Rozdział 18
Niall
-To Ashley.- przekazałem dobrą wiadomość innym.
Zauważyłem, że Rose posmutniała, Ciekawe dlaczego? No nie ważne. Odebrałem i od
razu usłyszałem jej słodki głosik.
-Cześć Niall.
-Hej Ashley. Przyjeżdżasz do Londynu?- zapytałem z
nadzieją. W końcu stęskniłem się za swoją dziewczyną.
-Właściwie to w tej sprawie dzwonię.- odpowiedziała-
Jestem już w Londynie.
-Naprawdę?- niedowierzałem- Przyjechać po Ciebie?
-I przeszliśmy do sedna sprawy.
-To znaczy?- nie rozumiałem jej.
-Bo...
Camilla
-Camilla wstawaj. Zaraz lądujemy.- zaczął mnie ktoś
szturchać. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Louisa. Jakim prawem on mnie budzi? A
no tak. Lądujemy.
-Lou zanim pojedziemy do waszego domu możemy pojechać
do Aleksa?- zapytałam kiedy wyszliśmy z samolotu. Poszliśmy odebrać swoje
bagaże.
-Po pierwsze nie ma problemu, a po drugie to jest także
Twój dom.- uśmiechnął się. W tej peruce i okularach nikt go nie poznał. Nawet
ja bym nie poznała gdyby nie to, że wiem, że to on pomyliłabym go z kimś innym,
Odebraliśmy bagaże i ruszyliśmy w stronę jego samochodu, który stał niedaleko
lotniska. Zabrał ode mnie torbę i wrzucił do bagażnika. Wsiedliśmy do auta i
ruszyliśmy w drogę.
-Louis ja nie mogę nazywać waszego domu swoim. W końcu to
wy na niego zarobiliście, a nie ja. Powiedziałam po chwili ciszy.
-To co? I tylko z tego powodu nie nazwiesz go swoim
domem?- zapytał ironicznie- Posłuchaj. To, że nie dokładasz się do rachunków,
ani nie zarobiłaś na ten dom nie znaczy, że nie możesz nazwać go swoim. Póki
czujesz się w nim bezpiecznie to, to jest Twoje miejsce. Rozumiesz?- zapytał
nie odwracając głowy od drogi.
-Tak.-odpowiedziałam lekko zawstydzona. Kurcze oni są
tacy mili i kochani. Kocham ich jak braci. Chociaż nie wiem co z Harrym. Nie
wiem co do niego czuję. Powinnam przestać o nim myśleć. Traktować go jak
przyjaciela. Nie robić sobie nadziei.
-Camilla mówię do Ciebie.- usłyszałam głos Louisa.
-Przepraszam. Zamyśliłam się.- spuściłam głowę i czułam
jak się czerwienię- Więc co mówiłeś?
-Zapytałem się jak masz zamiar oddać te 7000 funtów
Benowi. Z czego?- zapytał Louis. Cholera. Skąd on to wie. Przecież mieli się
nie dowiedzieć. Sama chciałam to załatwić. Tak żeby oni się nie dowiedzieli.
Kurcze. Wszystko się pieprzy.- To jak? Odpowiesz?- wyrwał mnie z przemyśleń.
-Nie wiem Lou. Może pójdę do jakiejś pracy. Ciągle nad
tym myślę.- odpowiedziałam- A w ogóle skąd o tym wiesz?
-Z tego listu, który dostałaś od Bena.- wyjaśnił- Jeśli
chcesz mogę dać Ci te pieniądze, żeby on się odczepił.
-Nie Louis. Nie chcę Twoich pieniędzy.- od razu
zaoponowałam na ten pomysł- I tak jestem wam dozgonnie wdzięczna za to, że mam
gdzie mieszkać. Nie chcę mieć i u Ciebie długu.
-Ale…
-Nie ma żadnego, ale Louis. Poradzę sobie.- przerwałam
mu.
-No okay.- odparł- A wiesz chociaż za co ten dług?
-Nie.- skłamałam bez skrupułów. Oczywiście, że wiem co to
za dług, ale on nie może wiedzieć.
-To może wiesz co zrobił mu Matt, że teraz masz za to
płacić.- dociekał.
-Przez niego poszedł do więzienia.- powiedziałam wychodząc
z auta, bo Lou zaparkował pod domem Aleksa i jego rodziców. Mam nadzieję, że
ich nie będzie.
