piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 12

 Rozdział 12

Aleks

-Ja chciałem Cię tylko przeprosić.- powiedziałem cicho, usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłonie. Rose usiadła obok i przytuliła mnie. Rozpłakałem się. Kocham Camillę i nic tego nie zmieni. Nie liczą się więzy krwi. Nie dla mnie. To moja siostra. Znam ją najlepiej. Nawet moi rodzice nie wiedzą o niej wszystkiego.
-Ty jesteś Aleks tak?- zapytał mnie ten, który zszedł z Cami na dół. Pokiwałem głową.- Ja jestem Harry. Zależy Ci na niej?
-Bardzo. W końcu to moja siostra.- powiedziałem ledwo powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu.
-Porozmawiam z nią, ale nic nie obiecuję.- powiedział i poklepał mnie po plecach.
-Dziękuję.- powiedziałem. Spojrzałem na chłopaka. Uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Z kuchni usłyszeliśmy dźwięk tłuczonego szkła, a po chwili głośnie „ałć” i parę przekleństw. Pobiegłem szybko do kuchni i zobaczyłem Camillę przy zlewie. Chyba się skaleczyła, bo trzymała rękę pod kranem. Przytuliłem ją, ale ona momentalnie wyrwała mi się.
-Wyjdź Aleks. Proszę.- powiedziała Rose, która razem z chłopakami weszła do kuchni.
-My się nią zajmiemy.- powiedział Harry i odwrócił się do pozostałej czwórki- Zabierzcie go stąd.
Chłopcy podeszli do mnie i zaczęli pchać w stronę salonu. Po chwili wahania wyszedłem i usiadłem na kanapie. Gdyby nie ja nigdy, by się nie dowiedziała i nie doszłoby do tej sytuacji. To wszystko wydarzyło się przez moją głupotę. W kuchni dało się słyszeć odgłosy kłótni. Raz w życiu widziałem Camillę w takim stanie. W dniu, w którym znalazła ciało Matta. Nikt nigdy nie dowiedział się dlaczego popełnił samobójstwo. Wiedziała to tylko ona. Camilla. Nadal to wie. Po jego śmierci zmieniła się i już nigdy nie było jak dawniej. Odsunęła się od wszystkich oprócz mnie.

