najpierw przytulił Dan, a następnie ucałował
w policzek, a Lou podniósł Elkę, zrobił kółeczko wokół własnej osi i pocałował.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Zazdroszczę im takiego szczęścia. Z moich zamyśleń
wyrwał mnie głos Payne’a:
-Dziewczyny poznajcie Rose. Rose poznaj Danielle, Eleanor i Perrie.
Uśmiechnęłam się niepewnie i każdej z nich podałam rękę.
-Wiesz kotku, z tego co mówiłeś miałyby być dwie
dziewczyny, a ja widzę tu tylko jedną. Myślałam, że umiesz liczyć do dwóch, ale
jednak się pomyliłam.- zaśmiała się serdecznie Danielle.
-No tak powinna być teraz Camilla, ale jej nie ma. Zaraz
powinna być.- odpowiedziałam- Spróbuję do niej zadzwonić.- wyjęłam telefon z
kieszeni i wybrałam numer Cami. Nie odbierała więc spróbowałam jeszcze raz, ale
i tym razem nic.- Nie odbiera.- powiedziałam odwracając się w stronę reszty
zgromadzonych.
-To może spróbuj
do Aleksa.- zaproponował Liaś.
-No ok.-
wyszukałam numer Aleksa i nacisnęłam zieloną słuchawkę. P pięciu sygnałach
odebrał.
-Słucham.
-Cześć Aleks. Słuchaj
może jest jeszcze z Tobą Cami?
-Nie, nie ma, a
co?
-Bo się
umówiliśmy, a jej jeszcze nie ma.
-Rose, ale ona…
__________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________
16 komentarzy=next
Pojawiła się nowa zakładka, a mianowicie informowani. Jeśli ktoś chce może podać swoją nazwę tt, a my was powiadomimy o każdym nowym poście. :)
zabije cie!!! W takim momencie?,naprawde? Musialas?. Dawaj szybkooo next. Jestem nega ciekawa. A zwlaszcza tego dlaczego zaslania rece <3 neeeeext!
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdział 1 na blogu http://gust-of-truth.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńprzepraszam za SPAM ♥ ~ Franky
Swietne
OdpowiedzUsuńCZY TY SE JAJA ROBISZ ŻE W TAKIM MOMENCIE KOŃCZYSZ?! JAK JA MAM TERAZ SPAĆ SPOKOJNIE PO NOCACH NIE WIDZĄC CO SIĘ STAŁO Z CAMILLĄ?! BĘDZIESZ ODPOWIEDZIALNA ZA MOJĄ BEZSENNOŚĆ!
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to rozdział zajebisty ikudhsogjnursgnuirswhnuoursou :D Hahahah i oczywiście było masowanie żeber xD Hahaha pomysł jeszcze ze szkoły :3 Ta cała sytuacja Niall'a i Rose była zabawna :D
Ale kurde jak Hazza się wkurzył xD A Niall głupek się nie chce przyznać do tego co czuje do Rose :p Mam nadzieję że będą razem :D
Jak Przyszły El, Perrie i Dani to tak słodko chłopcy je powitali a zwłaszcza Lou i El - jestem Larry Shipper jak wiesz ale to było takie awwww <3 Jak czytam to od razu automatycznie sobie wyobrażam całą sytuację i tak se Lou wyobraziłam z Elką i musiałam zrobić awwwwwww <3 Kocham jak on jest takim słodziakiem ^^
Stylistycznie nie mam zastrzeżeń :) Wszystko gra :D Czekam na kolejny rozdział, a skoro dodajecie jak jest 16 komentarzy to ja je mogę napisać, nawet zaraz xD Tesco mi pomoże :D
~Lov
super, jak zwykle super super super genialne :) czekam na kolejny z niecierpliwością, boję się o Camilę :( NIE RÓBCIE JEJ NIC ZŁEGO, PROSZĘ !
OdpowiedzUsuńŚwietny! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńZajebiste!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,że dopiero dzisiaj,ale nie widziałam,że dodałaś..
Przepraszam ;c
Czekam na następny z niecierpliwością!
Pozdrawiam,DominiCa <3
Zajebisty!
OdpowiedzUsuńDlaczego w takim momencie?
Co?
Napisz, proszę jak najszybciej, bo umieram z ciekawości!
Prooooszę :)
Czekam na następny :)
OMFG wspaniały *O*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać na kolejnego rozdziału, piszecie wspaniale :D
Ciekawy rozdział. Widac, że wszystko jest przemyślane i dokładnie dopracowane. Dziękuję, że piszesz to opowiadanie, bo bardzo mnie inspirujesz. Masz bardzo ciekawy dobór słownictwa i podziwiam cię za to. Życzę miłego pisania kolejnego rozdziału i weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.