-To ile on ma właściwie lat?- zapytał.
-Dwadzieścia dwa o ile się nie mylę.- odpowiedziałam.
-Rozumiem, a za co poszedł siedzieć?- chciał znać prawdę.
-Nie wiem.- znowu skłamałam bez żadnych skrupułów. To nie
jest tak, że chcę go okłamywać. Po prostu boję się, że jeśli poznają prawdę
odwrócą się ode mnie. Nie chcę tego mam tylko ich. Kiedyś na pewno im wszystko
powiem. Będę musiała. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i po chwili pojawił się w
nich Aleks. Na nasz widok uśmiechnął się promiennie.
-Cześć. Wchodźcie.- gestem ręki zaprosił nas do środka.
Razem z Louisem przekroczyliśmy próg domu i od razu skierowaliśmy się do
salonu. Aleks poszedł do kuchni, aby po chwili wrócić z napojami i
ciasteczkami.
-Nie przeszkadzamy?- zapytałam odbierając od niego
szklaneczkę z sokiem.
-Jasne, że nie. Wiesz nie znalazłem jeszcze dziewczyny.-
zaśmiał się, a my razem z nim- Opowiadaj. Jak było we Włoszech? Dowiedziałaś
się coś?
-Niewiele.- odpowiedziałam i upiłam łyk soku.
-To znaczy?
-Dostałam parę rzeczy i list, ale nic z niego nie wiem,
bo deszcz i okres czasu zrobiły swoje.- wyjaśniłam.
-Rozumiem. Ale co Cię do mnie sprowadza, a raczej was. Bo
raczej żeby mi powiedzieć o tym jak było na wyjeździe, bo wtedy byśmy się umówili.
-Chciałam Ci oddać resztę pieniędzy, które mi
pożyczyłeś.- wyciągnęłam z torebki portfel i już miałam wyciągać pieniądze, ale
Aleks zamknął moją portmonetkę.
-Zatrzymaj je.- powiedział.
-Ale…- zaczęłam, jednak mi przerwał.
-Tobie bardziej się przydadzą. I wiedz, że ich nie
przyjmę ich z powrotem, a nawet się obrażę jak mi je oddasz.- uśmiechnął się.
Dałam za wygraną i schowałam portfel do torebki.
Rosemarie
Zasmuciłam się na wiadomość, że ta cała Ashley zadzwoniła
do Nialla. Pewnie nie pójdzie z nami na kręgle tylko po nią pojedzie. Chyba
polubiłam Nialla bardziej niż przyjaciela.
-Ale jak to?!-krzyknął
zrozpaczony. Już wiedziałam, że coś się stało.- Nienawidzę Cię. Nie chcę Cię
już więcej widzieć.- rozpłakał się i rzucił telefonem w drzewo, a on rozsypał
się w drobny mak.
-Co się stało?- zapytał
troskliwie Liam.
-Ona była ze mną tylko dla sławy
i pieniędzy. Powiedziała, że mnie nigdy nie kochała, a kiedy składała obietnicę
wiedziała już, że ją złamie. Siedzi w Londynie ze swoim chłopakiem i robi
karierę modelki.- wykrzyknął zrozpaczony.
-Wszystko się ułoży Niall i
znajdziesz jeszcze tę jedyną.- poklepał go po plecach Zayn.
-Wszystkie są takie same.-
skwitował.
-Wcale, że nie wszystkie.-
zaoponowałam od razu.
-Właśnie, że tak! Ty na pewno
jesteś taka sama! Liczą się dla was tylko sława i pieniądze!
-Niall.- ostrzegł go Payne.
-No, a nie?! Myślicie, że
dlaczego się z nami przyjaźni?! Dla kasy!
-Licz się ze słowami Horan.-
ostrzegłam go ledwo powstrzymując łzy cisnące mi się do oczu.
-A co może powiesz, że to nie
prawda?!
-Bo tak jest!
-Jasne! A jak co do czego
przyjdzie i będziesz sławna to będziesz mieć nas w dupie! Wszystkie jesteście
takie same. Popierdolone idiotki, które myślą tylko o pieniądzach! Camilla jest
taka sama! Zgrywa niewiniątko, a tak naprawdę wydoi nas z kasy i ucieknie z tym
swoim Benem!
W tym momencie nie wytrzymałam
i przywaliłam mu z liścia. Zachwiał się i złapał za piekące miejsce.