Camilla


-Daj rękę to Ci ją opatrzę.- powiedział Harry sadzając mnie na blacie kuchennym. Rosemarie podała mu apteczkę, a on wyjął z niej gazę i wodę utlenioną. Podałam mu rękę i Harry od razu wziął sięga przeczyszczanie rany. Trochę piekło, mimo że robił to najdelikatniej jak potrafił. Starałam po sobie nie pokazać, że boli, ale on to chyba wyczuł, bo zaczął dmuchać na moją rękę. Po chwili owinął mi ją bandażem i ładnie zawiązał.- Skończone.- powiedział z dumą w głosie.
-Dziękuję.- odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek na znak wdzięczności. Z blatu było to o wiele łatwiejsze niż z podłogi. Może i miałam na nogach koturny, ale nie są one jakieś mega wysokie, a Harry ma te swoje metr osiemdziesiąt. Spojrzał na mnie z uśmiechem. Zapatrzyłam się w te jego piękne zielone oczy.
- Camilla powinnaś porozmawiać z Aleksem.- przerwała nam tę cudowną chwilę Rosemarie.
-Po co go tu w ogóle przyprowadziłaś?!- krzyknęłam wściekła.
-Ponieważ on był załamany tym, że Ciebie nie ma. Bał się o Ciebie.0 prychnęłam. Jemu na Tobie zależy.
- Mhm. Jasne.- powiedziałam coraz bardziej wkurzona.
-Kiedy wczoraj wysłałam z Twojej komórki sms’a do two… jego rodziców, on się tylko przejął twoim zniknięciem. Oni dziś poszli jak gdyby nigdy nic do pracy.- powiedziała. Czułam, że to była prawda. Aleks zawsze o mnie dbał. To dzięki niemu jeszcze chodzę po tym świecie.- Porozmawiaj z nim chociaż.
-Dobrze.- odparłam po chwili rozważania za i przeciw- Harry będziesz tam ze mną?- zapytałam.
-Oczywiście.- uśmiechnął się. Wyszliśmy z kuchni. W salonie siedziała cała piątka. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia wszyscy spojrzeli w naszą stronę. Aleks płakał. Nie zdarzało mu się to często, ale jednak. Spojrzał na mnie z obawą. Usiadłam na podłodze, a Hazza obok. Rosemarie usadowiła się na fotelu.
-Camilla ja Cię ba… bardzo prze… przepraszam. Powinienem był Ci powiedzieć nawet bez ich zgody. Przepraszam.- powiedział bardzo szybko Aleks.
-Myślisz, że to by coś zmieniło?- zapytałam- Zareagowałabym pewnie tak samo, albo i gorzej. Tylko, że nie powinnam się na Tobie wyżywać. W końcu ty zawsze o mnie dbałeś jak rodzi… jak oni byli niesprawiedliwi.
-Oj tak oni często byli nie fair. Pamiętasz jak spóźniłaś się trzy minuty, a ja następnego dnia cztery godziny i Tobie zabrali kieszonkowe, a mnie tylko ostrzegli?- zapytał Aleks.
-Tak. I potem przez trzy miesiące oddawałeś mi połowę swojej kasy.- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko. Cieszę się, że między mną i Aleksem jest już lepiej. Chciałabym dowiedzieć się skąd ja tak naprawdę pochodzę.
-Przepraszam.- powiedział wyrywając mnie z zamyślenia.- Nie chciałem żebyś dowiedziała się w ten sposób.
-Nic się nie stało. To ja powinnam Cię przeprosić. Za ten policzek też.- powiedziałam i przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, a ja postanowiłam się go zapytać o moje pochodzenie.- Aleks ja pochodzę z Włoch?
-Nie. We Włoszech byłaś tylko w domu dziecka, a tam rodzice dowiedzieli się, że jesteś z Wielkiej Brytanii. Jednak nie chcieli im przekazać żadnych twoich rzeczy.- wyjaśnił, a ja zaczęłam się zastanawiać nad pojechaniem do domu dziecka.- Wracasz do domu?- zadał mi pytanie Aleks.
-Nie wiem, ale będę musiała, bo nie mam gdzie się podziać, a u Rose będą mnie nawiedzać, że się tak wyrażę, a nie chcę sprawiać jej problemów.- odpowiedziałam trochę nieobecna.
-Możesz zamieszkać z nami.- powiedział Harry kładąc rękę na moim ramieniu.
-Nie, nie mogę.- powiedziałam stanowczo.
-Dlaczego?- zapytał Niall ze znakiem zapytanie na twarzy.
-Ponieważ nie macie dla mnie pokoju, nie będę miała wam z czego zapłacić, bo nie mam pracy i co na to media, menadżerowie i fani?- wyliczyłam im wszystko.
