Camilla
Kiedy wróciłam do domu spodziewałam się kazania na temat tego jak bardzo jestem nieodpowiedzialna, o tym jak mogłam uciec z domu i gdzie się podziewałam przez ten cały czas. Jednak pomyliłam się. Mama podeszła do mnie i mnie przytuliła, a tata uśmiechnął się. Nic, żadnego kazania ani szlabanu. Zdziwiło mnie to, więc postanowiłam poruszyć ten temat przy obiedzie.-Mamo, tato mam pytanie-powiedziałam
-Słuchamy cię kochanie-odpowiedziała mama.
-Czemu za tą ucieczkę nie mam żadnego szlabanu kary ani nic?- zapytałam podejrzliwie
-Ponieważ zrozumieliśmy, iż źle zrobiliśmy nie mówiąc ci o tej przeprowadzce wcześniej tylko zaledwie na trzy dni przed wyjazdem. Rozumiemy twoje zachowanie, ale mamy nadzieję, że więcej tak nie postąpisz-powiedział tata i się uśmiechnął.
-A gdzie spędziłaś tę noc Cama?- zapytał Aleks
-U Rose.
-U Rose? A kto to jest?- spytała mama marszcząc brwi
-Ona jest w moim wieku i ja znalazłam jej psa w parku i się zakumulowałyśmy i zaproponowała mi, że tę noc mogę u niej spędzić-odpowiedziałam jednym tchem
-Aha. A możemy ją poznać? -zapytał mój brat
W tym momencie usłyszeliśmy, że dzwoni mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i sprawdziłam kto dzwoni. Wiem, że rodzice nie lubią kiedy rozmawiam przy jedzeniu więc powiedziałam im kto dzwoni.
-To Rose.
-Dobrze to odbierz i jeśli chcesz możesz ją tu zaprosić to ją poznamy.
-Ok.
Wyszłam z pokoju i odebrałam.
-Hej-usłyszałam.
-Cześć-odpowiedziałam wesoło
-Słuchaj mogę do ciebie wpaść? Mam bardzo ważną wiadomość.
-Spoko. Rodzice i tak powiedzieli żebym cie zaprosiła więc wpadaj.
-Naprawdę? Super. To podaj mi adres.
- Oxford Street 9.
-Dzięki. Za jakieś pół godziny będę u ciebie.
-Okej. Czekam. Papa
Rozłączyłam się i poszłam do stołu dokończyć obiad.
-Zaprosiłaś ją?- zapytała mama
-Tak. I tak chciała wpaść. Ma do mnie ważną sprawę.- odpowiedziałam
Kiedy skończyłam jeść, poszłam do swojego pokoju dokończyć rozpakowywanie. Pół godziny później usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Camilla to do ciebie.-zawołała mama.
Zbiegłam po schodach i podeszłam do drzwi.
-Cześć- przywitałam się- Mamo to jest Rosemarie.
-Dzień dobry- przywitała się Rose.
-Witaj- odpowiedziała mama z uśmiechem.
-Pójdziemy do mnie do pokoju, dobrze?- zapytałam się
-Dobrze- odpowiedziała
Poszłyśmy do mnie. Rose usiadła na krześle i zaczęła mówić tę swoją wielką nowinę.
-Wiesz, że za miesiąc jest koncert One Direction.- bardziej stwierdziła niż zapytała.
-No wiem.- odpowiedziałam- Jestem na bieżąco. Obserwuję wszystko co jest związane z ich tematem. Tylko szkoda, że nie mam na niego biletów.- powiedziałam ze smutkiem.
-Tak się składa, że ja mam dwa bilety i aż do wczoraj nie wiedziałam z kim pójść od kiedy pokłóciłam się z moją przyjaciółką.
-No nie wiem- powiedziałam-w końcu zapłaciłaś za nie pewnie kupę kasy.
-Właśnie, że nie.- odpowiedziała z uśmiechem.
-Jak to?- zapytałam zaskoczona.
-No wygrałam je w konkursie plastycznym.- uśmiechnęła się.
-I naprawdę chcesz żebym to ja z tobą poszła?- zapytałam- Przecież znasz mnie dopiero jeden dzień, czyli praktycznie wcale.
-Może nie znamy się jeszcze dobrze, ale przecież do koncertu jest jeszcze cały miesiąc.- powiedziała- Ale musimy się zapytać twoich rodziców czy cię puszczą.
-To może chodźmy do nich od razu?- zapytałam
-Okej- powiedziała Rose.
Zeszłyśmy na dół i skierowałyśmy się w stronę salonu. Rodzice siedzieli na kanapie i oglądali telewizję. Podeszłyśmy do nich i usiadłyśmy na fotelach.
-Mamy do was sprawę.- zaczęłam
-Słuchamy.- powiedział z uśmiechem tata.
***
Rosemarie
Stwierdziłam, że ja zacznę i nie dopuściłam do głosu Camilli.-Wiem, że może z Camą nie znamy się długo- zaczęłam-ale tak się składa, że mam dwa bilety na koncert naszego ulubionego zespołu, a że nie mam z kim iść to pomyślałam o Camilli.
-No i chciałyśmy się spytać czy bym mogła pójść- powiedziała Cama.
-A co to za zespół?- zapytała mama.
-One Direction- powiedziała Camilla.
-A kiedy ten koncert?- zapytał tata- I ile mamy ci oddać za bilety Rose?
-Koncert jest za miesiąc. Zaraz po zakończeniu roku szkolnego.- powiedziałam- A za bilety nic mi państwo nie muszą oddawać.
-Ależ dziecko co ty mówisz?!- zdziwiła się mama Camilli- Przecież te bilety kosztowały fortunę.
-Ale ja je wygrałam w konkursie plastycznym.- odpowiedziałam.
-Dobrze. Zastanowimy się nad tym.- powiedział tata Camilli na co obie podskoczyłyśmy z radości.-Ale mamy pewne warunki.
-Jakie tato?- zapytała Cama.
-Jako, że i tak do końca tego roku nie idziesz do szkoły, bo świadectwo już masz to będziesz musiała wysprzątać całe podwórko wokół domu- powiedziała mama- Jak to zrobisz będziesz mogła pójść na ten koncert.
-Naprawdę?- zapytałyśmy jednocześnie podekscytowane.
-Naprawdę- zaśmiał się pan Amoor
-A będę mogła po szkole przychodzić i pomagać Camilli?- zapytałam, bo bardzo chciałam z nią pójść na ten koncert.
-Oczywiście jeśli chcesz to możesz- odpowiedziała pani Amoor.
-Dziękuje-powiedziała Cama i przytuliła swoich rodziców.
Wyszłyśmy z Camillą na podwórko żeby zobaczyć od czego zacząć. Gdyby miała robić to sama to by nie zdążyła. Jest tu pełno rzeczy do roboty, ale damy radę. Uzgodniłyśmy, że codziennie po szkole będę do nie przychodzić na 3 godziny, żeby jej pomóc. A w weekendy będziemy robić cały dzień. W końcu we dwie będzie raźniej.
-No ja muszę już iść- powiedziałam Camilli- Wiesz jutro szkoła.-odpowiedziałam zniesmaczona.
-Ah… No tak-odpowiedziała.
-To do jutra-powiedziałam.
-Pa-odpowiedziała.
Przytuliłyśmy się na pożegnanie i poszłam w stronę swojego domu szczęśliwa jak nigdy.