-Mnie możesz obrażać, ale nie
moją przyjaciółkę!
-Myślałby kto! Przyjaciółki od
siedmiu boleści! Jack to nadal pewno Twój chłopak? Jesteś dziwką!
-Nie waż się tak więcej do
mnie mówić! Nienawidzę Cię Niall!
-I dobrze. Ja Ciebie też!
Wypierdalaj stąd i więcej nie wracaj!
-Tego chcesz?!
-Tak!
-Dobrze! Miło było was poznać
chłopcy. A ty Horan nie licz na moje przebaczenie jak zrozumiesz swój błąd.-
powiedziałam i uciekłam z terenu ich posesji. Jak on mógł? To mnie zabolało.
Czy to znaczy, że go kocham? Nie. Chyba nie. Jedno wiem na pewno. Rozdział pod
tytułem Niall Horan w moim życiu jest zamknięty. Wbiegłam do domu i rzuciłam
się na swoje łóżko z płaczem. Chciałabym żeby dzisiejszy dzień okazał się
jednym wielkim snem. Koszmarem.
Niall
Czasem nienawidzę sławy. Przez
to nie mogę znaleźć sobie prawdziwego przyjaciela, ale i prawdziwej miłości.
Wszystkie dziewczyny są takie same.
-Co ty debilu zrobiłeś?!-wydarł
się na mnie Liam- Zraniłeś ją.
-Jasne.- prychnąłem- Pewnie
poleciała do swojego kochasia powiedzieć, że kasy jednak nie będzie.
-Uspokój się!- wydarł się
Zayn- To, że Ashley Cię oszukała, o czym Ci mówiliśmy, nie znaczy, że każda
dziewczyna taka jest.
-Nie wierzę w to. A Camilla
powinna się wyprowadzić.- stwierdziłem.
-I gdzie pójdzie?- zapytał
Liam.
-Do Bena.- odparłem wkurwiony.
-Zamknij mordę!- krzyknął
Harry- Odpierdol się od niej i Rose! Zachowujesz się jak bachor! Jesteś
popierdolony! Idiota! W dodatku ślepy!- krzyknął i z impetem wbiegł do domu.
-Brawo Niall.- powiedział Daddy.
-Wszystko potrafisz
spieprzyć.- skwitował Malik i obaj poszli do domu. Wkurwiłem się na maksa. Już
zdążyły owinąć sobie chłopaków wokół palca. I po co my im pomogliśmy? Przez to
nasza przyjaźń się rozpada. Przez nie. A może to moja wina? Kurwa. To moja
wina. Przecież to nie wina Rose, ani tym bardziej Camilli. Jestem idiotą.
Usiadłem na schodkach przed domem i schowałem twarz w dłonie. Rose mi już nigdy
nie wybaczy. Jestem debilem. Harry miał rację. W sumie nie mam mu za złe, że mnie
zwyzywał. W końcu obraziłem dziewczynę, którą kocha. W tym momencie usłyszałem samochód
wjeżdżający na posesję, więc podniosłem głowę. To samochód Loueha. Zatrzymał
się i wysiadł. Wyciągnął z bagażnika dwie torby. Swoją i… No właśnie. Kto z nim
przyjechał? Drzwi od strony pasażera się otworzyły i wysiadła z nich Camilla.
Ucieszyłem się, że jest cała i zdrowa. Nic jej nie jest.
-Cześć Ca…- przerwałem, bo
przywaliła mi z pięści w twarz. Louis podbiegł i złapał ją w pasie odciągając
ode mnie.- O co Ci chodzi?- zapytałem zdziwiony.
-Myślałeś, że się nie dowiem?!
Jak mogłeś?! I tylko za taką ją masz?!- wykrzyknęła tym samym próbując wyrwać
się Louisowi. Chłopcy chyba usłyszeli jej krzyki, bo wyszli z domu.- Puść mnie
Louis jeśli Ci życie miłe! Dojebię temu gnojowi! Zasłużył sobie!- udało jej się
wyrwać kopiąc Tommo w krocze. Dobiegła do mnie i już miała mi przywalić, ale
Liam ją powstrzymał. Zamknął jej ręce w uścisku tak, że by mu się nie wyrwała i
nie kopnęła.- A wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze Horan?! Nie to, że
uważasz ją za jakąś dwulicową sukę, ale że ją zraniłeś! Tobie z was wszystkich
najbardziej ufała!- głos jej się łamał, ale mówiła dalej- Przez jedną
dziewczynę już oceniłeś mnie i Rose! Myślałam, że nam ufasz, że jesteśmy
przyjaciółmi! Widzę, że nie mam na kogo liczyć!- rozpłakała się. Chciałem ją
przytulić, przeprosić, ale ona wzięła torbę z ziemi i wbiegła do domu.