-Pokój to nie problem, bo obok pokoju Hazzy jest sypialnia, do której należy wstawić tylko meble. Jedynym problemem jest to, że łazienkę mielibyście wspólną. Pieniędzy nawet byśmy od Ciebie nie wzięli. Wystarczyłoby, że czasem posprzątałabyś trochę dom, ugotowała coś lub zrobiła zakupy, a o prasę, fanów i menadżerów się nie martw. To nie ich sprawa kto z nami mieszka. Równie dobrze można powiedzieć, że jesteś kuzynką któregoś z nas.- powiedział z uśmiechem Daddy.
-No nie wiem. Z tą kuzynką kiedyś by i tak się wydało.- zaczęłam się nad tym zastanawiać.
-Aleks pomóż nam.- powiedział Zayn.
-W sumie Camilla oni mają rację.- spojrzałam na niego pytająco.
-Po czyjej ty jesteś stronie, co? Po stronie tych, którzy są strasznie dziwni czy po stronie własnej sis?
-My dziwni?- zapytał z pełną powagą Louis na co ja pokiwałam głową- No cóż chyba jednak ona na pewno nie będzie chciała z nami mieszkać skoro jesteśmy DZIWNI.- specjalnie podkreślił ostatnie słowo.
-Nie o to chodzi.- zaoponowałam.
-A o co?- zapytał ciekawy Tommo.
-Już wam mówiłam.- odpowiedziałam.
-Camilla i tak za trzy tygodnie kończysz osiemnaście lat więc i tak byś się wyprowadziła. Co Ci szkodzi zrobić to wcześniej.- odezwała się Rosemarie.
-I ty Brutusie przeciwko mnie?- wywróciłam oczami.
-Oj zgódź się. Nic Ci nie zrobią. Znasz ich przecież.- powiedziała. I co ja mam zrobić? Wiem, że każda inna directionerka przystała by na tę propozycję, ale ja nie jestem każda inna. Może i przed trzema laty bym to zrobiła jednak nie teraz,  nie w tym moim jakby nowym życiu. A jeśli rodzice Aleksa nie zgodzę się na moją wyprowadzkę? Przecież prawnie podlegam im dopóki nie osiągnę pełnoletniości. Gdyby tylko był tu Matt. On wiedziałby co zrobić. Poczułam, że po moich policzkach lecą łzy. Szybko je otarłam, ale i tak reszta zauważyła.
-Camilla co się stało?- zapytał Niall.
 -Nic.- powiedziałam i wymusiłam uśmiech na twarzy. Postanowiłam szybko zmienić temat.- Zostanę pod jednym warunkiem.
-Jakim?- zapytał Malik. Uff… udało się. Nie zadają mi żadnych pytań.
-Musicie pojechać tam ze mną.- powiedziałam stanowczo.
-Spoko. Pojedziemy z Tobą i z nimi pogadamy. Pomożemy Ci się także spakować i inne rzeczy, które będą Ci potrzebne. Jedźmy od razi.- powiedział Hazza z wielkim entuzjazmem.
-Ale, że teraz?- zdziwiłam się.
-Jasne. Im szybciej tym lepiej.- odezwał się Aleks.
-Ich pewnie nie ma teraz w domu.- powiedziałam.
-To Cię spakujemy, a potem z nimi pogadamy.- powiedziała Rose.
-I nie ma żadnego ale.- rzekł Louis widząc moją minę.
-Okay.- dałam za wygraną. Lou i Liam poszli do garażu po auto, a my wyszliśmy przed dom. Po chwili na podjeździe pojawił się ośmioosobowy van. Wsiedliśmy do niego. Ja usiadłam koło Harrego i Aleksa, a Rosemarie obok Nialla przy oknie. Louis prowadził, Liam usiadł koło niego, a Zayn za nimi. Oparłam się wygodnie i zaczęłam rozmyślać o całej tej zjebanej sytuacji z przeszłości dodając do niej obecne wydarzenia. Boję się zamieszkać z chłopcami. Nie dlatego, że im nie ufam. Nie chcę po prostu żeby coś im się stało. Jednak jestem też bardzo tym podekscytowana. Mam nadzieję, że rodzice Aleksa zgodzą się na moją przeprowadzkę. Muszę też znaleźć pracę żeby spłacić Bena. Tylko w ten sposób uratuję Rose i chłopców. Gorzej będzie jeśli to co mu oddam nie starczy mu i będzie żądał więcej. Jeśli będę musiała oddawać mu coraz więcej chłopcy mogą się domyślić. Najgorsze jest to, że ten dług nie jest tylko Matta, ale także mój. Mnie też zawsze trochę dawał, ale nigdy nie pozwolił mi iść do Bena żebym się nie zadłużyła. Niestety jego poświęcenie poszło na marne. Umarł przeze mnie. Teraz kiedy pozwoliłam komuś się do mnie zbliżyć mogę go zaraz stracić. Nie pozwolę na to. Jeśli ma mnie szantażować to nie poprzez moich przyjaciół. W sumie czy mogę ich tak nazwać? Nie wiem. Nie miałam żadnych przyjaciół. W szkole zawsze tylko udawali, że mnie lubią, aby wykorzystać moją naiwność. Aleks na początku uważał, że Matt też mnie wykorzysta, ale pomylił się i zostali najlepszymi kumplami.
-Camilla!- krzyknął mi do ucha Harry tak, że aż podskoczyłam.
-Co?- zapytałam zdezorientowana.
-Jesteśmy na miejscu.- uśmiechnął się. Rzeczywiście. Przez moje rozmyślania nie zauważyłam, że dojechaliśmy.- Wysiadasz czy nie?- zapytał trochę zniecierpliwiony.
-Tak, tak. Już.- powiedziałam i wysiadłam za nim. Aleks otworzył drzwi i wpuścił nam do środka. Skierowałam się od razu na piętro do mojego pokoju. Otworzyłam i zaprosiłam gestem ręki resztę do pokoju.
-To dawaj walizki i zaczniemy Cię pakować.- powiedział z entuzjazmem Harry. Podeszłam do łóżka i spod niego wyciągnęłam dwie duże walizki w kwiatki, a z szafy dwie mniejsze i trzy plastikowe pudełka na szkło i książki.
-To może ty i Rose spakujecie wszystko z komody, szafek i biurka oraz łazienki, a my weźmiemy się za garderobę?- zaproponował Niall. Zgodnie pokiwałyśmy głową i wzięłyśmy małą walizkę oraz pudełka.
-To ja wezmę się za rzeczy z łazienki i komody, a ty mogłaby popakować te wszystkie książki, pluszaki i szkła do pudełek?- zapytałam Rosemarie.
-Jasne. Nie ma problemu.- uśmiechnęła się. Poszłam do łazienki i zaczęłam z szafek wyjmować wszystkie moje kosmetyki i ręczniki. Podeszłam do lustra i zaprałam spod niego szczotkę i przybornik z akcesoriami do włosów. Po spakowaniu wszystkiego z łazienki wróciłam do pokoju i wyjęłam całą bieliznę z szuflad komody. Zamknęłam walizkę i chciałam pomóc Rose, ale ona już skończyła. Skierowałam się do garderoby i zauważyłam, że tam byli wszyscy i z czegoś się śmieli. Spojrzałam na Hazzę, a kiedy zobaczyłam, że w ręku trzyma mój pamiętnik i go czyta wkurzyłam się na maksa. Rzuciłam się na niego i próbowałam zabrać mu zeszyt. Niestety podniósł go do góry i czytał dalej.
-„Kiedy go ponownie zobaczyłam poczułam w brzuchu motylki. Czyżbym się zakochała? Nie to nie możliwe. Szczególnie że on mnie nie kocha. Ostatnio śnił mi się. Kocham te jego oczy, uśmiech, charakter. Jednak nie mogę mu tego powiedzieć. Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni.” O kim tak namiętnie piszesz?- zapytał i zaczął się śmiać.
-Oddaj to.- powiedziałam coraz bardziej wkurzona.
-No dobra dam Ci go.- nie myślałam, że to będzie takie łatwe. Jednak kiedy podeszłam do niego żeby odebrać mu zeszyt rzucił go do Zayna.
-Kurwa w tej chwili oddaj mi ten zeszyt!- krzyknęłam. Malik otworzył pamiętnik na kolejnej stronie.
-„On ostatnio mnie pocałował. Było wspaniale. Jednak wiem, że mnie nie kocha i to była chwila jego słabości. Niestety ten pocałunek utwierdził mnie w przekonaniu, że go kocham. Nie mogę, nie potrafię tego zrozumieć. Jak tak można grać na uczuciach innych? Nie rozumiem tego.”- wszyscy mieli z tego niezły ubaw, a ja czułam jak mi policzki płoną. Rzuciłam się na Zayna kiedy się tego nie spodziewał i wyrwałam mu zeszyt. Pospiesznie wyszłam z garderoby i schowałam pamiętnik do swojej torebki.
-Camilla powiedz nam o kim to jest.- uśmiechnął się zachęcająco Louis. Spojrzałam na niego spode łba.
-Odpieprzcie się ode mnie.- powiedziałam w miarę spokojnie.
-Uspokój się. Przecież to nic strasznego, że się zakochałaś. Kim jest ten szczęściarz?- zapytał Aleks poruszając zabawnie brwiami.
-Nic was to nie obchodzi.- warknęłam coraz bardziej wkurzona.
-Dajcie jej spokój.- powiedziała Rosemarie i spojrzała na nich znacząco. Chyba zrozumieli o co jej chodziło, bo więcej o nic nie zapytali.
-Wynieśmy te wszystkie walizki i pudła na dół do przed pokoju.- zarządził Liam i wszyscy wzięli się za wynoszenie. Louis z Harrym wzięli jedną z największych walizek, a Zayn drugą. Niall i Liam wzięli mniejsze, a ja, Rose i Aleks pudełka. Położyliśmy wszystko na podłodze.
-Może usiądziemy na kanapie w salonie?- zaproponował Aleks na co wszyscy z chęcią przystaliśmy. Siedzieliśmy w milczeniu aż usłyszeliśmy szczęk zamka. Cały mój spokój ulotnił się gdzieś.