-Niall coś ty narobił?-
zapytał Lou. Wiedziałem, że to pytanie
retoryczne więc nie odpowiadałem.
Camilla
Nie mogłam dłużej zostać w tym
domu. Niall mnie tu nie chce. Wiem to. Nie powinien obrażać Rosemary. To nie
jej wina, że dziewczyna którą kochał okazała się jędzą. Wyciągnęłam walizkę i
zaczęłam się do niej pakować. Jednak przeszkodziło mi wejście chłopców do
pokoju. Nialla jednak z nimi nie było.
-Co ty robisz?- zapytał Zayn.
-Pakuję się, nie widać?
-Przestań.- powiedział Harry i
zabrał mi walizkę- Przecież nikt Cię nie wyrzuca.
-Niall mnie tu nie chce. Jeśli
jeden z was mnie nie chce to ja nie będę powodem kłótni.- stwierdziłam i
wyjęłam drugą walizkę, którą zabrał mi Zayn, a Liam wyjął całą resztę spod
łóżka. Wkurzona usiadłam na łóżku i skrzyżowałam ręce na piersi. Z bezsilności
zaczęłam płakać. Louis usiadł obok mnie i opiekuńczo objął mnie ramieniem.
Chłopcy usiedli na dywanie przed nami i wpatrywali się w nas w milczeniu. Po
około piętnastu minutach do pokoju wszedł Niall. Spojrzałam na niego z
nienawiścią, ale kiedy zobaczyłam jego czerwone i podpuchnięte oczy serce
trochę mi zmiękło.
-Camilla przepraszam Cię. Tak naprawdę
nie miałem tego na myśli. Ja sam nie wiem co we mnie wstąpiło. Po prostu kiedy
Ashley powiedziała mi, że była ze mną dla sławy poczułem się zraniony. Nie
chciałem powiedzieć tego wszystkiego Rose. Wybaczysz mi?- zapytał patrząc na
mnie ze skruchą.
-Nie mnie powinieneś
przepraszać Niall. Tylko Rosemarie.- odpowiedziałam podchodząc do niego- Ją
bardzo zraniłeś.
-Ciebie też.- odpowiedział i
przytulił mnie- Nie chcę żebyś się wyprowadziła. Będzie tu bez Ciebie pusto.
Proszę wybacz mi moją głupotę.
-Wybaczam Ci Niall, ale musisz
przeprosić Rose.- odsunęłam się od niego i spojrzałam na jego
twarz-Przepraszam, że Ci przywaliłam. Będziesz miał teraz limo pod okiem.
-Nic się nie stało.- zaśmiał
się- Należało mi się. A swoją drogą nie wiedziałem, że umiesz tak mocno
przywalić.
Reszta chłopaków zawtórowała
mu śmiechem.
-Postanowione. Jedziemy do
Rose.- zakomenderował Niall. Wyszliśmy z mojego pokoju i udaliśmy się do
garażu. Mieliśmy już wyjeżdżać kiedy zadzwonił mi telefon, a przed bramą
zobaczyliśmy…
Hej ludzie. Przepraszamy, że czekaliście na
rozdział tak długo, ale wynikły różne problemy. Adze zepsuł się komputer
i nie było jak pisać i nie miał kto dawać pomysłów. Po drugie szkoła.
Zarywam noce żeby się uczyć, aby mieć czas, aby napisać dla was
rozdział. Nie przeszkadza mi to, ale naprawdę, staramy się, a jest mało
komentarzy. Nie wiem teraz kiedy będzie kolejny. To wszystko od was
zależy. Rozdział jest już gotowy. Stwierdziłam, że nie będę robić
szantażu(Aga tylko nie bij:). Mam nadzieję, że weźmiecie sobie do serca i
zaczniecie pisać komentarze. Dla was to chwilka, a dla mnie motywacja
do pisania. I jeśli czytacie notkę zostawcie w komentarzu trzy
wykrzykniki. Nie chcę produkować się na darmo. Do następnego
~by Bianuś