Liam

Kiedy usłyszałem, że drzwi się zdenerwowałem się troszkę. Mam nadzieję, że państwo Amoor zgodzę się na przeprowadzkę Camilli.  Po chwili oboje weszli do salonu.
-Dzień dobry.- powiedzieliśmy jednocześnie.
-Dzień dobry.- odpowiedziała Pani Amoor. Była niewysoka brunetką, o niebieskich oczach, szczupła. Pan Amoor był także brunetem, z niebieskimi oczami. Jednak był troszkę tęższy. Oboje w średnim wieku. Szczerze mówiąc jeśli się tak przyjrzeć im i Camilli nie widać wcale podobieństwa.
-Mamo, tato to są nasi przyjaciele.- wskazał na nas Aleks- Camilla też tu jest.- dodał ciszej.
-Jak to miło, że jaśnie panienka raczyła się w końcu pojawić.- powiedział dosyć chamsko- Dlaczego kopnął nas ten zaszczyt?
-Nie masz się o co martwić. Ja przyszłam tylko na chwilkę.- powiedziała dość odważnie.
-Jak to? Wyprowadzasz się?- zaśmiał się.
-Tak. Właśnie to robię. Rzeczy mam już spakowane.- odpysknęła mu.
-Niby gdzie?- zapytał z lekkim oburzeniem.
-Do nas.- zabrałem głos.
-Na pewno nie.- odpowiedział Pan Amoor.
-Tato ona jest już dorosła. Pozwól jej.- powiedział Aleks poważnie.
-Prawie dorosła. Do pełnoletniości brakuje jej trzy tygodnie i ten czas będzie mieszkać z nami.- stwierdził dość stanowczo.
-To ja w takim wypadku wolę iść do domu dziecka.- krzyknęła Camilla i wstała z kanapy, ale Hazza złapał ją za rękę i posadził z powrotem.
-Proszę pana. –zacząłem- Wiem, że nas pan nie zna, ale my chcemy tylko jej dobra. Chcemy tylko jej szczęścia.- wytłumaczyłem patrząc na niego.
 -Nie ma mowy.- powiedział stanowczo.
-Ted zgódź się. W ten sposób ją krzywdzisz. Za trzy tygodnie i tak by się wyprowadziła. Jeśli to ją uszczęśliwi niech tak będzie. Ja wierzę tym chłopcom, a po za tym Aleks będzie ją odwiedzał.- mówiła cicho, jednak ja wszystko wyłapałem.
-Zmieniłem zdanie. Możesz się wyprowadzić. Masz pięć minut na wyjście z mojego domu. Po tym czasie nigdzie nie wyjdziesz i zostaniesz u nas.- powiedział i wyszedł z salonu, a jego żona za nim. Rzuciliśmy się do przed pokoju po rzeczy z przed pokoju i wynieśliśmy je wszystkie do samochodu. Camilla poszła pożegnać się z Aleksem. Podeszłem bliżej nich. Nie po to żeby podsłuchiwać tylko nie chciałem żeby paparazzi nas nie złapali.
-Będę Cię przecież odwiedzał.- mówiła do Camilli, która wtulała się w niego.
-A jeśli chłopcy się nie zgodzą.- zapytała.
-My nie mamy nic przeciwko.- wtrąciłem się- Aleks jeśli chcesz możesz jechać z nami.
-Nie dzięki. Jestem umówiony.- powiedział i jeszcze raz przytulił do siebie Camillę. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Tym razem usiadła na samym końcu. Trochę to było dziwne, ale nie wnikałem.
-Camilla twój ulubiony kolor to fioletowy?- zapytałem przerywając ciszę.
-Tak.- odparła uśmiechając się lekko- Skąd wiecie?
-Większość twoich ubrań jest w różnych odcieniach fioletu.- wyjaśnił Lou.
-Widzicie. Miałem rację, a wy się nie zgadzaliście!- krzyknął uradowany Hazza. Dziewczyny spojrzały na niego pytająco.
-Nieważne. Dowiecie się na miejscu.- powiedziałem.
-Camilla musimy Cię przed czymś ostrzec.- powiedział Zayn tajemniczo się do niej uśmiechając.
-Przed czym?- zapytała nieśmiało.
- No więc tak.- zacząłem- Hazza często biega nago po domu, Louis nie pozwala dotknąć swoich marchewek i stara się nauczyć Kevina latać, Zayn strasznie długo spędza w łazience, a dzięki Niallowi mamy dwie lodówki i robimy zakupy co drugi dzień.- uśmiechnąłem się.
-Ta, a Liam to ten poważny i nudny.- zaśmiał się złośliwie Tommo. Camilla po raz pierwszy od wyjazdu z domu zaśmiała się tak prawdziwie.
-Ty nie gadaj tylko prowadź.- poinstruowałem go.
-A nie mówiłem?- zapytał i zaczął się śmiać. Do końca drogi, której nie zostało wiele nikt już się nie odezwał. Po dojechaniu na miejsce i zaparkowaniu wyskoczyłem z samochodu.
-Ja pójdę sprawdzić czy już skończone, a wy idźcie do salonu i pilnujcie żeby nie weszły na górę.- powiedziałem i pobiegłem czym prędzej na piętro. Otworzyłem drzwi i jak się okazało wszystko zostało zakończone. Moim zdaniem wygląda przepięknie. Mam nadzieję, że się jej spodoba. Zszedłem na dół.
-Camilla zamknij oczy.- poleciłem- I nie próbuj podglądać.
-Dla pewności zakryję jej oczy.- zaoferował się Hazza. Położył swoje ręce na wysokości jej oczu i ruszył w stronę przed pokoju.- Uważaj teraz będą schody. Chociaż w sumie będzie łatwiej jeśli wezmę Cię na ręce. Tylko nie otwieraj oczu.
-Nie. Jestem za ciężka.- protestowała Camilla, ale Harry nic z tego sobie nie robiąc podniósł ją i wniósł na piętro. Stanął przed odpowiednim pokojem, postawił ją na ziemi i ponownie zakrył oczy.
-Camilla oto Twój nowy pokój.- powiedział Lou i otworzył drzwi na oścież. Loczek zdjął dłonie z jej oczu i popchnął w głąb pomieszczenia.
-I jak? Podoba Ci się?- zapytałem.
-Jest…

4 komentarze:

  1. Suuper! :) pisz dalej,! Jestem tez ciekawa co Cami ma na rekach ze ciagle nosi sweter;) (pop.rozdzialy) *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  2. Ja chyba wiem co Cami ma na rękach że nosi te swetry i długie rękawy (życie mnie nauczyło ale mogę się mylić)

    A rozdział jest kfjgnlfichjnlitdxhrow8ysGFrdlgfjghhbkzsgdbyirbnukdgytb *O* Najbardziej podobał mi się ten moment jak ją ostrzegali przed skutkami mieszkania z nimi xD Hahaha Kevin i Louis najlepsi xD

    MUSIAŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKI MOMENCIE?! Ja chcę wiedzieć jak jej pokój wygląda i to w trybie natychmiastowym :D Na pewno jest mega śliczny ^^ Kurde zazdroszczę jej że z nimi mieszka - ile ja bym za to dała....

    Dobra stop bo się rozmarzyłam xD Wracając musicie koniecznie jak najszybciej dodać kolejny rozdział :D

    A no i nie znalazłam żadnych błędów stylistycznych, chyba tylko jedna czy dwie literówki były ale to się nawet w książkach zdarza więc nie ma o czym mówić :)

    ~ Lov

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział ;) Mam nadzieję że nowy będzie szybko!

    OdpowiedzUsuń